- Keisuke, cześć. - powiedziałam, wchodząc do pokoju muzycznego. Perkusista siedział na dywanie, trzymając swoje ulubione pałki do perkusji. - Nie powinno być tu jeszcze Hoshiko i Hiraku?
- Cześć... Spóźniają się. - westchnął chłopak. - Przyszłaś z nami pograć?
- Tak... Jeśli mogę, oczywiście.
- Jasne! - Keisuke uśmiechnął się serdecznie. - Przecież jesteś cudowną pianistką. A nawet, gdybyś nie była, to bardzo fajnie się z tobą rozmawia. Doceniam twoje towarzystwo.
- Dziękuję, Keisuke... To naprawdę miłe z twojej strony. - westchnęłam, siadając na dywanie obok chłopaka. - Każdy dzień tutaj tak się dłuży...
- To prawda. Czuję, jakby naprawa motywu ciągnęła się w nieskończoność...
- Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, tak naprawdę.
- Też nie wiem. - westchnął chłopak. - Ale nawet jeśli, to ja każdemu ufam. Ufam Tobie, Hiraku, Kokuro, Hoshiko... A Shohei mówi, jakby nie miał siły podnieść kuli do kręgli, więc nie wiem, czy mam się go bać czy nie.
- Dobre.. - zaśmiałam się. - No cóż, ja też wszystkim tutaj ufam, więc nie mam pojęcia, jak motyw miałby to zmienić...
- Czy to miałoby być ostatnie zabójstwo? - spytał nagle chłopak. - Jest już nas tak mało, a sam Monokuma powiedział, że to początek końca...
- W takim razie, miejmy nadzieję, że tak... - westchnęłam. - Wiesz, mówienie o tym dalej jest takie... Nie z tego świata. Nie wydaje mi się nadal, jakby cokolwiek takiego się działo.
- Bardzo chciałbym wrócić do domu. - jęknął chłopak.
- Ja... - miałam zamiar właśnie powiedzieć, że ja także, jednak zrozumiałam, że tutaj czułam się bezpieczniej, niż w domu. Jakim cudem? Nie mam pojęcia.
- Nieważne... Przepraszam. - westchnął niebieskowłosy. - Zawsze kiedy mam doła, po prostu muszę coś powiedzieć. Nie potrafię nic dusić w sobie.
- Oj, gościu... Jak ja dobrze znam twoje marudzenie. - zaśmiał się Hiraku, wchodząc przez drzwi. - O, Riyeko, dawno cię tu nie widziałem.
- Hiraku! - podbiegłam do chłopaka i szybko go przytuliłam. Nie mam pojęcia, dlaczego tak zareagowałam, i szatyn wydawał się równie zaskoczony, jak i ja. Czy podłapałam to od Kokuro?
- Cześć, Riyeko... - jęknął szatyn, wyraźnie zakłopotany. Nie widziałam tego, ale mogłabym przysiąc, że Keisuke się uśmiechał.
- Dobra, kiedy przyjdzie tu Hoshiko? - spytałam, podchodząc do keyboarda.
- Powiedziała, że zaraz dojdzie. - powiedział Hiraku. - Musiała wziąć kolejne tabletki na ból głowy.
- Ojej, biedna... Pewnie bardzo się stresuje. - jęknął Keisuke.
- No tak... - westchnęłam; dokładnie pamiętam, jak wczoraj prosiła Kokuro o wskazanie jej, które tabletki są na migreny, a które nie.
- Mówiliście o mnie? - do pokoju weszła niebieskowłosa, widocznie przytłoczona. - Hej wszyscy! Przepraszam za spóźnienie, naprawdę... No ale to natura ludzka, haha.
- Jasne, Hoshiko, nie stresuj się. - odparł z uśmiechem Keisuke. - Jesteś pewna, że możesz śpiewać? Przecież muzyka jest bardzo głośna.
- To jedyne, co może poprawić mi humor. - westchnęła Hoshiko. - Ostatnio okropnie się stresuję i odbija mi się na zdrowiu... No cóż, przyzwyczaiłam się.
CZYTASZ
Danganronpa; The Voice of Despair
FanfictionFanfiction z danganronpy napisany z moimi własnymi, oryginalnymi postaciami zamiast canonicznych postaci z serii. Miłego czytania! ~~~~~ Nareszcie. Po latach oczekiwań i starań, dostałam się. Hope's Peak Academy. Mam na imię Riyeko Nozomi, i została...