Smak dzieciństwa

681 50 7
                                    

" Kazdy z nas ma w życiu takie miejsce na ziemi z którym wiążą się najpiękniejsze wspomnienia. Gdzie czujemy się niczym w raju, którego już nigdy nie chcielibyśmy opuszczać. Ja także posiadam taki własny Eden. Miejsce gdzie wszystko wydaje się takie proste."

***

Gabrysia Ptyś

Zacisnęłam mocniej dłoń na rączce od walizki na kółkach i odetchnęłam pełna piersią. Wszystko tutaj wyglądało tak, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Jakby ta mała wioska była zupełnie innym Światem. Spojrzałam na pojedyncza, lekko zniszczoną przez czas ławeczkę. Była dokładnie taka jak ją zapamiętałam. Ostrożnie stawiałam nogi na wysypanym żwirku i walczyłam z bagażem. Już z oddali widziałam tą samą maleńką kawiarnie z dzieciństwa. Zapach jeszcze ciepłych wypieków zachęcał do wstąpienia. Uśmiechnęłam się pod nosem i już niemal czułam smak na języku najlepszej karpatki pod słońcem.

- Dzień dobry - przywitałam się z drobną, lekko już siwą kobietą za ladą

Pani Marta przejęła to magiczne miejsce po swojej babci. Można powiedzieć, że to biznes przekazywany z pra dziada na dziada. Nawet na starych fotografiach mojej babci można ujrzeć tą niezwykłą kawiarnie. Od wieków wyglądała tak samo. Jak gdyby człowiek cofnął się w czasie.

- Dzień dobry - odpowiedziała obdarzając mnie szczerym uśmiechem - Przyjechała Pani w odwiedziny?

- Tak. - przyznałam jej rację - Poproszę jedną porcję karpatki.

Nie chciałam ciągnąć rozmowy z kobietą. Mimo, że kochałam to miejsce, musiałam uważać na zamieszkujacych je wścibskich ludzi.

Kiedy już usiadłam i dostałam swoje zamówienie na niewielkim, lekko uszczerbionym talerzyku, poczułam sie jak niegdyś. Za oknem kawiarni biegały dzieci, kopiąc między sobą piłkę. Gdzieś dalej można było zauważyć dziewczynki grające w gumę. Starsze małżeństwo spacerujące pod rękę...

Czułam, że przyjazd tutaj było moją najlepszą decyzja jaką w ostatnim czasie podjęłam.

Płacąc za karpatkę i rzegnajac się z właścicielką, ruszyłam droga w stronę domu mojej babci. Mieścił się on na samym końcu wioski, dzięki czemu można było się odizolować całkowicie od Świata.

Po piętnastu minutach byłam już na miejscu. Przystanęłam na samym początku wydeptanej dróżki, by nieco nacieszyć oko. Drewniany, niewielki domek, którego otaczał niski plotek, na którym spoczywały dwa metalowe wiadra na mleko. Krowa Baśka kradnąca jabłka z drzewa sadu Kilka kur grzebiących w ziemi w poszukiwaniu tłustych dżdżownic. Niewielka obora otwarta na oścież i burek imieniem Reks skomlacy na mój widok. Byłam w swoim osobistym raju.

- No przestań tam tak ujadać ty mały pomiocie szatana! - usłyszałam głos babci dochodzący gdzieś z domu - Przez Ciebie nie mogę się skupić na moim serialu!

- Jak zawsze pełna uroku - powiedziałam głośno, przekraczając próg domu i ściągając z siebie buty oraz płaszcz - Babciuuuu. Ile razy mam Ci mówić, że powinnaś się zasuwać - pokrecilam głową ze zrezygnowania

- Gabryś? A co Ty moja droga tu robisz? - zmarszczyła swój nie wieki nos na mój widok i bacznie mnie lustrowała czujnym okiem - No co tak stoisz jak kołek? Zamykaj sień i właź do środka nim myszy napuscisz.

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz