Dni przemijały szybko, tak jak zresztą zawsze, kiedy nie chcesz aby coś nadeszło. Może trochę zlewały się w jedność i jak piasek przelatywały przez palce. Były jednak spokojne, ciche jak ziarenka uderzające o ziemię. Tylko kilka chwil wyróżniało się na tle codziennych aktywności, rozmowy z Harper, żarty Logana i spotkania z Mavrą, te przypadkowe lub nie. Jednak im bliżej było do świąt, tym bardziej wszyscy zakręceni byli. Zaczynając od Harper a kończąc po samym Arsenie, mimo że po nim nie spodziewałabym się tego. W moim mieszkaniu stała już ubrana choinka, na której wisiał zestaw domków – baniek. Na meblach leżało też kilka świątecznych ozdób, które rozłożyła oczywiście Harper, nawet jeśli odważnie protestowałam. Wszyscy biegali za prezentami, składnikami do potraw i biegali również ze środkami czystości w dłoniach. Jedynie ja zdawałam się być trochę spowolniona, z wręczeniem prezentu Harper czekałam, aż do ostatniego momentu, kiedy była już godzinę przed wyjazdem do swojej rodziny. Właściwie nawet nie zdążyła go otworzyć, ale kiedy to zrobi, jestem pewna, że napisze mi co o nim sądzi. Teraz kiedy zostałam sama, a jutro mamy już wigilię, nie pozostaje mi nic innego, niż spokojne oglądanie filmów i czekanie na jutrzejsze spotkanie z Arsenem.
Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk pukania do drzwi. Odkrywam koc, którym opatulona jestem od talii w dół i idę do drzwi, aby je otworzyć. Kiedy to jednak robię, nikt w nich nie stoi, wyglądam dalej na klatkę schodową, patrzę w prawo i lewo, ale faktycznie nikogo tam nie ma. Kiedy spoglądam jednak na wycieraczkę pod drzwiami, zauważam małe pudełeczko, owinięte brązowym papierem i obwiązane wstążką w kolorze ciemnej zieleni. Podnoszę pakunek do góry i kiedy odwracam go na spodzie widnieje moje imię, napisane dużymi literami. Wnoszę prezent do środka, jeszcze raz sprawdzając, czy na zewnątrz nikogo nie ma.
Możliwe, że ze środka pudełka wyskoczy jakiś pająk, robak albo cokolwiek innego, ale mimo to i tak odwiązuję wstążkę, a potem rozrywam papier. Na wierzchu widnieje karteczka z napisem:
„Dla najpiękniejszej plejady gwiazd.”
A więc, jest od Mavry, zamieram na chwilę z kartką w dłoni i wpatruję się w nią.
Prezent jest od Mavry, niczego dla niego nie mam, przecież nawet zbytnio się nie przyjaźnimy, żebym wiedziała, co powinnam mu kupić. A jednak on coś dla mnie przygotował. To tak, jakby ktoś odbierał mi tlen, powoli, małymi dawkami. Jakbym przez te kilka sekund, nie mogła podnieść dłoni, aby wyciągnąć coś co jest w środku. Kiedy już zmuszam się do tego, widzę, że pudełko jest wyłożone papierem, takiego samego koloru co wstążka, a na nim leży materiał w białym kolorze. Jednak coś co przykuwa moją uwagę, to kolejne pudełeczko, leżące na wierzchu. Sięgam najpierw po nie, a kiedy otwieram jestem prawdziwie zachwycona.
Bo oczywiście Mavra Anderson, musi wiedzieć, że noszę tylko srebro, musi wiedzieć, że wolę sygnety od malutkich pierścionków i musi też wiedzieć, że jest to coś co mnie zadowoli. Wyciągam sygnet z ładnego pudełeczka i unoszę, obracam, a kiedy spoglądam na spód, znajduję się tam jeden połyskujący kryształek. W kolorze czerwieni, bo to przecież jego ulubiony kolor.
Zakładam sygnet na palec i zastanawiam się, skąd wiedział jaki rozmiar powinien kupić. Patrzę na moją dłoń, która wygląda teraz iście bogato, a później podnoszę biały materiał, który leży na dnie pudełka.
I to jest coś bardziej w stylu Mavry, bo bielizna jaką mam przed sobą, jest tą samą którą oglądałam, podczas kupowania prezentu dla Harper. Jest rzecz, której nie można Mavrze zarzucić, a mianowicie, jego spostrzegawczość i fakt, że nie zapomina nawet najdrobniejszych szczegółów. Uśmiecham się, bo jest mi naprawdę miło i czuję się też zobowiązana aby jakoś mu się odwdzięczyć. Chcę zadzwonić i po prostu mu podziękować, ale jest to zdecydowanie za proste. Dlatego piszę do niego, pytając gdzie jest, na co on odpisuję, że siedzi w swoim mieszkaniu.
CZYTASZ
Voice Room [18+]
Romance"Pragnienie, które nie ustaje." Soraya Wilson to kobieta, która po wielu latach walki w końcu staje na własnych nogach. Ma przy sobie starszego brata, przyjaciółkę, a także możliwe, że kogoś więcej niż przyjaciela. Soraya jest w końcu szczęśliwa, ni...