Stagium 24

752 123 11
                                    

W module mieszkalnym panował istny chaos.

Żołnierze z trudem próbowali powstrzymać krzyczących i panikujących ludzi i jednocześnie wyłowić z tłumu zagrożenie.

− Proszę udać się do swoich kwater! − Z trudem przekrzykiwał tłum Marcello. − Panujemy nad sytuacją, wszystko jest w porządku! Proszę wrócić do swoich kwater!

Tuż obok dwóch żołnierzy ciągnęło za sobą rzucającego się, wściekłego naukowca, który wykrzykiwał jakieś chore rzeczy, na przykład::

− Wszyscy zginiemy! Wszyscy!!! Oni tu są, w naszych ciałach!!!

Nagle stało się coś przerażającego. Z jednej z kwater w chorobliwej wściekłości wypadł jakiś inżynier, dziko wymachując potężnym kluczem angielskim. Tłum wpadał w coraz większą panikę, a żołnierze już dawno stracili panowanie nad sytuacją. Chwilę potem szalony inżynier rozbił czaszkę przebiegającego obok naukowca. Gdy ciało bezwładnie upadło, technik zaczął je masakrować potężnymi, następującymi po sobie uderzeniami. Krew zabrudziła całą podłogę i rozpryskiwała się dalej, na ściany.

W powietrzu rozniósł się huk wystrzału. Szaleniec upuścił klucz i opadł bezwładnie na ziemię.

− Cisza!!! − wrzasnął Marcello, strzelając jeszcze kilka razy w sufit. − Wszyscy zamknąć mordy!!!

Jednak nawet to niewiele dało, a oszalały tłum wciąż krzyczał i uciekał.

Nagle zza korytarza wbiegł kolejny oddział żołnierzy uzbrojonych w prostokątne tarcze i pałki teleskopowe. Żołnierze ustawili się w równej linii, tworząc z tarcz solidną ścianę i zaczęli maszerować naprzód.

− Weźcie to ze mnie! − wrzasnął kolejny szaleniec, upadając przed nimi na podłogę i rzucając się histerycznie. − Te pająki są wszędzie, wchodzą mi do oczu! Weźcie je, weźcie!!!

Problem tylko w tym, że żadnych pająków nie było. Dwóch żołnierzy natychmiast wyszło przed szereg, obezwładniło szaleńca i wyprowadziło na tyły.

A statek pogrążał się w chaosie


~ • ~


W nocy kantyna na Trinity stała pusta. Z wyjątkiem jednej, skrytej w cieniu sylwetki. Septimus czekał na umówionym miejscu, o umówionej porze.

Według rozkazów miał teraz patrolować tą okolice, jednak po dwóch godzinach się urwał. Był w końcu z kimś umówiony. Poza tym nie czuł się najlepiej i nie miał sił na bezcelowe krążenie po korytarzach, kiedy sytuacja coraz bardziej się pogarsza. Trzeba było w końcu coś konkretnego zrobić.

Nagle do środka wpadła Sybilla.

− Już nigdzie nie jest bezpiecznie − powiedziała stanowczo, przeładowując swój pistolet. Septimus gwałtownie się poruszył.

− Kobieto, straszysz! − rzucił, po czym odetchnął.

− Nie czas na żarty. − Rozejrzała się uważnie dookoła. − Trzeba działać radykalnie. Żołnierze nie panują nad sytuacją, a zaraz nawet oni zaczną tracić zmysły...

− Myślisz, że ta cała psychoza... Przynieśliśmy to z planety? − zasugerował, choć dobrze znał odpowiedź.

− Raczej tak. To ten cały Syndrom Hiperaktywności Mózgowej, który dotknął większą część naszej załogi − wytłumaczyła. − Nawet nas...

− Jesteś tego pewna? − zaniepokoił się. − Może jeszcze nie jest za późno?

− Pozwoliłam sobie przeglądnąć zapiski z Judicatora, gdy nikt nie widział − powiedziała poważnym i trochę smutnym tonem. − I niestety muszę powiedzieć, że... na pewno jesteśmy zarażeni − powiedziała bez nadziei. − Tylko spójrz: masz ciągle migrenę? Cały czas odczuwasz pragnienie? Zauważyłeś nietypowe zmiany w swoich oczach? Miewasz... halucynacje?

Milczenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz