19

198 4 2
                                    

Jak się okazuje, jest nas więcej, niż myślałam, że będzie. Bus, który został zorganizowany jest w stanie pomieścić trzydzieści osób. Niestety przez to, że nie mam samochodu, na miejsce docieram jako ostatnia, wszyscy czekają już na mnie w środku, bo wszystkim jest zimno.

- Przepraszam wszystkich bardzo! Nie chciałam się spóźnić – mówię wsiadając zdyszana do pojazdu, wszyscy uśmiechają się i żartują, że mieli zamiar mnie zostawić.

Gdzieś w głębi dostrzegam twarze Sophie, Logana, a także Mavry, wszyscy siedzą na swoich miejscach. Rozglądam się dookoła szukając wolnego siedzenia, podczas gdy kierowca wrzuca moją torbę do bagażnika. Jednak jedynym wolnym miejscem jest to, obok mojego szefa. Rzucam ostatnie spojrzenie w stronę Mavry, a nasze oczy spotykają się. Siadam jednak obok starszego mężczyzny, posiadając głęboką nadzieję na to, że będę mogła odbyć całą podróż w ciszy. Z tyłu słychać głośne śmiechy i piski dziewczyn. Ja natomiast staram się odwrócić od mężczyzny siedzącego obok mnie tak, aby nie widział wyświetlacza mojego telefonu.

Ja: Błagam zabierz mnie stąd.

Wiadomość kieruję do Sophie, której telefon słyszę sekundy później.

Sophie: Daj mi chwilę.

Czekam niecierpliwie, zastanawiając się, co wymyśliła dziewczyna, moje szczęście zdaje się być nie do opisania, kiedy słyszę z końca busa krzyk dziewczyny.

-Soraya, chodź do nas, chłopaki już się założyli, kto więcej wypije! - mówi dziewczyna kreatywnie, jak i wiarygodnie.

- Wybaczy szef, że zostawię szefa samego – nie czekam na jego odpowiedź, wstaję szybko, lekko chwiejąc na nogach, ze względu na ubytki w drodze.

Właściwie z tyłu nic takiego się nie dzieje, siedzę na kolanach Sophie, której parą w busie jest Logan. Wcale mnie to nie dziwi, gdyby nie orientacja dziewczyny, podejrzewałabym ich o związek, choć oni są chyba tylko ludźmi, których mogłabym nazwać bratnimi duszami. Tak mi się wydaje, bo nie mam z tym tematem wiele wspólnego.

Mój żołądek kurczy się, jakby jego ścianki zwijały się w rulon do środka z obydwu stron. Zaciska się w przyjemny sposób, który oznacza pustkę, wiem, że a chwilę wyda charakterystyczny dźwięk, jakby jego ścianki w końcu stykały się i mógł się on rozluźnić. Czasami zajmuje mu to chwilę, wtedy nawet nie spodziewam się, że do tego dojdzie, czasem jednak, tak jak teraz zajmuje mu to dłużej, a ja wytrwale czekam, aż to nastąpi. Wiem, że nikt tego nie usłyszy, bo w pojeździe jest za głośno, nawet jeśli nikt nie krzyczy, to rozmowy wystarczą, aby zagłuszyć mój żołądek. Dlatego wyczekuję tego wspaniałego uczucia, kiedy wiem, że mój organizm domaga się jedzenia, a ja mu go nie dostarczam.

Zanim się to dzieje, myślę o tym, że chciałabym potrafić wywoływać wymioty. Czy to nie byłoby prostsze? Tyle razy zanurzałam palce we własnym gardle, tyle razy próbowałam, piłam litry wody, stawałam na rękach, a potem poprawiałam ciepłą wodą z solą, co potem sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej, ale w pewnym sensie mówiło mi też, że próbowałam. Tyle że akurat dla mnie nie było to proste, niektórzy mieli ogromne odruchy wymiotne nawet nie próbując, a ja musiałam się o to dobrze postarać, choć jedyne co z siebie wyrzucałam, to nadmiar śliny wytworzony przez moje ślinianki. To też chyba niesprawiedliwe. Mi przydałaby się ta umiejętność, dzięki niej byłabym tyle razy bliżej do wystających obojczyków, żeber i kości biodrowych, kręgów. Dotykając ich w nocy pod pościelą, czułabym mocno zarysowane i twarde kończyny, byłabym spełniona.

Czasami boję się też swoich myśli, tak jak teraz. Przecież to złe, nie powinnam chcieć tego robić, bo wiem z czym by się to wiązało, jeśli już nie wiąże. Moje włosy przerzedziły się o dobrą połowę, a i tak zawsze słabe paznokcie stały się jeszcze bardziej łamliwe, a kości strzelają przy każdym ruchu. To w końcu się na mnie odbije, ale nie mogę znieść swojego widoku w lustrze, nie kiedy patrzę na siebie taką, jaką widzi mnie Mavra.

Voice Room [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz