Stagium 04

1.4K 163 23
                                    

Wijące się w nieskończoność, pochowane w mroku korytarze działały na wyobraźnię aż zanadto. Septimus dręczył się różnymi wizjami, nie mogąc przestać myśleć o zagrzebanej w czasie tragedii.

Skoro ktoś tu żył, to chyba powinny pozostać jakieś ciała...?

Ponadto przez cały czas odnosił specyficzne, trudne do opisania wrażenie, jakby był obserwowany. Nie dawało mu to spokoju – lecz dobrze wiedział, że nie ma już odwrotu. Musi zachować zimną krew i nie dać się ponieść niekontrolowanym emocjom. Radził sobie przez całe życie i to w o wiele gorszych sytuacjach – dlaczego więc ten żelazny grobowiec zdaje się go przerastać? 

W końcu, wraz z Sybillą dotarli do celu, jakim był moduł mieszkalny – czyli sekcja, która obejmowała kwatery załogi, stołówkę, salę gimnastyczną oraz inne pomieszczenia, które niegdyś musiały tętnić życiem. I choć nie panował tu zbyt wyrafinowany porządek, to wszystko zdawało się być mniej więcej na swoim miejscu... a przynajmniej nie było tu żadnych widocznych uszkodzeń, ani tym bardziej śladów walki. Jedynie bezduszna, przeszywająca ciemność i zastygłe w nieważkim bezruchu meble i przedmioty, których niepokojące obrysy w nienaturalnym ułożeniu potęgowały wrażenie niepokoju. 

Roztrzęsiona imaginacja podrzucała przeróżne, demoniczne myśli – lecz pomijając to, można było odnieść pozorne wrażenie, jakby nie stało się tu zupełnie nic złego.

Do czasu.

Pierwszym miejscem, jakie Septimus z Sybillą postanowili sprawdzić, były kwatery załogi. Wkroczyli w nieco ciasny, podłużny hol, w którym mieściły się w rzędy mechanicznych, rozsuwanych drzwi po obu stronach – zapewne wiodące do poszczególnych apartamentów. Gdy Septimus zbliżył się do pierwszych z brzegu, zamarł.

Okazało się, że są zaspawane.

− Eee... Czy ty widzisz to, co ja? – zwrócił się do swojej towarzyszki, podświetlając krzywe i chaotyczne zgrubienia na powierzchni stali.

− No... Niebywałe − odparła z nutką niepokoju w głosie, nachylając się nad znaleziskiem. − Tego się... nie spodziewałam. Niby po co ktoś miałby coś takiego zrobić?

− Nie wiem − odparł na wpół do siebie. Przerażało go to, jaka tajemnica musiała kryć się za tą cienką, metalową powłoką... Skoro zaspawali drzwi, zapewne mieli ku temu jakieś powody... Tylko jakie? I co tam jest...?

Chwilę później postąpili parę kroków dalej, do następnych. Ich obawy się urzeczywistniły.

Te również były całkowicie zaspawane. Żadna ludzka siła nie byłaby w stanie ich otworzyć.

Może to z powodu dekompresji, czy coś?

− Jezu, zaczyna mnie to przerastać... − wyszeptała. Septimus dokładnie wyczuł w jej głosie delikatne drżenie, którego wcześniej tam nie było. Aż strach pomyśleć, jakież to okrutne wizje musiała podpowiadać jej wyobraźnia. 

W ten samej chwili dziewczyna ruszyła dalej, nerwowo kierując blask swojej latarki na coraz to dalsze drzwi.

Wszystkie, jedne po drugich, były zaspawane. Bez wyjątku.

To nie mogła być dekompresja.

−Nie wiem – oznajmiła nagle, wyraźnie przestraszona. – I nie chcę wiedzieć. To jakieś powalone! 

− Cóż, może po prostu chcieli coś tam ukryć? − kombinował, choć sam nie do końca w to wierzył.

− Lub też ukryć świat przed tym czymś... − dodała dziewczyna cichym i ponurym głosem, jakby wypowiadając najmroczniejsze myśli, które dotychczas czaiły się w jej myślach.

Milczenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz