Prolog / Przeszłość

2.3K 74 7
                                    

" I już wiem, że trzeba nauczyć się odchodzić.
Od ludzi.
Od tego, co nas niszczy, co nam nie służy.
Od miejsc przykrych i niezrównoważonych.
Ale należy także dawać szansę w innych miejscach.
Otwierać siebie z klucza.
Przed kolejnymi sercami.
Czasem po to, żeby dostać po mordzie.
A czasem po to, by zaznać raju na ziemi."

Kaja Kowalewska

***

PROLOG

Byliśmy niczym zagubione dzieci wśród ciemności. Mimo, że każdo z nas, nawet przed samym sobą udawało szczęśliwe. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Byliśmy przeciwieństwem. Niczym Yin i Yang. Woda i Ogień. Piekło i Niebo. A jednak los postanowił połączyć nasze ścieżki... Wprowadzając chaos w naszym życiu. Jednak to wszystko było warte poświęcenia. Uczucie jakie się między nami zrodziło, było tak cholernie intensywne, pełne namiętności.... Ogień, który obracał nas w popiół każdego dnia. Tylko po to byśmy na nowo się odrodzili niczym Feniks. To nie miało prawa się udać. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę o różnicach, jakie nas dzielą. A jednak brnęliśmy w to, coraz głębiej. Mimo morza wylanych łez, nie przespanych nocy... Nie żałuję, że stanął na mojej drodze... Poznałam samo samej miłości. Uczucia przepełnionego prawdziwej pasji, wzajemnego pożądania i całkowitego oddania...

Nawet jeśli przyjdzie mi stracić własne serce, jestem gotowa na to poświęcenie dla tych wszystkich wspólnych momentów. Nawet jeśli pozostaną mi tylko  wspomnienia, obrazy w mojej pamięci... Ale przynajmniej to będę miała... Świadomość, że kochałam prawdziwe i niezaprzeczalnie...

***
POV. OSKAR

DZIESIĘĆ LAT WCZEŚNIEJ

Siedzę w swoim pokoju i delektuje się smakiem dymu maryśki w moich płucach. Mimo, że już nie raz musiałem słuchać reprymendy od rodziców na ten temat... Mam dwadzieścia lat i chcę popełniać błędy, jak każdy inny z moich rówieśników. By dobrze wspominać lata młodości, kiedy będę już starym, wrednym dziadkiem. Nie chcę żałować, że nie przeżyłem życia odpowiednio.

Mój spokój ducha i przemyślenia przerywa dzwoniąca komórka w kieszeni moich spodni. Bez większej spiny, sięgam po nią i naciskam zieloną słuchawkę.

- Czego?

- Oskar. Bracie - odzywa się po drugiej stronie telefonu mój przyjaciel - Słyszałem, że Anita z trzeciej klasy robi dzisiaj imprezę.

- Do płenty stary.

- Zapewnie zdajesz sobie sprawę, że będzie tam również Sara? Potrzebuje Cię jako mojego skrzydłowego!

Alan, bo tak nazywa się mój przyjaciel, od roku wzdycha za tą całą Sarą. Nie powiem... Ładna z niej laska. Jednak z tego co słyszałem od kumpli z mojej drużyny, miała więcej hujow w gębie niż nie jedna dziwka w burdelu. Jednak Alan jest ślepo zakochany. Ilekroć próbuje mu wyperswadować Sarę, warczy zły.

- Alan...

- Zanim coś powiesz, to chcę Ci przypomnieć, że wisisz mi przysługę!

- Dobra stary...

- Jest!!! - wrzeszczy do słuchawki przez co musiałem na chwilę odsunąć urządzenie od ucha - Kurwa! Dzięki!

Tak o to stoję z moim przyjacielem pod wielkim domem w którym na dobre już rozkręciła się impreza. Większość z osób nawet nie kojarzę z gęby. Jednak co się dziwić? Na takie spędy, zjeżdżają się również przypadkowi ludzie. Idąc ramię w razie w stronę basenu, zgarniam jakiś czerwony, plastikowy kubeczek z alkoholem. Nigdy na trzeźwo nie imprezuje. To nie tak, że bez alkoholu nie potrafię się bawić. Jednak gwiazda naszej szkoły i idol, nie mogę odstawać.

Spoglądałam na swoje kumpla, który ma skupiony wzrok na otoczeniu. Dobrze wiem, kogo wyszukuje w tłumie i kiedy zauważa ją, od razu pcha mnie w kierunku Sary. Stoi w grupie kilku dziewczyn i zywo o czymś dyskutują, śmiejąc się dość głośno.

- Witam moje drogie Panie - odzywa się Alan, a jego wzrok utkwił w sylwetce Sary

- Hej - dołączam do przyjaciela, by nie wyjść na większego dupka niż jestem.

***

Już chyba od dwóch godzin Alan bawi się z tą całą Sarą. Widziałem ich przelotnie razem, kiedy zataczałem się od nadmiaru promili krążących w moich żyłach. Zaliczyłem jakieś luzanko i macanko z pierwszoklasistka oraz loda od organizatorki Anity. Nie mogę narzekać, robi to fenomenalnie.

Jestem już tak kurewsko najebany, że nie kontaktuje co się dzieje wkoło mnie. Czuję, że ktoś chwyta mnie za rękę i prowadzi w nieznanym mi kierunku. Próbuje podnieść powieki, kiedy ląduje na miękkim materacu, jednak świat zbyt wiruje....

Czuję jak ktoś znowu dobiera się do mojego rozpórka tej nocy, a ja mam to w dupie. W tej chwili nic mnie innego nie interesuje, jak przyjemność odczuwana podczas czyjeś zabawy moim już twardym penisem. Wzdycham przeciągle, kiedy czuję jak jakaś cipka nadziewa się na niego...

- Kurwa!!! Jak mogłeś!!! Taki z Ciebie kurwa przyjaciel?!

Słyszę gdzieś obok głos, kiedy drzwi uderzają mocno o ścianę.

- Alan?! - piszczy głos laski, która przed chwilą skakała na moim fiucie.

Czuję jak tos mnie okłada, a ja nie rozumiem co tu się odpierdala...

- Jak mogłeś Oskar?!Dobrze wiedziałeś ile Sara dla mnie znaczy?!

Wtedy wszystko do mnie dociera. Otwieram momentalnie szeroko oczy, a alkohol jaki wypiłem wyparował w tej sekundzie.
Przed oczami widzę wzrok pełny zawodu skierowany w moją stronę i Sarę stojąca w koncie pokoju bez ciuchów od pasa w dół. I wtedy do mnie dociera co ta wywłoka odjebała.

Wstaje gwałtownie na nogi, podciągając gacie na dupę i dopadam do niej, ,ściskając swoją dłoń na jej szyji.

- Puść mnie!!! - wrzeszczy orubunac się wyrwać z mojego uścisku

- Co chciałaś tym uzyskać?!

- Nic nie rozumiesz - łka - Alan nigdy mi się nie podobał! Chciałam mieć Ciebie do cholery!!!

Poluzuje swoje palce i puszczam jej szyję, plując tej dziwce pod nogi.

- Chodzbys była ostatnia kobieta na ziemi, nigdy bym Cię kurwa nie tknął. Za duży masz obieg.

- Ty dupku!!! - krzyczała w moją stronę, testy już nie słuchałem.

Musiałem znaleźć mojego przyjaciela i mu to wszystko wyjaśnić. Kurwa!!! Jeśli przez jakąś babę, stracę przyjaciela!!! Szlak by to!!!

Chodzę od pomieszczenia do pomieszczenia. Wypytuje innych, jednak nikt go albo nie widział, albo zwyczajnie są już tak wstawieni, że nie kontaktują. Próbuję się do niego dodzwonić, ale ma wyłączony lub rozładowany telefon. Po upływie godziny, rezygnuje i zmierzam w kierunku domu. Postanawiam, że z samego rana pójdę do niego i chodźby nie wiem co, musi mnie wysłuchać.

Kiedy zbliżam się do domu, to co widzę....

- Kurwa!!!! Alan!!!! - próbuje usilnie ściągnąć jego wiszace ciało - Pomocy!!! - krzyczę przeraźliwie.

Ktoś mnie odciąga i mocno wtula w siebie. Ktoś o cos pyta, a ja nie umiem z siebie wydobyć ani słowa. Widzę jak wkładają ciało Alana w czarny worek... Wtedy już wiem, że straciłem na zawsze mojego przyjaciela... I to przez jakąś puszczalska szmatę!!!

***

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz