Cholerna kawa

1.2K 63 10
                                    

" Zapychając brakujący element własnego życia przypadkowymi ludźmi, nigdy tak naprawdę nie będziemy szczęśliwi. Zamiast marnować swój czas na marne egzemplarze, zacznij dobrze się rozglądać wkoło siebie. Może gdzieś tutaj, na wyciągnięcie ręki, czeka na Ciebie prawdziwe szczęście. "

***

Oskar Gomez

Budzę się w pokoju hotelowym z lekkim bólem skroni. Już doskonale wiem, jak się skończyło wczorajsze wyjście do klubu z kumplami. Dowodem mojej zbrodni jest nagie, kobiece ciało spoczywające obok mnie na materacu łóżka. Nawet nie pamiętam imienia nieznajomej... Nawet nie pamiętam czy była dobra... Mam jakieś tam urywki z nocy. Jak dobrze pamiętam to zaserwowała mi loda już w męskim, klubowym kiblu. Musiała byc w tym cholernie dobra, że pozwoliłem jej spędzić noc w moich ramionach. Kątem oka spoglądałem na śpiąca blondynkę i już miałem zamiar podnosić się z łóżka, by opuścić ten pokój rozpusty... Jednak czyjeś sprawne usta zaczęły zachłannie lizać od samych jaj aż po sam czubek mojego penisa...

- Trójkącik - pomyślałem zadowolony oddając się przyjemności jaką mi ktoś serwuje pod cienką kołdrą.

Chwilę przyjemności jak i możliwość powtórki z nocy przerwał mi mój dzwoniący telefon gdzieś z kieszeni spodni. Nie odciągając czyiś ust od mojego fiuta, sięgnąłem ręka po moją dolną garderobę leżąca na ziemi i odnalazłem urządzenie.

- Halo - odezwałem się do telefonu, naciskając zieloną słuchawkę i nie sprawdzając nawet kto dzwoni

- Jesteś już w biurze? - zapytał kobiecy głos po drugiej stronie, należący do mojej rodzicielki - Bo nie zastałam Cię w Twoim apartamencie - oznajmiła z lekkimi wyrzutami.

Moja mama jak i ojciec, dobrze wiedzieli jakie prowadzę życie. Nie raz słuchałem na ten temat reprymendy z ich strony. Uważali, że mając trzydzieści lat, powinienem rozglądać się za kandydatka na żonę i matkę moich dzieci. Nie rozumieli, że niektórzy ludzie nie czują potrzeby posiadania własnej rodziny i cenią sobie życie kawalerskie.

- Za godzinę powiem być już na miejscu. Muszę po drodze wstąpić w jedno miejsce.

Położyłem swoją silną rękę na głowie nieznajomej będącej między moimi nogami i chwytając między palce jej włosy, dociskałem jej twarz mocniej, aż po same jaja.

- W takim razie widzimy się na miejscu - odparła i zakończyła rozmowę.

Nie raz moja matka zastała mnie w nietypowej sytuacji... Pamiętam jak na jednym z przyjęć, które organizowała razem z ojcem z okazji przejęcia jakieś kolejnej firmy... Przyłapała mnie jak pieprzylem w ogrodzie jedna z kelnerek obsługujących na przyjęciu. Widok mojego gołego tyłka i opuszczonych spodni do kostek wraz z bielizną mówił za siebie... I te słodkie pojekiwanie kobiety, w która wchodziłem głęboko od tyłu...

- A teraz weźmiesz go jeszcze głębiej - powiedziałem zachrypnietym głosem - A kiedy zaleje Ci gardło, masz wylizać go co do kropli - oświadczyłem nadając jeszcze szybszego tempa ruchom jej głowy

Zrzuciłem z łóżka okrycie, by móc widzieć ten jakże piękny obraz. Kobieta o długich, rozstrzelanych, czekoladowych włosach, błękitnych oczach z rozmazanym tuszem, zaszklonymi wzrokiem... I usta mocno zaciskające się na moim fiucie... Nie ma nic piękniejszego z samego rana!

Czułem jak blondynka, śpiąca obok mnie się wybudza... Postanowiłem wykorzystać sytuację i jej obecność. W końcu jakoś muszą mi się odwdzięczyć za moje towarzystwo...

- Wstawaj - zażądałem nie bawiąc się w bycie miłym i szturchnalem jej nagie ciało.

Blondynka zerwała się do siadu, przestraszona tak nagłym wybudzeniem.

- No i co się tak patrzysz jak ciele. Mam Ci wysłać szczególne zaproszenie? - powiedziałem nie kryjąc swojej chamskiej natury - Bierz się do roboty. Mineta dla koleżanki nie zrobi się sama.

To był gorący poranek. Seks z dwoma kobietami z samego rana, chętnymi i otwartymi na wiele... Po prostu jebane niebo.

Oczywiście nie obyło się bez karteczek z numerami, które mi wcisnęły w moją dłoń i moich zapewnień, że zadzwonię. Co było kłamstwem. Nigdy nie wchodzę w tą samą cipkę dwa razy. Tak dla zasady. Jeszcze by sobie zbyt wiele wyobrazily. Nie potrzebuję problemy w postaci zdesperowanej kobiety, pragnącej usidlić najlepsza partie na męża w tym kraju. Co mogę powiedzieć? Jestem smacznym kaskiem dla tych wszystkich kobiet. Przystojny, bogaty, inteligentny... A przede wszystkim ruchanko ze mną jest nie zapomniane.

Spieszyłem się do swojej firmy, by wyrobić się przed pojawieniem się mojej mamy... Chciałem szybko odświeżyć się w łazience, która posiadałem w swoim biurze i przebrać się w świeże, czyste ciuchy. Oczywiście o to drugie również nie musiałem się martwić. Moja asystentka już dostała informacje, by przed rozpoczęciem swojej pracy zajechać do mojego apartamentu i zabrać jakiś outfit dla mnie.  Miałem dzisiaj ważne spotkanie z nowym klientem, które może przynieść  mi duże zyski, jeśli dobrze wypadne. Dzięki nawiązanej współpracy, mógłbym poszerzyć działalność mojej  firmy na rynek globalny, a nie tylko europejski.

***

- Synu. Nie wygrałeś na loterii swojego penisa. Czas dorosnąć i przestać skakać od dzięki do dziurki. - słuchałem od ponad dwudziestu minut tego samego i naprawdę miałem dość - Pomyślałeś co zrobisz, jak pewnego dnia zaliczysz wpadkę z którąś z tych - pokrecila dłonią w kółko szukając odpowiedniego określenia - kobiet szukających przygody? Chcesz być w nieszczęśliwym małżeństwie?

- Mamo. Mam trzydzieści lat i jakbyś zauważyła, jeszcze żadna kobieta nie zapukała do moich drzwi z brzuchem.

- Gdzie popełniłam w wychowaniu błąd - zapytała siebie samą pod nosem, zaciskając palce między oczami na nosie - Żebyś kiedyś nie żałował tego jak żyłeś - powiedziała nieco głośniej, wstając z fotela - No nic. Będę uciekać. Wiem, że się spieszysz na spotkanie biznesowe. Widzimy się w niedzielę na obiedzie - przypomniała, jakbym miał kiedykolwiek zapomnieć o co niedzielnych, rodzinnych spotkaniach w domu rodzinnym.

Sprawdzając godzinę na moim złotym Rolexie i zabierając z biurka potrzebne papiery, ruszyłem w kierunku windy.

- Jakby ktoś pytał o mnie, powinienem wrócić za jakieś trzy godziny. - poinformowałem po drodze moja asystentkę.

Droga do kawiarni minęła mi dość szybko, zważywszy na porę dnia. Jednak nie znajdując nawet jednego, cholernego, wolnego miejsca pod budynkiem, musiałem zaparkować auto dwie przecznice dalej. Przez co zmuszony byłem przyspieszyć swoje tempo, idąc chodnikiem, by się nie spóźnić. Już widziałem zarys miejsca, gdzie umówiony byłem z moim nowym klientem.

- Cholera jasna!!! - wrzasnąłem czując, że na kogoś wpadam, by za chwilę poczuć coś gorącego na mojej śnieżnobiałej koszuli.

Spojrzałem w to miejsce i zobaczyłem wielką, brązowa plamę pachnąca kawą. Moje wkurwienie sięgnęło najwyższego poziomu!!!

- Czy Ty do cholery jesteś ślepa?! To koszula Breuningera!!! Kosztowa prawie dziesięć tysięcy złotych, a Ty potraktowane ją jak jakaś szmatę!!! Jak ja wyglądam?! Jak mam się pojawić na tym spotkaniu?! - wrzeszczałem nie zważając na przechodniów i dziewczynę przede mną.

- Po pierwsze to Pan mnie potrącił, a nie ja Pana! Po drugie jest Pan zwykłym palantem, który wyżej sra niż widzi! - odgryzła się kobieta i kończąc zbierać jakieś kartki z chodnika dodała tylko na odchodne - Mam nadzieję, że to spotkanie nie pójdzie po Pana myśli - i zniknęła gdzieś w tłumie, a ja utknąłem w Jej niespotykanych oczach... Gdyż ta nieogarnięta, mała kobietka była posiadaczką zielonego, oka z niebieska, zauważalna plamka. Za to drugie było przeciwieństwem. Co za ciekawe zjawisko.

***

No i mamy to! Drugi rozdział za nami!!!

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz