Rozdział 1

3.9K 173 100
                                    

Witam w nowym ff. Tym razem rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, ale to wynika z faktu, że będzie ich znacznie mniej niż w „Za zamkniętymi drzwiami". Nie spodziewajcie się owocnej fabuły i mocnej wierności kanonowi.

— Gdybyśmy wrócili do szkoły zaraz po wojnie, nie bylibyśmy rok w plecy z egzaminami — jęknęła Hermiona, wertując pokaźnych rozmiarów, podręcznik do OPCM. — To praktycznie ten sam materiał co wcześniej...

— To chyba dobrze? — wydukał Ron, nakładając sobie na talerz kolejną porcję cieplej jajecznicy.

Harry siedział w milczeniu, przez większość śniadania, kiedy jego przyjaciele dyskutowali na temat tego, czy powtarzanie tego samego w kolejnym roku ma jakikolwiek sens. Według Hermiony było to tylko marnowaniem czasu, który mogliby wykorzystać na nauczenie się czegoś nowego. Szczególnie, że większość ostatniego roku walczyła w Bitwie o Hogwart, i znała już techniki bronienia się przed czarną magią.

Oprócz ich trójki, do Hogwartu tego roku, zdecydowało się wrócić jeszcze kilkoro uczniów z poprzedniego rocznika.

Harry westchnął, poprawiając na nosie, nieco opadające okulary. Niedawno sprawił sobie nowe oprawki i szkła, bo poprzednie uległy zniszczeniu podczas Bitwy, a ciągłe ich reperowanie nie miało sensu, bo przy każdym stuknięciu czy lekkim uderzeniu, rozpadały się w drobny mak.

Przez kilka dni nie mógł przyzwyczaić się do nowych oprawek, które w odróżnieniu do poprzednich – czarnych, wyróżniały się mocno błyszczącą, złotą powłoką.

Hermiona twierdziła, że tego typu okulary są bardzo modne wśród mugoli, a wszyscy dobrze wiedzieli, że czarodzieje czerpali trendy właśnie od nich. Dlatego Harry zdecydował się wybrać akurat te, które poleciła mu przyjaciółka.

Dziwnie czuł się, będąc starszym od wszystkich uczniów. Nawet tych z ostatniej klasy. Jako że, oficjalnie nie powtarzali szóstego roku, nie zostali przydzieleni do żadnego z domów. Nad czym Ron ubolewał najbardziej z nich wszystkich. Każdy wiedział, że Weasley był mocno przywiązany do Gryffindoru, a tak nagła zmiana i przebywanie na zajęciach wśród uczniów wszystkich domów, była dla niego nową i niezbyt komfortową sytuacją. Mimo że mieli za sobą dopiero jeden dzień nauki, a zdecydowana większość zajęć, należała do tych organizacyjnych, na których profesorowie przedstawiali drogę kształcenia i potrzebne materiały, Harry czuł się lekko przytłoczony powrotem do szkoły.

To on najbardziej nalegał na to, by nie wracali do Hogwartu zaraz po wojnie, tak jak większość ich rocznika. Nie czuł się gotowy na zmierzenie się z tymi wszystkimi osobami, które widział na polu walki. Będąc teraz w murach szkoły niecałą dobę, powoli docierało do niego, że nawet ten rok przerwy nie zrobił dużej różnicy.

Hermiona wciąż przekonywała ich, że muszą ukończyć szkołę, oraz zdać egzaminy, jeśli chcą kontynuować naukę poza Hogwartem. W porównaniu do niej, Harry nie wiązał swojej przyszłości z pracą w Ministerstwie, albo jak Ron, którego marzeniem, po skończonej wojnie, stało się zostanie aurorem.

Harry najchętniej zaszyłby się w czterech ścianach pokoju, mieszkania na Grimuald Place i przesiedział w nim jeszcze kilka miesięcy, czekając aż medialny szum wokół jego osoby w końcu ucichnie.

Nie skarżył się zbyt często ani nie zwierzał przyjaciołom, ze swojego zmęczenia ciągłymi wywiadami oraz pozowaniem do zdjęć, u boku wysoko postawionych osób. Hermiona jak i Ron, zdawali się być zachwyceni sławą jaka ogarnęła ich przyjaciela. Harry natomiast coraz częściej unikał wylewnych odpowiedzi na pytania reporterów, rzadziej uśmiechał się do zdjęć i uciekał przed spotkaniami z członkami Ministerstwa.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz