17. Qbek

1.3K 142 79
                                    

Mój wkład w tą historię zaczyna się od telefonu żony równo 17:14.

- Iza rodzi - piszczy uradowana i przestraszona zarazem.

- Spokojnie Mysza - uśmiecham się pod nosem. - Chcesz z nią jechać?

- No muszę, bo Daro ma wyłączony telefon. Przyjedź, bo zaczynam panikować.

- Ty dwójkę dzieci urodziłaś ukochana - wypowiadam z sarkazmem.

- I niech tak pozostanie - czuję, jak uśmiecha się przy tym wyznaniu.

Tak, życzenie ze słoika jest aktualne, tylko nieustalone na kiedy do spełnienia, a naciskać nie będę. Mamy czas.

- Pilnuj nam szwagierki w pakiecie, ja tylko powiadomię Gaju i będę.

Na Nullo swoje kroki kieruję do mieszkania Daro i Izy, która właśnie posyła wiązankę wulgaryzmów przeżywając kolejny skurcz.

- Kuba, to już, są regularne co 9 minut teraz - żona patrzy panicznym wzrokiem.

Głaszczę ją delikatnie po policzku i składam pocałunek na rozproszenie myśli, aż marszczy brwi.

- Bierz torbę Mysza, zamknij mieszkanie, ja zajmę się Izą.

Dzielimy się obowiązkami. Iza wygląda na zmasakrowaną. Nie dziwię się. Jest malutka, drobniutka, a Hania za to ogromna. W windzie jak zaczyna osuwać się wzdłuż ściany, tak podnoszę ją na ręce, by mi nie zemdlała.

- Daro gdzieś zaginął - szepcze przytulając głowę do mojej klatki piersiowej.

- Jak to zaginął? - zerkam na nią nie rozumiejąc „zaginął".

- Normalnie gadaliśmy o wynikach ze śledztwa, a on nawet nie podziękował, po chwili się rozłączył. Myślałam, że komórka mu padła, więc dzwoniłam na służbowy, ale nie odbiera - zaczyna tłumaczyć.

- Dzwoniłaś z tym do Mirona?

- Tak, ale zlał temat. Mówi, że służbowa komórka jest na Lea - fuka. - No kurwa znawca odkrywca! Tam miał ostatnie przesłuchanie, ale jakieś trzy godziny temu skończył.

- Zajmij się porodem Iza w tej chwili, a ja na spokojnie ogarnę resztę.

Nie komentuję, by jej nie martwić, ale to nie jest w stylu Daro! Ten człowiek to typ spowiednika: gdzie jestem, co robię, o której będę. Zawsze tak przedstawia informacje o sobie i tego wymaga od innych wokół. Skoro ma wyłączony prywatny, to tym bardziej zadzwoniłby ze służbowego, by nie martwić Izy w tak zaawansowanej ciąży.

W szpitalu wycofuję się na korytarz, jak Ania zajmuje się Izą. Korzystam z przestrzeni, by wykonać te kilka telefonów.

- Słucham cię Gawroński - Miron wita się twardo.

- Daro nam zniknął z radarów - wyrzucam na wstępie.

- Czy wy wszyscy jesteście lekko popierdoleni? Nie mam ludzi do roboty. Snajperka na wczasach porodowych, Fredi po mikro udarze też dupą do góry się wyleguje, a wy mnie rozpraszacie, bo Daro trzy godziny bez kontaktu - syczy. - Poszedł i komórka mu padła, na chuj drążyć temat.

- Zadzwoniłby ze służbowej inspektorze - odpowiadam spokojnie.

- Może poszedł coś niuchać obok - rechocze. - Albo poszedł na dupy, skoro narzeczona mu niedomaga.

- Miron, on by tego nie zrobił - unoszę lekko głos. - Jest kilka rzeczy, których Daro by nigdy celowo nie wykonał. Nie zdradziłby Izy świadomie i nie naraził na stres w jakim się teraz ona znajduje. Pomożesz, czy mam sobie radzić sam?

3. KONSEKWENCJE I SPŁATYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz