Główne drzwi na mostek Judicatora otworzyły się ze skrzypieniem. Francesco wkroczył do środka.
Mostek nie zmienił się zbytnio od czasu, gdy po raz pierwszy pojawili się tutaj William i Marcello, odnajdując główny panel dowodzenia i skostniałe zwłoki kapitana tego statku. Gdy systemy podtrzymywania życia zostały włączone, zakonserwowane w próżni ciało zamieniło się w ohydną kupkę mięsa i kości.
Na szczęście nieprzyjemny widok został wysprzątany, a fotel kapitański czekał na nowego właściciela, który na nim zasiądzie i pokieruję statkiem ku przeznaczeniu.
Czekał na niego.
Nareszcie, po tak długim czasie przygotowań... − myślał Francesco, muskając palcami oparcie fotela. − Judicator jest mój. Teraz stanowimy jedność... W końcu możemy dopełnić wielkiego dzieła Matki, przez którą zostałem wybrany.
Nagle dostrzegł cieniste sylwetki otaczające go z każdej strony. Poczuł coś specyficznego... niektórzy uznali by to za lęk, niepokój, ale nie − moc Matki nie działała w ten sposób. Wystarczyło spojrzeć na zapiski z dziennika pokładowego, jakim wielkim błogosławieństwem jest ten dar. Ofiara z krwi...
Czarne kształty powoli się do niego przybliżały, a on zamknął oczy, oddychając głęboko, zachowując w ten sposób spokój. Nagle, po chwili poczuł przerażający ból głowy. Upadł na ziemię, zwijając się w kłębek i słysząc własne krzyki.
− Francesco... − odezwał się tajemniczy głos w jego głowie, odbijający się pustym echem. Czy to Matka?
Powoli wstał, trzęsąc się z bólu. Rozejrzał się dookoła. Kręciło mu się w głowie. Świat nabrał jakichś dziwnych barw, wszystko było... takie nienormalne.
− Francesco...
− Czego żądasz, pani? − odezwał się. Czuł, że jest obserwowany, jakby jakieś niewidoczne ślepia wbijały w niego swój przeszywający wzrok.
− Czekam po drugiej stronie... Już niedaleko. Już niedługo...
Nagle otworzył oczy z przerażenia. Trzymał nóż, którym odciął sobie palec.
Wrzeszczał niemiłosiernie z bólu. Jak to się stało?! Dlaczego on to sobie robi? Nic nie wiedział, wszystko się mieszało, panował istny chaos.
W kolejnej chwili wszystkie palce już były z powrotem.
Co do...
− Prawa uliczka! Skręć w prawo! − wrzasnął jakiś głos... nim zdążył się zorientować, co się dzieje, piach pustyni go oślepił, wpadając pod powieki.
Następnie nastąpiła ogłuszająca eksplozja. Terenówka się przewróciła, uderzając z impetem o jakiś budynek. Wszędzie było pełno szkła. Piach i kurz unosił się w powietrzu, całkowicie zasłaniając otoczenie.
Jednak strzały i krzyki były bardzo dobrze słyszalne.
− Vive l'Eolia!!! − krzyczał biegnący żołnierz, który w następnej chwili padł martwy tuż obok palącego się pojazdu.
Francesco był oszołomiony. Cudem wyczołgał się z wraku. Wszystko go bolało. Wszędzie była krew.
Doczołgał się do ściany glinianego budynku, wyciągając pistolet. Właśnie nad nim przeleciał eoliański helikopter, rozdmuchując kurz wokoło.
I wtedy zobaczył, że wokół niego jest pełno erfoldowskich żołnierzy. Na szczęście go nie zobaczyli.
− Śmierć Cesarzowi! − wrzeszczeli, rzucając się do ataku. − Naprzód!!!
![](https://img.wattpad.com/cover/36863368-288-k468910.jpg)
CZYTASZ
Milczenie ✔️
Science FictionKosmiczna ekspedycja dociera na orbitę odległej planety, by ustalić przyczynę zniknięcia poprzedniej misji. Wkrótce jednak przebudzone zostaje coś, co zmusi każdego do podróży w głąb siebie i zmierzenia się z najgorszą bestią - własną przeszłością. ...