Tak samo jak wcześniej, wyznaczony personel zebrał się na mostku Trinity, gdzie oczekiwał już kapitan Drayton. Jak zwykle zachowywał on kamienną, niewyrażającą żadnych emocji twarz, generując wokół siebie tę specyficzną aurę chłodnego respektu. Ciężko powiedzieć, co tak naprawdę siedzi w tym człowieku, jednak na żartach to się raczej nie znał. Jako zaprawiony w boju weteran, być może jego psychika została całkowicie zdewastowana przez nieustanny stres i starcia z wrogiem – przez co jedyne, co w nim pozostało, to tylko bezduszne spojrzenie. Cóż, szkoda człowieka – kolejna ofiara wojny, choć wciąż jeszcze żywa.
Ostatecznie jednak mroczne sekrety tego człowieka nie były Septimusowi znane i najlepiej, by tak już pozostało – w końcu to nie był jego interes.
− Zgodnie z raportem pułkownika Marcello − zaczął Drayton, powoli przechadzając się wokół − w kokpicie Judicatora znaleziono zmumifikowane zwłoki należące do niejakiego kapitana Sabinusa. Choć nie znamy szczegółów, to niewykluczone, że zgon nastąpił wskutek awarii systemów podtrzymania życia. Co więcej, Sabinus miał przy sobie to.
Drayton wyciągnął mały, sferyczny przedmiot szczelnie zamknięty w foliowym woreczku. Na pierwszy rzut oka nie różnił się zbytnio od zwykłej, metalowej kulki, której wielkość zbliżona była do piłeczki ping-pongowej, a idealnie gładka powierzchnia przypominała wypolerowane srebro. Dopiero później – po dłuższych oględzinach – można było dostrzec na niej niewielkie, geometryczne rowki, których kształtów nie sposób było zdefiniować.
− Nie wiemy, co to dokładnie jest − kontynuował Drayton, chowając tajemniczą kulę. – Nie emituje żadnej energii, ani nic z tych rzeczy, nie mniej Cornelius i Katsuyoshi obiecali się tym zając.
− Tak jest, może pan na nas liczyć − wtrącił się nagle doktor Cornelius, wyłaniając się tuż zza niewielkiej grupki przywołanych przez kapitana naukowców. − Wystarczy chwila, a już wszystko będzie jasne!
− Na to właśnie liczę − przyznał kapitan, skinąwszy głową. − Póki co apeluję tylko o zachowanie wszelkich środków ostrożności.
Pytanie tylko, dlaczego Sabinus miał to przy sobie? − zastanawiał się w duchu Septimus. − To chyba nie jest zwykła kula... Może jakieś urządzenie? Nie wiem, ale to kolejna rzecz, która mnie w tym wszystkim przeraża...
W co myśmy się wpakowali?
− Teraz przejdźmy do kolejnej sprawy, a mianowicie stanu Judicatora − powiedział Drayton, kierując swoje spojrzenie na grupę techników. − Nie licząc reaktora i pomniejszych awarii, wszystkie podstawowe systemy wydają się sprawne. Poproszę więc, by ten temat został bardziej rozwinięty przez Francesco Tavano, naczelnego technika, który osobiście dokonał inspekcji statku.
Wskazany technik wyszedł na sam środek, po czym z pewną dozą nieśmiałości zaczął relacjonować wydarzenia.
− Tak, to prawda. I gdy tylko dotarliśmy z Gaiusem do tej maszynowni... heh, odkryliśmy, że drzwi są zaspawane. Chyba tylko cudem udało się nam przez nie przedrzeć.
− I co tam znaleźliście?
− No, tak naprawdę to nic ponad to, co wymieniłem już w raporcie, panie kapitanie. Żadnych ciał, ani nic w tym stylu, tak więc heh, nic szególnego. Ale za to, w kwestii reaktora... Tutaj sprawa była już kapkę poważniejsza. Niby jest sprawny, tak samo zbiorniki z aedirium wydają się nawet pełne, ale... Jakby to ująć, po prostu wszystkie przewody, które miały rozprowadzać energię po statku, zostały, heh, porozcinane. Jak na moje oko – umyślnie.
− Co to znaczy „umyślnie"? − Cornelius uniósł brew. − Niby po co mieliby go niszczyć?
− Nie wiem, nie potrafię tego ustalić − odpowiedział mu Francesco, rozkładając ręce. − Mówię tylko to, co widziałem, panie doktorze. No bo przewody wysokiego napięcia tak po prostu się nie przecinają same, nie?
CZYTASZ
Milczenie ✔️
Science FictionKosmiczna ekspedycja dociera na orbitę odległej planety, by ustalić przyczynę zniknięcia poprzedniej misji. Wkrótce jednak przebudzone zostaje coś, co zmusi każdego do podróży w głąb siebie i zmierzenia się z najgorszą bestią - własną przeszłością. ...