8

340 10 8
                                    

Mimo wszystko, następnego dnia musiałam zjawić się w pracy, miałam poznać się ze swoją nową podopieczną. Jako redaktorzy, zostajemy przypisani do autorów, pomagamy im w opracowaniu książki, podsuwamy pomysły, redagujemy, delikatnie poprawiamy. A z racji, że jakiś miesiąc temu, mój szef podpisał umowę na jednotomowy romans, został on przypisany mi.

Szybko przeglądam się w lustrze, wygładzam moje beżowe, garniturowe spodnie, a później delikatnie poprawiam czarny top, na który narzuciłam marynarkę w tym samym kolorze co spodnie. Wychodzę z mieszkania, spoglądając w tym samym czasie na zegarek, który pokazuje, że na dojście do wydawnictwa mam dwanaście minut. Wspomnieniami wracam do tego, co wydarzyło się między mną a Mavrą. W środku nocy wsiadł w swój samochód i wrócił do siebie. Właśnie dlatego to nie miało przyszłości. Bo nie pasujemy. Może Harper tego nie rozumiała, tego uczucia które mówi ci, że nie będziesz z kimś, cokolwiek by się nie wydarzyło. Ale dla mnie to oczywiste, nawet bardziej niż oczywiste. Zawsze zdawałam sobie z tego sprawę, że i ja i Mavra Anderson nigdy dla siebie nie przepadniemy.

- Dzień dobry – mówię do kobiety, której redaktorką zostałam – Soraya Wilson.

Kobieta przedstawia mi się i siadamy przy moim biurku. Jest dość niska, ma czekoladowe, długie włosy oraz brązowe oczy. Nie wydaje się być głośną osobą. Jej stonowany styl ubioru oraz okulary na nosie, które zsuwają się za każdym razem, gdy popatrzy w dół, nie zapowiadają autorki piszącej książki erotyczne. Ma dwadzieścia lat, a więc jest o cztery młodsza ode mnie, ale już udało jej się odnieść duży sukces. Ma za sobą grono fanów, którym udostępniała swoje teksty.

- Mam pytanie – mówi – Mam też dostać umowę na audiobooki, ze względu na to, że mam kilka czytelników, którzy są niewidomi, i ktoś czytał im za nich książki. Byłaby możliwość, abym poznała lektora, który miałby je czytać?

Jej książka napisana jest z męskiej perspektywy.

Mavra.

Mavra.

Mavra.

- Chyba nie byłoby z tym problemu, mogę podejść i zobaczyć, czy jest na miejscu, Anderson ma bardzo elastyczne godziny pracy – mówię, podnosząc się z fotela mojego biurka.

- Dziękuję, poczekam tutaj.

Wychodzę z pomieszczenia, kierując się wzdłuż korytarzem, a następnie naciskam na klamkę do studia. Wchodzę do środka po cichu, aby czasem nie przeszkadzać, jednak pomieszczenie jest puste. Patrzę na zegar wiszący na ścianie, Mavra zapewne znajduję się w kuchni razem z innymi, jedząc i rozmawiając, przerwa dopiero się zaczęła. Niestety chyba będę musiała odciągnąć go od posiłku. Wychodzę, zamykając za sobą drzwi, po czym idę w stronę kuchni, która znajduje się niedaleko biura szefa. Będąc jeszcze przed wejściem, słyszę jaki gwar panuję w środku. Wchodzę niepewnie, wzrokiem od razu szukając osoby do której tu przyszłam. Nie bywam tu zbyt często, nawet nie wiedziałabym co, gdzie leży.

- Widział ktoś może Andersona? Klientka chce go poznać – asystentka szefa wskazuje palcem na drewnianą ławkę na której siedzi chłopak. Na uszach ma słuchawki, więc nie dziwię się, że nie słyszał, kiedy o niego pytałam.

Podchodzę w stronę ściany, przy której siedzi Mavra i wyciągam dłoń, aby wyjąć mu z ucha słuchawkę. Kiedy to robię, on od razu podnosi głowę do góry, po czym sam wyciąga drugą.

- Hej – mówi, nie wygląda dobrze, ma cienie pod oczami i spierzchnięte usta.

- Cześć – odpowiadam, uśmiechając się, a on patrzy na mnie wyciągając szyję do góry – Możesz ze mną pójść? Dostałam nową książkę i autorka chce cię poznać.

Voice Room [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz