Prolog

1.5K 24 9
                                    

„Oczywiście, że to pogrzebałem. Czyniłem to nieustannie i odwróciłem się od wszystkiego, co lekkie, słodkie, delikatne i śliczne, i stawałem się coraz bardziej przerażony, przytłoczony i popieprzony. Ale ta boskość tam jest, we mnie - musi tam być."

-Jesteś dziś bardzo waniliowa. - dyszy mi do ucha Mavra, jego dłonie zawieszone są na drążku do ćwiczeń, który znajduje się między ościeżnicami. Jego kutas znajdujący się we mnie, napiera tak mocno, że moje ciało niemal zlewa się z lewą stroną drzwi.

Tylko delikatnie kiwam głową, wydając z siebie cichy jęk, kiedy mężczyzna uderza jeszcze mocniej, głębiej. Nie chcę mówić mu, jak zmęczona jestem. Mimo naszej relacji wiem, że i tak w jakiś sposób by się tym przejął. Ostatnio nie sypiam, nie odżywiam ani nie funkcjonuję dobrze. Jestem jak ostatni śmieć na dnie kosza. Ale to nie temat na teraz.

Uciszam go pocałunkiem, gryzę jego dolną wargę, na której zaczynam wyczuwać krew, a potem wdzieram się do wnętrza jego ust, byleby tylko się zamknął. To działa, bo sekundę później, kładzie dłonie pod moje pośladki i unosi mnie, a potem sadza jeszcze głębiej ma swoim penisie. Z gardła wyrywa mi się ochrypły dźwięk, a moja głowa odchyla się do tyłu. Niemal krztuszę się śliną. Jesteśmy tak blisko siebie, że nasze brzuchy, przylegają do siebie szczelnie, mój delikatnie zaokrąglony, odstający na dole i jego niemal niewidocznie umięśniony. Jesteśmy naprawdę głośno, nasze oddechy mieszają się ze sobą. Wciągam brzuch, czując, jak blisko spełnienia jestem, nie chcąc jeszcze tego jednak kończyć. Mavra ściąga prawą dłoń z mojego ciała i przyciska ją zaraz pod linią kości biodrowych.

- Czujesz to prawda? - Mówi swoim ciężkim głosem. - Jak głęboko w tobie siedzę, jak wypełniam cię całą, tak bardzo, że masz wrażenie, jakbyś miała eksplodować.

Nie jestem w stanie wydusić z siebie nawet jednego słowa, znów tylko kiwam głową, ale to mu nie wystarcza, dociska dłoń jeszcze mocniej.

- Czujesz? - Pyta znów.

- Tak - wyrzucam z siebie na jednym wdechu, a on zabiera dłoń z mojego podbrzusza i delikatnie opuszcza mnie na swoich ramionach.

Łapię go za kark, poruszając się w przód i w tył, a do tego unosząc i opadając, sprawiając więcej przyjemności sobie niż jemu.

- Soraya - stęka Mavra i nabiera w płuca więcej powietrza, jednak nie sprawiam przyjemności tylko sobie.

Trącam kciukami jego sutki, co wywołuję w nim falę rozkosznych dreszczy, a potem moje dłonie wędrują wyżej, obejmując od tyłu jego barki. Uwieszona na nim niczym małpka wciąż opadam i unoszę się, nasze jęki wciąż się ze sobą mieszają, a pot perli się na czołach. Już nie mogę dłużej tego wytrzymać, kiedy wciąż poruszamy się na granicy spełnienia, ale jednak go nie osiągamy. Dlatego ściągam z ciała mężczyzny prawą dłoń i wędruję nią między swoje nogi,

- Soraya, nie irytuj mnie - on dobrze wie, co chcę zrobić, ale Boże jestem tak niedaleko zenitu, że nie potrafię dłużej wytrzymać.

- Błagam, ten jeden raz. Proszę, pozwól mi - to tak desperackie, że aż zabawne.

- Mhm, mhm, jeden - całuje moje wargi. - Jedyny - znów przyciska swoje do moich. - Raz.

Za jego pozwoleniem sięgam dłonią jeszcze niżej, palcami dotykając żołędzi łechtaczki, pocieram ją kolistymi ruchami, potem naciskam i pocieram jeszcze raz. Czuję, że jestem dużo bliżej niż on, ale nie przestaję, skupiając na sobie całą uwagę. Zaczynam jęczęć szybciej i trochę bardziej przerywanie, aż w końcu dochodzę ze zduszonym okrzykiem zatrzymanym gdzieś w gardle. Mimo to poruszam się dalej, wykończona, ale zdeterminowana, aby Mavra doszedł zaraz za mną. Mimo moich niewielkich pokładów sił widzę jak wzdryga się, a potem przygryza własną wargę, opierając czoło o moje ramię. Oboje mamy nogi jak z waty, więc żeby go dodatkowo nie obciążać, opuszczam się powoli w dół, dając mu tym samym znać, aby mnie puścił.

Voice Room [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz