18

657 16 2
                                    

-Co ty gadasz?!- krzyknęłam do Wiktora, a po moich policzkach spływały łzy

-to co słyszałaś!jak ci nie pasuje to możesz wypierdalać!- wykrzyczał

W tym momencie moje serce rozpadło się na kawałki.

Uniosłam jedna brew- jak chcesz!- wbiegłam do naszej sypialni i zaczęłam pakować walizkę

Pokłóciłam się z Wiktorem drugi raz w tym tygodniu... Niestety naszą kolejna kłótnie wywołała głupota.
Wychodząc z mieszkania zabrałam klucze od samochodu i wsiadłam do windy. W mojej głowie był wieki chaos, a moje oczy pływały w łzach. Nie wiedziałam gdzie jechać, gdzie iść, co ze sobą zrobić aż nagle zadzwonił mój telefon, który mimo tego, że kierowałam odebrałam.
-tak?
-hej młoda, co tam u ciebie
-zle
-czemu?
-poklóciłam się z Wiktorem poza tym jadę teraz autem i nie mogę rozmawiać
-rozumiem, może chcesz przyjechać do mnie?
-nie, wolę pobyć sama. Ale dziękuję za propozycje
-jak coś dzwoń
-jasne

Rozłączyłam się. Totalnie nie wiedziałam gdzie mam jechać. Do taty? Nie, jak się dowie co się dzieje urwie Wiktorowi łeb. Wiem! Wjechałam na parking jakiegoś osiedla i po prostu płakałam. W aucie siedziałam dwadzieścia minut i pojechałam do Ani, była ona jedyna osoba, która może wiedzieć co się dzieje.

Skip time

-hej- powiedziałam gdy dziewczyna otworzyła drzwi

-hej? Co się stało?

-Pokłóciłam się z Wiktorem i kazał mi spierdalac- mówiłam z łzami w oczach.

-przykro mi- powiedziała.

Po chwili ciszy zapytalam -mogę wejść? Proszę

-przepraszam cię wercia, ale mam gościa

-rozumiem, życzę szczęścia- uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam.

Po raz kolejny zalewam się łzami.
W aucie wyjęłam telefon z torebki i zadzwonilam do Jasia.nie odebrał. Postanowiłam do niego pojechać,  a jesli nie otworzy to zasne na klatce albo pojadę do Michała.

Siedzac na klatce myślałam co się właśnie dzieje, moje życie się wali, zostawiła mnie najważniejsza osoba w moim życiu, którą kochałam.

Co jakiś czas wyciągałam telefon sprawdzić, ktora godzina 0:12.
Kiedy zasypiałam obudził mnie dźwięk wysiadajcej osoby z windy na tym piętrze.

-Wera? Co ty tu robisz?

-przepraszam, że cię nachodze, ale Wiktor mnie zostawił- znów zalałam się łzami.

-bardzo mi przykro- powiedział i mnie przytulił- choć wejdźmy do środka-otworzyl drzwi i pokazał żebym weszla.

-moge dzisiaj tu zostać? Nie mam za bardzo gdzie iść

-tak, jasne

-dziekuję

-nie ma za co, myślałaś już co z kotem?

-no właśnie kot- przypomniało mi się, że mam małego kotka, który nie może za bardzo zostawać sam.

-Wera?

-przepraszam Jasiu, ale muszę jechać po kociaka, jej może zostać sam

-pojade z tobą

-dziekuję

Razem z Jankiem wyszliśmy z jego bloku i moim autem pojechaliśmy pod moj blok.

-o nie

-co się stało?

Proszę nie płacz | Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz