24

171 5 0
                                    

Trochę mi się zeszło z tym rozdziałem, sorki. x

Wpadam do mieszkania niczym burza, prawie przewracam wieszak na ubrania stojący w przedpokoju, a potem niemal upadam zrzucając z nóg buty. Harper wybiega mi na spotkanie, słysząc dość niepokojące dźwięki.

- Co się dzieje? - Pyta dziewczyna, wygląda na zdezorientowaną, w obecnej chwili nie myślę, o całym syfie jaki same sobie zrobiłyśmy i o tym, że mój humor i samopoczucie buja się jak pierdolona huśtawka.

- Ja i Mavra! Umówiliśmy się dzisiaj wcześniej, bo wieczorem mówił, że nie ma czasu. Pojechaliśmy do wydawnictwa bo ta głupia szmata, którą redaguję coś chciała i potem zrobiłam coś głupiego, jeśli tak teraz na to patrzeć. No i potem wsiedliśmy do samochodu i znowu zrobiłam coś głupiego, i potem jeszcze się wkurzył i pojechaliśmy na jakieś głupie badania, ale nie o to chodzi!

- Wysłów się w końcu i powiedz o co chodzi!

- Chyba wchodzimy na jakiś wyższy poziom? No nie wiem jak to nazwać, wiesz że nigdy nie byłam w związku z jakimś długim stażem czy coś. A z Mavrą jest tak inaczej, bo z początku nie zgodziliśmy się na związek - kiedy myślę o tym teraz, mój entuzjazm trochę opada.
Obiecaliśmy sobie.

***

- Ale nie będzie między nami nic więcej, wiesz o tym? - Pyta Mavra, niech nie będzie głupi, pewnie nawet nie będziemy ze sobą rozmawiać, poza momentami, kiedy uda nam się spotkać.

- To raczej proste, też radzę o tym pamiętać. Uwierz, szybko stracę tobą zainteresowanie, jeśli zaczniesz mi wyznawać miłość - wolę go uprzedzić, niech wie w co się ładuje.

- Czyli deal? - Wyciąga w moją stronę dłoń, patrzy mi w oczy, widzę w nich wyzwanie. Widzę tyle różnych przebiegających przez nie emocji, że nie jestem w stanie wyczytać żadnej z nich.

Możliwe, że któreś z nas złamie daną obietnicę, że potkniemy się na własnych słowach. Póki co, nie martwię się o to. Za jakiś czas zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi.

- Deal - potrząsam dłoniom Mavry i spotykam się z jego spojrzeniem. Jest ciepłe, a jednak czuć w nim nadchodzącą zimę.

***

Ale miałam też nie pozwolić wygrać moim myślom.

- Mówiłam! Mówiłam! - Krzyczy Harper - I kto miał rację!?

Robi mi się na sercu ciepło, widząc jak cieszy się czymś, co wcale jej nie dotyczy. Bez zastanowienia wpadam w jej ramiona, a ona ściska mnie tak mocno, jak jeszcze nigdy. Jej kończyny wplecione w moje, wydają się być bardziej realne niż kiedykolwiek wcześniej. Odnoszę wrażenie, jakbyśmy sklejone w jedność stały pośrodku wygłuszonego pomieszczenia, pozostawione tylko sobie. Tęskniłam za tym. Bardzo.

Kiedy się od siebie odrywamy, moje szczęście kontrastuje ze łzami, które mogę zobaczyć w oczach mojej przyjaciółki.

- Co jest? - Pytam zdziwiona.

- To ze szczęścia - mówi cicho, a mnie przechodzą ciarki. Sama mam ochotę się popłakać, ale zmarnowałam już chyba wystarczająco dużo łez, które nie pozwoliły mi cieszyć się z tego, z czego powinnam. Do głowy przychodzi mi coś, co wiem, że powinnam jej powiedzieć.

- Ja też sie cieszę wiesz? Z powodu twojego i Arsena. Jestem bardzo szczęśliwa - Harper waha się, jakby nie była pewna, czy za chwilę nie wybuchnę śmiechem i powiem, że to tylko żart. Jej oczy zachodzą mgłą jeszcze bardziej niż wcześniej.

- To dobrze, bo twój brat jest najcudowniejszym facetem na świecie - dziewczyna uśmiecha się szeroko, ukazując rząd białych zębów.

W kieszeni czuje jak mój telefon wibruje, oznaczając nową wiadomość. Wsuwam dłoń do kieszeni i wyciągam urządzenie, a kiedy mój wzrok pada na wyświetlacz, zamieram.

Voice Room [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz