Intrygantka stulecia

689 50 6
                                    

" Bo dość często trzeba pomóc miłości, by być nareszcie szczęśliwym człowiekiem. Nawet jeśli nawet gwiazdy są przeciwko nam. "

***

Gabrysia Ptyś

W dniu wypisu że szpitala, mój ojciec był bardzo milczący. Nawet jak na niego. Chodził jakiś nieco naburmuszony. Na każde zadane przeze mnie pytanie, odpowiadał mruknieciem albo zwykłym tak lub nie. Nie wiedziałam co go ugryzło. Mama ciągle patrzyła na niego karcąco, kiedy głośno wzdychał. Największą niespodzianką było to, że w dniu ich wyjazdu, nawet żadno nie nalegalo na mój powrót. A nawet w najmniejszym stopniu nie zająknąło się w tym temacie. Jakby podmienili mi rodziców. Brałam pod uwagę, że to zasługa mojej babci i byłam za to jej w tamtym momencie ogromnie wdzięczna.

Od kilku dni znowu znajdowałam się w pokoju, który tymczasowo zajmowałam w domu staruszki... Albo który już zawszę miał pozostać mój... Czas miał to zweryfikować. Nie chciałam w tamtym czasie, póki co nad tym debatować. Miałam ważniejsze sprawy na głowie. Byłam w ciąży. Rósł we mnie mały człowieczek i czułam, że skradnie moje serce. Chociaż nie planowałam tego, jednak po głębszym rozmyślaniu, cieszyłam się zaistniałą sytuacją.

- Załatwiłeś? - usłyszałam szepczący głos babci, kiedy uchylilam swoje drzwi - Dobrze. Masz u mnie dwie blachy szarlotki - dodała pełna zadowolenia

Nie miałam zielonego pojęcia o czym moja babcia gadała ze swoim rozmówca. Jednak brzmiało to tak, jakby planowała najlepszy skok w swoim życiu albo co najmniej podbijania Świata. Ta kobiecina posiadała jak na swój wiek, bardzo szalone pomysły. Pamiętam jak jednego roku pomalowała włosy na RÓŻOWO! Można było sobie tylko wyobrazić jak to wyglądało w połączeniu z chusta na głowie. Tłumaczyła się tym, że musi iść z duchem czasu. Tak, zdecydowanie moja babcia należała do oryginalnych osób jak na swój wiek.

- O - otworzyła usta, układając zmarszone wargi w lekki dziubek na mój widok - Muszę kończyć. - powiedziała do słuchawki telefonu - Będziemy w kontakcie - dodała i pospiesznie się rozłączyła - Już wstałaś wnusiu? - uśmiechnęła się do mnie szeroko

- Ile można leżeć w łóżku. Jeszcze trochę, a odleżyn dostanę - odparłam kierując się do kuchni. - Co dzisiaj gotujemy na obiad?

- Dawno nie robiłam zupy ogórkowej. Wszystkie słoiki mam w piwnicy, a wiesz jak mi ciężko jest schodzić po tych schodach. Już nie jestem tak zwinna jak kiedyś. - teatralnie podparla ręce na lędźwiach - I jeszcze ten ból pleców.

- Babciu. Wystarczy powiedzieć i pójdę przynieść kilka słoików. Nie musisz udawać obłożnie chorej - pokiwałam głową i zasmialam się pod nosem.

- No wiesz co? - oburzyła się, że nie nabrałam się na jej grę aktorską - Ale w moim wieku mogłabym być nieco chora czy coś. Mam już swoje lata.

- Z tego co mi wiadomo, to Twój lekarz stwierdził, że jeszcze nas przeżyjesz ze swoim zdrowiem.

- Przestań mi tu dyskutować moja droga Panno i przebierają tymi swoimi małymi stopkami po te ogórki - ucięła krótko i dosadnie.

Wiedziałam, że z moja babcią nie wygram, więc bez zbędnego słowa ruszyłam do piwnicy. Znajdowała się ona pod niewielką spiżarnia. Nie było tam nawet malutkiego okna, przez co zawsze jak byłam mała, bałam się tam schodzić. Wydawała się przerażająca. Jednak byłam już dorosła kobietą i moje "potwory z szafy" dawno minęły. Z biegiem czasu sama smieje się z siebie za nie.

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz