W środku nocy usłyszałam, że ktoś powoli otwiera moje drzwi.
Ktoś chce mnie zabić. Będę udawać, że śpię, przyjdzie i zabije mnie.
Muszę wstać.
Wstań, Riyeko.
Wstań...
Powoli podniosłam się i usiadłam na łóżku, patrząc w stronę drzwi. Było całkowicie ciemno.
- Oh, nie śpisz. - usłyszałam szept. - Przepraszam, chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą okej. Powinienem już iść...
- Kto mówi? - spytałam cicho. - I... Czy mógłbyś włączyć światło?
- To ja, Hiraku. - powiedział szatyn, a następnie moje oczy były przytłoczone ilością światła, jakie wniosło do pokoju zapalenie żyrandola. - Mogę wejść?
- Nie wiem... Nie chcę, żebyś widział mnie w takim stanie. - powiedziałam. Chwila... Czy ja tego kiedyś wcześniej nie słyszałam?
- Riyeko, proszę... Czy jest cokolwiek, co mogłoby cię pocieszyć?
- Nie. - jęknęłam, ukrywając twarz w poduszce. Znowu przypomniała mi się ta sama scena. Ta sama mała dziewczynka uwięziona w wielkim, białym domu. Ta sama matka, która za wszelką cenę chciała, żebym dostała się do Hope's Peak Academy... Znowu powstrzymałam łzy.
- Naprawdę nic? - spytał chłopak. Wydawał się... Smutny z mojego powodu.
- Nie wiem... Ja... Ja już nic nie wiem... - jęknęłam. Łzy same cisnęły mi się do oczu i znowu spływały strumieniami, chociaż jeszcze parę minut temu moje oczy wydawały się wysuszone.
Nie zostałam stworzona do płaczu, zostałam stworzona do perfekcji.
Hiraku, chociaż nieproszony, wszedł powoli do pokoju i usiadł obok mnie. Nie był nawet w piżamie, tak jak ja; po prostu nie mógł spać.
- Czy... Mógłbym cię przytulić? Czy to by pomogło? - szepnął.
- Nie masz zamiaru... Mnie skrzywdzić? - jęknęłam. To było najgłupsze pytanie, jakie w życiu zadałam. Teraz pewnie wszystkiego się domyśli... Jestem taką debilką.
- Nie mam najmniejszego zamiaru cię skrzywdzić, Riyeko. Chcę cię przytulić. Czy mi pozwolisz? - nie miałam siły odpowiedzieć; po chwili objęłam go, a on bez słowa zrobił to samo.
Czułam jego ciepło; ciepło którego nigdy wcześniej nie czułam. Wiedziałam, że to co robi, jest szczere. Płakałam na jego ramieniu, a on dłonią gładził mi włosy. Zawsze nienawidziłam, kiedy ktoś dotykał moich włosów, ale jego dotyk był... Pocieszający. Dawał mi komfort, o którym nigdy wcześniej nie śniłam.
Po dłuższej chwili, Hiraku mnie puścił. Westchnęłam, po czym znowu schowałam twarz w poduszce.
- Nie jesteś na mnie zły? - spytałam.
- Czemu miałbym być na ciebie zły?
- Przeze mnie jeszcze nie poszedłeś spać i teraz musisz słuchać mojego jęczenia.
- I tak bym nie spał. - westchnął chłopak. - Cieszę się, że mogę tu być.
- Cieszysz się? - jęknęłam. - Cieszysz się, że możesz słyszeć mój płacz? Mój płacz to ostatnie, co ktokolwiek chciałby usłyszeć.
- To nie prawda... Ostatnie, co chcę usłyszeć, to głos tego rąbanego misia, którego jesteśmy zmuszeni słuchać codziennie. - powiedział chłopak. - Więc...
- Nie mam ochoty... O tym mówić.
- Jak mogę pomóc? - powtórzył chłopak.
- Naprawdę tak bardzo chcesz mi pomóc? - spytałam. Szatyn przytaknął. - W takim razie... Opowiedz mi coś. Cokolwiek, co odciągnie moją uwagę. Wtedy przestanę myśleć o tym, co mnie dobija.
CZYTASZ
Danganronpa; The Voice of Despair
FanfictionFanfiction z danganronpy napisany z moimi własnymi, oryginalnymi postaciami zamiast canonicznych postaci z serii. Miłego czytania! ~~~~~ Nareszcie. Po latach oczekiwań i starań, dostałam się. Hope's Peak Academy. Mam na imię Riyeko Nozomi, i została...