Mój wkład w tą historię zaczyna się od telefonu żony równo 17:14.
- Iza rodzi - piszczy uradowana i przestraszona zarazem.
- Spokojnie Mysza - uśmiecham się pod nosem. - Chcesz z nią jechać?
- No muszę, bo Daro ma wyłączony telefon. Przyjedź, bo zaczynam panikować.
- Ty dwójkę dzieci urodziłaś ukochana - wypowiadam z sarkazmem.
- I niech tak pozostanie - czuję, jak uśmiecha się przy tym wyznaniu.
Tak, życzenie ze słoika jest aktualne, tylko nieustalone na kiedy do spełnienia, a naciskać nie będę. Mamy czas.
- Pilnuj nam szwagierki w pakiecie, ja tylko powiadomię Gaju i będę.
Na Nullo swoje kroki kieruję do mieszkania Daro i Izy, która właśnie posyła wiązankę wulgaryzmów przeżywając kolejny skurcz.
- Kuba, to już, są regularne co 9 minut teraz - żona patrzy panicznym wzrokiem.
Głaszczę ją delikatnie po policzku i składam pocałunek na rozproszenie myśli, aż marszczy brwi.
- Bierz torbę Mysza, zamknij mieszkanie, ja zajmę się Izą.
Dzielimy się obowiązkami. Iza wygląda na zmasakrowaną. Nie dziwię się. Jest malutka, drobniutka, a Hania za to ogromna. W windzie jak zaczyna osuwać się wzdłuż ściany, tak podnoszę ją na ręce, by mi nie zemdlała.
- Daro gdzieś zaginął - szepcze przytulając głowę do mojej klatki piersiowej.
- Jak to zaginął? - zerkam na nią nie rozumiejąc „zaginął".
- Normalnie gadaliśmy o wynikach ze śledztwa, a on nawet nie podziękował, po chwili się rozłączył. Myślałam, że komórka mu padła, więc dzwoniłam na służbowy, ale nie odbiera - zaczyna tłumaczyć.
- Dzwoniłaś z tym do Mirona?
- Tak, ale zlał temat. Mówi, że służbowa komórka jest na Lea - fuka. - No kurwa znawca odkrywca! Tam miał ostatnie przesłuchanie, ale jakieś trzy godziny temu skończył.
- Zajmij się porodem Iza w tej chwili, a ja na spokojnie ogarnę resztę.
Nie komentuję, by jej nie martwić, ale to nie jest w stylu Daro! Ten człowiek to typ spowiednika: gdzie jestem, co robię, o której będę. Zawsze tak przedstawia informacje o sobie i tego wymaga od innych wokół. Skoro ma wyłączony prywatny, to tym bardziej zadzwoniłby ze służbowego, by nie martwić Izy w tak zaawansowanej ciąży.
W szpitalu wycofuję się na korytarz, jak Ania zajmuje się Izą. Korzystam z przestrzeni, by wykonać te kilka telefonów.
- Słucham cię Gawroński - Miron wita się twardo.
- Daro nam zniknął z radarów - wyrzucam na wstępie.
- Czy wy wszyscy jesteście lekko popierdoleni? Nie mam ludzi do roboty. Snajperka na wczasach porodowych, Fredi po mikro udarze też dupą do góry się wyleguje, a wy mnie rozpraszacie, bo Daro trzy godziny bez kontaktu - syczy. - Poszedł i komórka mu padła, na chuj drążyć temat.
- Zadzwoniłby ze służbowej inspektorze - odpowiadam spokojnie.
- Może poszedł coś niuchać obok - rechocze. - Albo poszedł na dupy, skoro narzeczona mu niedomaga.
- Miron, on by tego nie zrobił - unoszę lekko głos. - Jest kilka rzeczy, których Daro by nigdy celowo nie wykonał. Nie zdradziłby Izy świadomie i nie naraził na stres w jakim się teraz ona znajduje. Pomożesz, czy mam sobie radzić sam?
CZYTASZ
3. KONSEKWENCJE I SPŁATY
RomanceTrzecia część cyklu "Z Wyboru". Kraków. Zgodnie z obietnicą Ani, Wieliczka osadzona. Wracamy więc do zadziornej pary po trzech miesiącach od rozstania, kiedy Daro otrzymuje od Izy pierwsze zdjęcie USG dziecka. Jak zachowa się chujek zdobywca? Czy z...