1. Daro

2.2K 160 74
                                    

Po raz trzeci czytam ulotkę, którą ktoś mi zostawił na wycieraczce otwierając mieszkanie. Fajna, kolorowa reklama jakiegoś baru na Kazimierzu. Z hasłem „W Walentynki walę drinki", w tym zniżka dla wszystkich bez pary. E, to czad! Wchodzę w to! Jeb! I ulotka w koszu. Na chuj mam chodzić, jak lodówka pełna? Podchodzę do niej, wrzucam 3 kostki lodu, dolewam whisky i coca colę. Wypijam duszkiem. No, więc nawet jakby po mnie zadzwonili, to bez kłamstwa odpowiem, że jestem wypity. I co z tego, że 17-ta. Gorzej jak się zaoferują i przyjadą, ech. A zrobią to. Są tak zdeterminowani, tak uzależnieni od moich dobrych rad, że w końcu zażądałem pensji, skoro zapierdalam na ich usługach.

Dzwonek do drzwi jest tego dowodem. Kurwa! Jeśli to Nikoś, Gaju, albo Kuba ze swoją potrzebą wygadania się, to mu wyjebie, przysięgam. Otwieram z rozmachem.

- Dacie żyć? - stękam na jej widok.

- Dawaj, obgadać co trzeba na prędce. Nie mam całego dnia. - Michalina przepycha się w progu. Ona też już mnie wkurwia, nie mniej jak jej braciszek.

- Drinka? - czkam wymownie.

- Ty znowu pijesz? - beszta mnie wzrokiem wkurwiona.

- Spowiadać się nie muszę. - warczę cicho.

Przechodzimy do salonu, a Michalina rozkłada dokumenty planu wejścia, wyjścia i zamierzonego baletu. Ponownie omawiamy zakres obstawy. Kolejny raz mówię, że to dobry pomysł, a ona, że chujowy jak każdy, który wymyśliłem po wódce.

- Wszystkie są po wódce. - zaczynam rechotać.

- Ogarnij się! - syczy - Patrzeć na ciebie nie mogę. Jak będziesz nietrzeźwy, to wywalę ci z gonga, przysięgam.

Zaczyna się zbierać, na szczęście! Dziś jebane Walentynki. Wszyscy poszli się bawić, chlać, bzykać, a ja jak zwykle, w robocie.

- Powiedz, że przyszłaś, by dać im wolną chatę. - wibruję od tłumionego śmiechu, a ta durna mi wtóruje.

- Dziś ją przykuł do łóżka kajdankami, więc ma za co przepraszać.

- Eee, to dobre to na grę wstępną. - kiwam głową z uznaniem.

- Lecę do Mata. - Michalina rzuca na pożegnanie. Stoję jak wryty. Czy mnie coś w tym teamie ominęło?

- Ty i Mat? - aż mi głos wibruje.

- Po akcji Luiza cycki już zmacał i się podobało. - puszcza mi oczko.

Drugi dzwonek nam przerywa wyprowadzając ponownie z równowagi. Na bank ktoś z klubu, więc otwieram z rozmachem z miną mordercy. Zamieram! Na szczęście japę zamknąłem, by nie palnąć „Czekałem", co niedalekie byłoby od prawdy.

- Zaskocz mnie. - uśmiecham się bezczelnie.

- Wejść mogę, czy wyjebać bombę w progu?

Oto i ona! Gwiazda niedorobiona! Moja zmora! Powód mego upadku!

- Nie jestem sam. - szepczę puszczając oczko z bezczelnym uśmiechem. Ej, no przecież nie skłamałem. Nie jestem sam! Skoro tak bardzo lubi sobie dopisywać historię, to niech i do tej dopisze.

- Czego się mogłam spodziewać. - prycha wściekła. Och, jakie to słodkie Barbie, serio? Zazdrosna?

- To czegoś oczekiwałaś? Jeśli mnie pamięć nie myli, tłumaczyć się nie muszę. - odpowiadam hardo.

Durna Michalina, zamiast zostać potulnie w środku, zaczyna się przeze mnie przepychać, by wyjść. Ech, no i po mojej grze. No, chyba, że Iza jest w stanie uwierzyć, że ja i z Miśką ten tego.

3. KONSEKWENCJE I SPŁATYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz