14. Niebezpieczny marsz przez Wysypisko

45 14 0
                                    

Dwa dni szliśmy do wyjścia zaznaczonego przez Dereka. Był to męczący marsz włączony ze spaniem w tunelu z wartą. Nie byliśmy pewni na ile bezpieczne są te tunele, zwłaszcza że w pomieszczeniach zajmowanych przez Dereka były drzwi, które chroniły go przed tunelami. To mogło znaczyć, że istniała szansa ataku.

Tak czy inaczej musieliśmy oszczędzać wodę, jedzenie i sen. Szczególnie, że w pewnym momencie szliśmy pod górę, zapewne zbliżając się do wyjścia. Tam też odpoczęliśmy, zbierając siły na marsz przez Wysypisko. Pomimo tego, że dzięki tunelom byliśmy bliżej i tak zajmie nam trochę czasu dotarcie pod Podniebne Ministerstwo. W dodatku nie wiedzieliśmy jeszcze w jaki sposób się do niego dostać. Jednak wydawać by się mogło, że i na to znajdziemy rozwiązanie, gdy już dotrzemy na miejsce. Czułam to w kościach.

- Joy?

- Tak? – spytałam dalej wpatrując się w ścianę naprzeciwko mnie. Poprawiłam się, siadając wygodniej.

- Skąd u ciebie te... preferencje? – zapytał Gaspar prawdopodobnie zmęczony panującą między nami ciszą. – Chodzi mi o to, że ciągle mówisz, że facet musi być umięśniony.

- Ooo, o tym mówisz! – zachichotałam. – Moja babcia...

- Wiesz co? Nie chcę wiedzieć.

- Tylko żartuję! – wyszczerzyłam się, szturchając Gaspara, który od razu przewrócił oczami, lekko wzdychając. – Kiedy byłam mała widziałam, jak szczupli panowie nie mogli udźwignąć swoich rosnących dzieci. Było im wstyd, gdy mój ojciec bez trudu niósł siedmioletnią mnie, na barkach mając dodatkowo moją starszą siostrę. Poruszał się bez trudu, błagając jedynie byśmy go nie dusiły. Te miny jakoś utkwiły mi w pamięci... - urwałam, uśmiechając się do swoich wspomnień. – Och! U mnie w rodzinie to mama gotuje, a tato piecze. Zamienili się długo przed naszym pojawieniem się, bo jakoś bardziej im się to spodobało – dodałam. – Tata prócz tego nosi wszystkie ciężkie rzeczy i wtedy mama robi taką szczególną minę. A! Zresztą w przeszłości też pracował w piekarni, więc chcąc nie chcąc stał się umięśniony. To na pewno zaimponowało mamie.

- To dlatego?

- Po części – zgodziłam się, jedynie chwilę zastanawiając dlaczego prowadzimy tą dziwną rozmowę. – W połowie również dlatego, że lubię umięśnionych facetów i dlatego, że moja babcia zawsze powtarzała, że chudzielec łatwiej ucieknie. Nie mają aż tak wyrobionych mięśni, więc było im lżej. Właśnie z tego powodu kazała mi szukać umięśnionych, bo przynajmniej ci, mi tak szybko nie uciekną.

- Nie mów mi, że w to wierzysz.

Zachichotałam zerkając na Gaspara. Mężczyzna niedowierzająco uniósł brew, jakby błagał mnie, żebym przypadkiem szybciej zaprzeczyła. Ale nie mogłam. Prawdę powiedziawszy w dzieciństwie wierzyłam w każde jej słowo, bo babcia jest tak starą kobietą, która musiała mieć ogrom wiedzy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że lubiła sobie robić z nas żarty.

- Chyba właśnie z tego powodu – w ramach protestu – Ava wybrała sobie chucherko za mężczyznę swojego życia – dodałam, oblizując dolną wargę. W jednym miejscu mi pękła, sprawiając ból. – Ale ja bym nie mogła. U umięśnionych jest co podotykać, a przy...

- Nie kończ. Ty zboczeńcu – Gaspar żartobliwie zakrył swój tors ramionami, widocznie starając się odciąć moje myśli od naszej sytuacji. – Już nie wiem co jest gorsze – bestie na górze, czy ty.

- Daj spokój! – uderzyłam mężczyznę w ramię. – Przynajmniej nie jestem masochistą, który lubi dziewczyny traktujące innych niczym przedmiot.

Szybko zacisnęłam usta, przymykając oczy. Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam to na głos. Przez całą drogę myślałam jedynie o tym i teraz – w najgorszym momencie – musiało mi się to wymsknąć.

Tęczowy SokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz