18. Daro

1.9K 165 139
                                    

Znacie standardowe zakończenia pościgów, albo innych akcji z filmów? Bo tu to trochę filmem potrąciło. Dwóch śledczych schwytanych przez pojebaną wariatkę, co odpuścić tematu nie potrafiła. Zabija męża, jego siostrzenicę, postrzela śledczych. Na ratunek wpada oddział składający się z trzech samotnych wilków w ostatnim momencie dosłownie rzutem na taśmę, po cichaczu. Pod przykrywką niby i wszystko kończy się happy endem, a na końcu słychać syreny z radiowozów i karetek. No, to u nas była akcja coś w ten deseń.

Po ustaleniu z Mironem wersji wydarzeń, Qbek z Gaju przesuwają zwłoki prokuratora Malinowskiego tak, by wyglądało jakby uciekał.

- Ten wasz nowy technik się nie zorientuje, że jest przemieszczenie zwłok? - Qbek patrzy z przekąsem.

A ja zaczynam rechotać na nowo.

- Ta pizdeczka? - aż mam łzy w oczach ze śmiechu i bólu.

Pierdolona szmata musiała mnie postrzelić, ech, dobrze, że nie w brzuch, bo Miki wygląda blado po swojej kulce.

- Jak się czujesz partnerze? - zerkam na niego przysuwając się.

Chłopaki gadają w tle na temat zdarzeń i opisu akcji. Ja w razie czego mogę mówić, że nie pamiętam. Był stres, jestem postrzelony. Adrenalina, omdlenie, utrata przytomności. Mogą mnie cmoknąć. Gorzej by to wyglądało, jakbyśmy wszyscy faktycznie znali idealny opis przebiegu całej akcji. To znak, że doszło do zmowy. Ja i Miki mamy mieć prawo luk w pamięci.

- Robię w kryminalnej dopiero osiem miesięcy i już rana w brzuchu - śmieje i kaszle na zmianę. - Żona mnie chyba zabije, wiesz? - zerka poważnie. - Dziamgała, że na chuj to po chuj to pcham się do kryminalnej.

- Bo u nas akcja jest, a nie udawanie - zaczynam rechotać i też się krzywię. - Iza zarobiła dwa postrzały w drugim tygodniu służby.

Końcówkę słów to już wymawiam szeptem i zerkam na szwagra, jak pogrążony jest w ostatnim dopinaniu wersji wydarzeń.

- Qbek, co z Izą?

Uśmiecha się trochę dziwnie. Tak zadziornie, jak nie on.

- Z Izą tylko? - zagaduje.

- No w pakiecie - poprawiam się.

- W pakiecie powiadasz - cmoka. - Myślę, że już nie w pakiecie.

Uśmiecham się jak szalony, bo do mnie dociera na momencie. Wstaję z lekkim skrzywieniem na twarzy, podchodzę do niego i wymuszam, by spojrzał mi w oczy.

- Kiedy? - dopytuję szczerząc się jak wariat, bo dopada mnie euforia.

- Przed 19-tą szykowali ją na cesarkę. Trochę się zestresowała.

O kurwa, to teraz serio filmem zajechało!

W karetce lekarz ma do mnie jakieś dziwne wąty. Najpierw, że kulkę usuną w zabiegowym, bo nie od tego jest karetka, ale nie będą robić za taksówkę i wiozą gdzie im dyspozytor wskaże.

- Jedź człowieku na Kronikarza Galla - zwracam się do kierowcy.

- Nie pan będzie o tym decydował - lekarz beszta mnie warcząc cicho.

- Człowieku, ja pod resort MSWiA podlegam, skończ pierdolić swoje teorie. W obronie porządku zarobiłem kulkę, to jeszcze mi szpital będziesz wybierał? - patrzę się na niego twardo. - Na Galla mnie wieź - znowu zwracam się do kierowcy. - Narzeczona z nerwów, że mnie porwano właśnie urodziła - dorzucam.

Patrzą na mnie zszokowani. Nie wiedzieli, że jadą na grubszą akcję. Dwie karetki, dwa radiowozy, jeden z lekarzy był na dole stwierdzić pięć zgonów przecież. A ja tu wyskakuję, że to porwanie było i to funkcjonariusza, a narzeczona urodziła. Lekarz jak zaczyna patrzeć z uznaniem i współczuciem, tak wykorzystuję jego ckliwość.

3. KONSEKWENCJE I SPŁATYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz