Komplikacje

884 52 6
                                    

" Człowiek mądry otwiera swoje usta, tylko kiedy ma coś konkretnego do powiedzenia i przemyśli każde wypowiedziane słowo. Człowiek głupi otwiera je, nim jeszcze mózg przyswoi wagę tych słów. "

***

Gabrysia Ptyś

Czułam się jakby przejechał po mnie walec. Głowa pękała mi od małej ilości snu i przemęczenia. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz pracowałam na tak wysokich obrotach, jak przez ten weekend. Dzisiaj na domiar wszystkiego spałam może z trzy godziny... Moja macica stwierdziła, że kopanie leżącego to interesująca rozrywka... Przecież z krwawieniem nie mogła poczekać do umówionego terminu!!! Po co współpracować ze mną... Tak więc stoję przed ogromnym lustrem i przypatruje się swojemu odbiciu... Wyglądam jakbym połknęła balon... Sukienka, która przygotowałam sobie wczoraj wieczorem odpada. Postanowiłam wcisnąć swój dość obfity tyłek w czarne legginsy dla wygody. Do tego zwykły biały top i ramoneska. Oczywiście w "te" dni adidasy na moich stopach to jakby tradycja...

- Wychodzę - krzyczę w stronę salonu, schodząc po schodach.

- W niedzielę? Zaraz będzie gotowy obiad - oznajmia moja mama, stając na niewielkim przedpokoju

- Muszę dzisiaj dostarczyć pracę jednemu z moich Wykładowców - przypomniałam- Przecież mówiłam Ci co stało się z poprzednią.

- W takim razie - wyciągnęła w moją stronę dłoń z kluczykami od auta - poczekamy na Ciebie z obiadem. Tylko uważaj, żebyś nie zarysowała - dodała z ściszonym głosem - ojciec by nas obie zakopał w ogródku.

- Nie jestem takim kiepskim kierowca - odparłam, na co moja mama popatrzyła z politowaniem - No dobrze... Będę uważać - obiecałam kręcąc głową na boki że zrezygnowaniem

Tak. Mój tata ma bzika na punkcie swojego auta. Założę się, że każdy miał w życiu taką osobę, co niemalże z uczuciem poleruje samochód, który już i tak świeci jak psu jajca... Taki właśnie był mój ojciec. Moja mama, zawsze przy jakieś imprezie rodzinnej, śmieje się, że pierwsza miłością mojego taty jest biała Skoda Felicia, a druga ona.

Odpaliłam samochód, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk dla swojego wieku i udałam się pod adres, który dostałam w sekretariacie uczelni. Chciałam mieć to już za sobą i w końcu odpocząć w zaciszu niewielkiego domu moich rodziców.

***

Podjechałam i zaparkowałam Skodę pod ogromną bramą wjazdową. To co ujrzałam za nią, wprawiło mnie w nie mały zachwyt. Piękny, duży, biały budynek przypominający z wyglądu pałacyk. Otaczały go zadbane, ozdobne drzewka, różnobarwne róże i idealnie przystrzyżona, zielona trawa. Spuściłam wzrok na swój ubiór i głośno przełknęłam ślinę. Gdybym wiedziała, że Profesor mieszka w takim miejscu, ubralabym się bardziej stosownie do otoczenia... Będę niczym brzydkie kaczątko...

Nacisnęłam na domofon i czekałam, aż ktoś mnie wpuści na posesję.

- Słucham? - odezwał się miły, kobiecy głos.

- Dzień dobry. Jestem Gabrysia Ptyś. Jestem studentką...

Nie dano mi dokończyć wypowiedzi. Brama przed którą stałam zaczęła się otwierać. Nie wiedziałam czy wypada wjeżdżać samochodem mojego ojca na posesję. Dlatego postanowiłam przejść się po wysypanym żwirku, prowadzącym pod sam budynek.

- Pani Gabrysia. Już myślałem, że się Pani nie pojawi - odezwał się mężczyzna stojący na szczycie schodów, kiedy w końcu pokonałam odległość od bramy do jego domu.

PYCHA - seria "7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz