29

421 31 5
                                    

Miesiąc później

-nie jestem- powiedziałam wychodząc z testem ciążowym z toalety.

-no i huj- szepnął dość słyszalnie.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-ej, nie płacz maluszku- powiedział przytulając mnie.

-a jak serio nie będziemy mogli mieć dziecka? Co zrobimy? Obaj chcemy założyć wspólnie rodzinę, a ja wszystko popsulam.

-nie mów tak, uda się zobaczysz. Może nie za miesiąc, dwa, ale zobaczysz uda się.

-kocham cię

-ja ciebie też

-robisz coś cały przyszły tydzien?

-w zasadzie to nie.

-co ty na to żeby gdzieś wyjechać?

~~~

Właśnie razem z Wiktorem pakuje się na wyjazd. Plan jest żeby polecieć samolotem na Jamajkę.

-spakowałeś sobie klapki?

-tak, wszystko mam- powiedział zapinając ostatnia walizkę.

-pomoc ci?- spytałam gdy chłopak zanosił je do auta.

-nie słońce, nie musisz

~~~

Lotu zostało nam jeszcze czternaście godzin z trzydziestu-czterech. Droga się dłużyła, ale nie była jakaś zła przez to, że lot zaczął się w noc.

Aktualnie siedzę i czytam gazetę, a Wiktor śpi na moim ramieniu.
Spoglądając w prawą stronę zauważyłam, że patrzy się na mnie mały chłopczyk.

-tez bym mogła siedzieć tutaj z dzidziusiem- pomyślałam, a w oczach pojawiły mi się łzy.
Przyznaję, że przez tą nieudaną ciążę bardzo często płacze z byle powodu. Cieszę się, że Wiktor mnie rozumie, jest on moim wielkim wsparciem.

~~~

Po skończonym locie mieliśmy odprawę i mogliśmy już jechać do hotelu, który naszczescie jest bardzo blisko. Tylko dwadzieścia minut autem.
Po drodze skoczyliśmy jeszcze do sklepu i apteki bo trochę się źle czułam.

-Weź tylko swoją torebkę, ja wezmę resztę- powiedział i pocałował mnie w czoło.

Wiktor wniósł resztę walizek, które zaczęłam rozpakowywać.

-Wercia zostaw to, ja to zrobię, jak się czujesz?

-juz lepiej, ale chcę to zrobić już ty wniosłeś torby to ja je rozpakuje

-jak tam chcesz- chłopak wszedł do łazienki, a ja w tym czasie rozpakowałam torby.

Po wyjściu Wikotora z toalety poszliśmy zobaczyć okolice, która serio wydawała się ładna i taka też była.

-ladnie tutaj- powiedziałam gdy spacerowaliśmy po plaży.

-no

~~~

Po pięknej nocy spędzonej z Wiktorem nie chciało mi się wstać.

-Wercia wstawaj, jedenasta już

-jeszcze chwilę

Wiktor wziął mnie na ręce i zaniósł do toalety gdzie wsadził mnie do wanny i zalał zimna wodą.

-co robisz?!- krzyknęłam wyskakując z wanny.

Wiktor jedynie się śmiał. Pobiegłam do kuchni i wzięłam garnek do którego nalałam wodę i go oblałam.

-Zacząłeś- powiedziałam śmiejąc się gdy ten stał jak słup.

-dobrze, że wstałaś- jak gdyby nigdy nic przytulił mnie i położył się na łóżku.

-jestes mokry, wstań- powiedziałam próbując go zrzucić.

-idziemy na plażę?

-czemu ignorujesz moje słowa?

-nie ignoruje

-możemy iść

-świetnie

~~~

Po plaży poszliśmy do jakieś knajpki na jedzenie, które było bardzo dobre.

-i pomyśleć, że jeszcze cztery dni- powiedziałam gdy wracaliśmy do hotelu.

-możemy dłużej jeśli chcesz- odpowiedział namiętnie całując mnie w policzek.

-wiesz nie chce, mamy kota w domu.

-zajmuje nim się twoj tata.

-ale to nic nie oznacza.

~~~~

Minął właśnie miesiąc od naszego powrotu z Jamajki i od tego czasu Wiktor bardzo dużo pracuje, a ja "pracuje" w domu.
Zaprosiłam na dzisiejszy wieczór Laurę lub Anie bo zamierzam im powiedzieć, że zrobiłam test ciążowy.
Zapomniałam wspomnieć, że nie miałam okresu od czasu kiedy uprawiałam sex z Wiktorem na Jamajce.
Test ciążowy schowałam do pojemnika i dałam do szuflady gdzie trzymałam swoje  kosmetyki.

-hej- powiedziałam odbierając telefon.

-hej, słońce. Będę dzisiaj później.

Wiedziałam.

-okej, ja zaprosiłam przyjaciółke. Mam nadzieję, że nie jesteś zły.

-nie skarbie, odpoczniesz sobie ode mnie.

Zaśmiałam się- dobrze to ja kończę. Buziaki.

-Buziaki- po ostatnim słowie Jakowskiego, rozłączyłam się.

Skip time

-hej, wchodźcie- powiedziałam otwierając Laurze drzwi.

-hej, dawno się nie widziałyśmy. Jakieś zmiany u ciebie?- zaśmiała się.

-w zasadzie to chyba tak- jej mina od razu spoważniała.

-cos jest nie tak?- spytała zmartwiona.

-nie, ale powiedz mi pierw jak u ciebie?

-dobrze. Pogodziłam się z Jankiem, ale podjęliśmy decyzję, że nie wrócimy do siebie. Tak jakoś.

-rozumjem- przytuliłam dziewczynę.

-a teraz gadaj- powiedziała.

-nje miałam okresu i zrobiłam test- powiedziałam na jednym oddechu.

-i jak? Jest dziecko?

-sprawdź- powiedziałam podając dziewczynie pudełko.

Dziewczyna wolnym tempem wyciągnęła test.

-i jak?- spytałam.

Dziewczyna pokiwała głową na nie, a ja od razu posmutniałam.

-ej Wercia nie smuć się- pocieszała mnie- może wychowanie dziecka nie będzie aż tak złe- od razu po tych słowach na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

-to jak w końcu?

-jestes- razem z przyjaciółką zaczęłyśmy skakać z radości.

………………………..……...……….………..

Kolejna na 25⭐

Proszę nie płacz | Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz