Opuchlizna płuc, pęknięcia żeber, rozerwana śledziona, liczne siniaki, dwie złamane kości udowe, na szczęście bez odłamków, pęknięcia na przedramieniu, tym razem lewym. Nie wiem, jakim cudem kręgosłup i łeb cały. Najwidoczniej limit na szczęście nie został przeze mnie wyczerpany, a może...
- Po rehabilitacji powinien pan wrócić do służby, ale nie dajemy gwarancji.
Lekarz specjalnie zaprosił mnie na rozmowę osobiście zanim Snajperka przybędzie i zacznie im wydawać rozkazy. Jutro wychodzę, w końcu do chuja. Za tydzień Wielkanoc. Przetrzymali mnie tu na potęgę.
Ania obiecała, że ulokuje mnie na Junackiej, tuż po Wielkanocy zdejmą ortezy i mogę zacząć ugadaną rehabilitację. Stawiać nogi pozwalają, krótko, ale pionizować ciała nie mogę. Musi minąć co najmniej osiem tygodni by dać szansę na zrośnięcie się kości udowych. Staram się nie robić im problemów.
- Potrzebna jest mi gwarancja panie doktorze - syczę. - Wie pan jaki zawód wykonuję, mam dziecko w drodze. Muszę wiedzieć, czy podołam
- To, czy pan podoła w wychowaniu dziecka nijak się ma do sprawności fizycznej - uśmiecha się lekko.
- O kulach mam za nią zapierdalać? - warczę wściekły.
Tak, nazwijcie mnie teraz chujem. Ale jestem uzależniony od swojej sprawności fizycznej. Moje życie to służba. Wiecznie w ruchu. Jak mam kurwa bez tego funkcjonować? Co mogę w takiej sytuacji zaoferować Izie i córce? Podstarzałą wersję męża i tatusia z wpisaną niesprawnością fizyczną?
- Ludzie żyją z większymi dysfunkcjami panie nadkomisarzu - krzyczy za mną, jak rozpocząłem przemieszczanie się na tym jebanym wózku do wyjścia.
- Ale nie ja - rzucam chwytając za klamkę.
W pokoju czeka już Iza uśmiechając się promiennie za każdym razem. Czasami się zastanawiam, skąd w niej te pokłady pozytywnego myślenia, no na pewno nie wibrują one ode mnie.
Od dnia przebudzenia myślę tylko o jednym. Jak mam temu wszystkiemu podołać do chuja. Dokumenty podpisane. Skoro Anka kupiła mieszkanie na siebie, tak drogą wymiany na szybkiego spisaliśmy umowę na Sądową i Iza (bez mojej kurwa wiedzy) dała swoje wszystkie oszczędności twierdząc, że te które ja mam, potrzebujemy na remont.
Planowałem drogą cięcia kosztów remont zrobić sam. Nie wszystko oczywiście, budowlańcem do cholery nie jestem, ale położyć panele i pomalować ściany umiem. To sporo obniżyłoby nasze koszty do momentu wprowadzki. Teraz, z tymi nogami, mogę jedynie o tym pomarzyć.
Czuję jak wszyscy dookoła chcą nam ulżyć, pomóc. Karola z Piotrkiem zajęli się kosztorysem i projektem wyposażenia wnętrza- w ramach prezentu z okazji dziecka. Pablo ogarnął nam po taniości ekipę remontową, którą z Florkiem zawsze zatrudniali dokupując kolejną salę na te swoje eventy, oczywiście- w ramach prezentu z okazji dziecka. Ale kiedy Anka wyskoczyła z płatną rehabilitacją, którą zacznę zamiast tej na NFZ w ramach oczywiście prezentu z okazji dziecka, tak załączyła się we mnie Faza 500.
- Przestańcie mi kurwa okazywać litość! - warczę wściekły.
- Weź nie przeginaj brat, jaka litość? - Ania fuka lekko wzburzona. - Masz wrócić do zdrowia.
- Poradzę sobie - warczę ponownie odrobinę spuszczając z tonu.
Iza się nie odzywa. Często w takich sytuacjach odwraca się tyłem oplatając brzuch. Nawet ten gest działa mi na nerwy. Założyli mi pierdolone ortezy na obie nogi. Szansa, że wrócę do służby w tym roku jest naprawdę znikoma. Co dalej? Co, jeśli w ogóle nie wrócę?

CZYTASZ
3. KONSEKWENCJE I SPŁATY
RomanceTrzecia część cyklu "Z Wyboru". Kraków. Zgodnie z obietnicą Ani, Wieliczka osadzona. Wracamy więc do zadziornej pary po trzech miesiącach od rozstania, kiedy Daro otrzymuje od Izy pierwsze zdjęcie USG dziecka. Jak zachowa się chujek zdobywca? Czy z...