Stagium 20

914 130 41
                                    

Wszyscy zostali postawieni na nogi. Nie minęły nawet dwie godziny, nim drużyna Caelus-2 opuściła główne centrum dowodzenia w celu udania się do tajemnego przejścia. Dwóm żołnierzom rozkazano tymczasowo zostać w centrali, by w razie jakichś kłopotów nie utracić łączności z orbitą.

Znalezienie wskazanych przez Draytona drzwi nie stanowiło większego problemu, choć przyznać trzeba, że bez informacji o ich istnieniu, nikt by ich nigdy nie odnalazł. Marcello wpisał kod, po czym drzwi się otwarły, a przed nimi ukazał się długi, słabo oświetlony korytarz prowadzący wgłąb ciemności.

Droga do wolności.

Nim jednak na dobre oddali się w podróż, ujrzeli tajemniczą, lekko zatartą tabliczkę wiszącą na ścianie:

Wyjście awaryjne.

Wstęp tylko dla sztabu oficerskiego Imperium oraz osób uprawnionych.

Nieupoważniony wstęp jest karany rozstrzelaniem.

− Chyba komuś bardzo zależało, by nikt tu nie wchodził... − skomentował jeden z naukowców.

Marcello zauważył zaniepokojenie innych, po czym postanowił podzielić się swoimi domysłami:

− To jakby tajne wyjście przeznaczone do natychmiastowej ewakuacji oficerów w wypadku jakiegoś bardzo niedobrego incydentu. Jak widać twierdzili, że nie wszyscy byli godni ocalenia...

− Myślałam, że to była tylko zwykła wyprawa naukowa, a wojsko jedynie miało zapewniać bezpieczeństwo − zamyśliła się Sybilla, marszcząc brwi. − Ale coś tu śmierdzi, dlaczego mieliby robić coś takiego?

− Nagrania milczą w tej sprawie − odparł Marcello − niczego nie możemy być pewni. Jeszcze się nad tym zastanowimy, teraz chodźmy!

Korytarz był stosunkowo szeroki i ciągnął się dosyć sporą drogę, nim dotarli wreszcie do windy towarowej mieszczącej się na samym końcu tunelu.

Prowadziła ona w górę, do obszernego, prostokątnego pomieszczenia, spowitego całkowicie w ciemnościach. Gdy Marcello wcisnął przełącznik światła, wszyscy już wiedzieli, gdzie są.

Hangar.

Na samym środku, rzecz jasna, stał zapowiedziany wcześniej wahadłowiec. Z zewnątrz wyglądał, jakby był w pełni sprawny. Oby tylko wewnątrz również taki był.

− Oto nasze wybawienie − odezwał się pułkownik, a na jego twarzy zagościło jawne zadowolenie. I nic dziwnego, w końcu każdy odczuł radość.

Po kilkunastu minutach wszyscy już byli na pokładzie, gotowi do drogi. Dwóch żołnierzy, którzy wcześniej mieli zostać w centrum dowodzenia, dogonili teraz resztę. Niestety, ten wahadłowiec nie był jednak przeznaczony dla takiej ilości osób, dlatego w środku panował ścisk − ledwie starczyło miejsca dla wszystkich.

Marcello, mając już doświadczenie w pilotowaniu podobnych maszyn, zasiadł za sterami. Okazało się, że wszystkie systemy są sprawne, więc już nic nie mogło ich zatrzymać!

Obszerne drzwi zewnętrzne zaczęły się poziomo otwierać, a światło dnia z każdą sekundą wypełniało hangar coraz bardziej. W końcu przed promem rozległ się daleki widok na jałowy, pustynny krajobraz Requiem. Prawdopodobnie wszyscy spoglądali na niego po raz ostatni... nikomu to nie przeszkadzało, rzecz jasna. Każdy pragnął jak najszybciej opuścić tę przeklętą planetę, na której niegdyś wydarzyło się coś strasznego...

Ale już są bezpieczni, prawda? W końcu zagrożenie minęło, a nikomu nic się nie stało. Oczywiście poza trzema ofiarami, ale zostaną oni godnie zapamiętani.

Milczenie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz