Stagium 21

1K 125 35
                                    

Gdy Drayton, Marcello i reszta dobiegli na miejsce zbrodni, teren był już otoczony przez żołnierzy. Niestety (albo stety), sprawcy już tu dawno nie było.

Uciekł, a teraz może być wszędzie. I po cichu wykańczać resztę załogi, jeden po drugim...

Miało to miejsce w laboratorium − doktor Gensai Katsuyoshi leżał martwy, twarzą do ziemi, w zakrzepłej już plamie krwi. Posiadał wiele ran kłutych w okolicy karku, a jeśli zerknąć trochę w bok − można było dostrzec narzędzie zbrodni: zakrwawione nożyce chirurgiczne. Oczywistym faktem jest, że doktor musiał zginąć właśnie od wykrwawienia się po gwałtownych pchnięciach wspomnianym wyżej przedmiotem.

− Jak to się mogło stać...? − zachodził w głowę Gaius. − Znam dobrze Francesco, to dobry człowiek i nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

− Najwidoczniej się troszkę zmienił − skomentował Drayton. − Syndrom go zmienił.

− Musimy mu jakoś pomóc! − rzuciła Sybilla, chcąc ratować kolegę z oddziału.

− Najpierw musimy go odnaleźć − odparł kapitan, naciskając na ostatnie słowo. − I to jak najszybciej. Potem obezwładnić i zamknąć w izolatce. A jeśli to się nie uda... − nie dokończył, bo wszyscy zrozumieli, o co mu chodzi. − Tak czy inaczej, teraz niech każdy ma się na baczności. Wystawię warty na pokładzie. Później spróbujemy go namierzyć i wyślemy za nim kilka oddziałów. Cywile niech siedzą w strzeżonym module mieszkalnym.

Później zabrano ciało doktora, a Drayton i reszta udali się do swoich kwater.

Teraz jest chwila odpoczynku. I bardzo dobrze − pomyślał wykończony Septimus. Miał już dość przeżyć jak na ten dzień. Tym bardziej, że wciąż doskwierał mu ten cholerny ból głowy.

Powolnym krokiem wszedł do swojej kwatery i zablokował drzwi. Ściągnął ciężkie, wojskowe buty i praktycznie od razu rzucił się na łóżko.

W końcu... To jest po prostu piękne!

Poleżał chwilę, po czym przeszedł do pozycji siedzącej i sięgnął do swojej szafeczki − jeśli go pamięć nie myliła, gdzieś tu były tabletki na ból głowy. I miał racje: po chwili szukania je znalazł − Inaczej nigdy nie zasnę...

Wyciągnął szklankę i nalał sobie czystej wody mineralnej, by mieć czym popić lek. Dopiero teraz zauważył, jak bardzo zaschło mu w gardle... od jak długiego czasu już nic nie pił?

Wypił szklankę wody jednym duszkiem. Jednak wciąż było mu mało... Postanowił nalać sobie kolejną. Tym razem przełknął tabletki, po czym znów opróżnił szklankę.

Cóż za ulga... − pomyślał, gasząc w końcu pragnienie. Ściągnął z siebie górną część odzienia, po czym ze spokojem położył się w łóżku.

Czas mijał, lecz ból głowy nie.

Cholerstwo... nienawidzę tego uczucia − zdenerwował się Septimus, gdy wiedział już, że nie jest w stanie zasnąć. Czeka go długi czas nieustannej męki w łóżku. A ból głowy tylko narastał, zamiast zanikać.

− Kurna! − wrzasnął sam do siebie po godzinie przewracania się z boku na bok. Czuł się okropnie, a teraz irytacja związana z bezsennością sięgnęła zenitu.

Usiadł na łóżku, po czym nalał sobie szklankę wody i zaczął pić. I... zrobił to zupełnie nieświadomie. Pragnienie znów zaczynało dokuczać. Jednak wiedział, że jak wypije jeszcze trochę, niechybnie czeka go wycieczka do toalety, a wstawać mu się wcale nie chciało.

Z żalem odstawił szklankę, po czym spróbował jeszcze raz zasnąć. Z biegiem czasu przestał już zwracać uwagę na łupiący ból głowy i po prostu starał się pozostać w bezruchu. I stawało się to coraz łatwiejsze i łatwiejsze...

Milczenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz