Przypadki chodzą po ludziach...

1K 55 4
                                    

" Ja nie jestem pechowa!!! Ja mam  wrodzonym talentem do przyciągania niefortunnych przypadków, kiedy to Świat poraz kolejny chce ze mnie zakpić!!! "

***

Gabrysia Ptyś

Spojrzałam na notatki w moich rękach i starałam się nie poryczec na środku chodnika. Całą moją ciężka pracę, którą pisałam od tygodnia, szlak trafił!!! Litery na wielu stronach były rozmazane od mojej nieszczęście rozlanej kawy i kałuży po nocnym deszczu. I to przez jakiegoś nadętego dupka, który nie dość, ze mnie potrącił, to jeszcze nie przeprosił!!! Jak ja mam to wszystko wytłumaczyć wykładowcy? Dzisiaj wszyscy mieliśmy oddać biznes plan, który miałby zadecydować o naszej końcowej ocenie!

- Po pierwsze to Pan mnie potrącił, a nie ja Pana! Po drugie jest Pan zwykłym palantem, który wyżej sra niż widzi! - nikt mnie chyba nigdy nie wytrącił tak z równowagi, niż ten człowiek! Czułam, że na twarzy zrobiłam się wręcz czerwona jak burak z nerwów! - Mam nadzieję, że to spotkanie nie pójdzie po Pana myśli - dodałam na koniec, patrząc butnie na czekoladowe oczy Pana Dupka i zaczęłam biec w stronę metra, wiedząc, że jeszcze trochę,a się spóźnię.

Nie chcę jeszcze bardziej pogorszyć swojej sytuacji. Jakoś może uda mi się ubłagać mojego wykładowcę, by dał mi możliwość dostarczenia mu mojej pracy w późniejszym terminie. Jakbym nie przyszła na jego wykłady, to dopiero miałabym problemy z zaliczeniem u niego...

***

Zdążyłam na ostatnią chwilę pod salę wykładową. Ostatni ze studentów, już miał zamykać za sobą drzwi, kiedy złapałam je i uniemożliwilam zamknięciu ich przed moim nosem. Na sto procent, było po mnie widać, że biegłam. Moje zazwyczaj schludnie ułożone włosy, były potargane przez wiatr, a oddech urywany.

Widziałam jak inne osoby rzucają mi ukradkowe spojrzenia. Przejechałam spojrzeniem po sali w poszukiwaniu mojej przyjaciółki Klaudii. Siedziała już wygodnie rozłożona na jednym z miejsc i również wyczekiwała mojego przyjscia. Widząc mnie, pomachała do mnie serdecznie, a ja ruszyłam zająć miejsce obok niej.

- Co Ty dzisiaj tak na ostatnią chwilę? Wszystko dobrze? - zapytała mnie lustrując mój wygląd

- Nawet nie pytaj... - odpowiedziałam tylko, wyciągając z torby swój długopis i zeszyt - Jakiś ważniak wpadł na mnie w drodze na uczelnię i zniszczył moją pracę. Jestem w czarnej dupie - dodałam nieco ciszej, widząc wykładowcę siadającego na swoim miejscu.

Człowiek, który prowadził z nami większość wykładów był to starszy mężczyzna lekko po sześćdziesiątce. Mimo swoich lat, wyglądał dobrze. Zawsze schludnie ubrany, włosy idealnie ułożone. Nie przypominał stereotyp typowego mężczyzny w jego wieku. Był zadbany. Nie można było temu zaprzeczyć.

- Poproszę wszystkich obecnych wpisać się na listę - powiedział podając kartki osobom w pierwszych rzędach - pod koniec zajęć połóżcie na moim biurku wasze prace gdy będziecie opuszczać salę.

Poczułam jak kropla potu pojawia się na moim karku. Wiedziałam, że dzisiejszy dzień to będzie moje być albo nie być. Wszystko zależało od wykładowcy i jego dobrej woli.

Przez całe zajęcia nie mogłam skupić się na omawianym temacie. W myślach ciągle na nowo odtwarzałam czekającą mnie rozmowę z Panem profesorem. Starałam się ułożyć jak najlepszą wersję. Nawet nie zwróciłam uwagę, że zajęcia dobiegły końca, a studenci opuszczali salę.

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz