25. Ślub siostry

56 13 1
                                    

Wieczorem tego samego, szokującego dnia dowiedzieliśmy się od Avy, że ta potajemnie wzięła ślub ze swoim narzeczonym. Tylko z tego powodu wyjechali z Doliny, byleby nie zostać wykryci przez nikogo kto mógłby na nich donieść.

Matka na te wieści zemdlała, ojciec był zmuszony odłożyć „dyscyplinarną" kłótnię na później, żeby zanieść mamę do ich pokoju. Jedynie Bruno cieszył się, że dostał kolejnego brata, którego tak bardzo lubił. Z kolei ja, Derek, Dyzma i Gaspar rozumieliśmy powagę sytuacji. A przynajmniej wydawało się, że dwaj fioletowo włosi bracia próbowali zrozumieć.

- Co to znaczy? – spytał cicho Derek, siadając przy mnie i Gasparze. Z uwagą obserwował Dyzmę, który siedział w fotelu z opuszczoną głową, podtrzymując ją rękoma.

- Że nie bardzo można zrobić przyjęcie – oznajmiłam, wzdychając. – Takie duże, wypełnione rodziną, znajomymi i przyjaciółmi. Żadnej uroczystości nie można zrobić.

- Uroczystości? – zapytał Gaspar. – My mamy podpisanie...

- Uroczystości Tęczy – rzucił Dyzma, martwym głosem. – Kiedy ktoś bierze ślub jest wyprawiana Uroczystość Tęczy. To bardzo ważne w Tęczowej Dolinie i oni o tym doskonale wiedzieli.

- No dobrze, ale co to znaczy?

- Już nie mogą pić Soku – wyjaśniłam, przymykając oczy. – Nie dostaną też błogosławieństwa Tęczy, które może objawić się w różny sposób. Zostają tak, jakby wykluczeni. Wobec czego nie wiadomo, jak zareagują ludzie z Doliny. Może być tak, że będą zmuszeni wyjechać.

Z góry rozległ się krzyk Avy i mamy. Od czasu do czasu przerywana głosami taty i męża siostry.

Nie mogłam pojąć, jak mogli to zrobić. Doskonale wiedzieli, że chcieliśmy mieć ich blisko nas. Jednak teraz wszystko miało się zmienić. Jeśli ich wyrzucą z Doliny, co mogą zrobić, będzie to znaczyło, że się rozdzielimy.

A przecież niedługo miał być ich ślub!

- Babcia może się obwiniać. W końcu tyle zrobiła, żeby jej rodzina była tu szczęśliwa – rzucił cicho Derek powoli rozumiejąc.

- Mam nadzieję, że jej od razu nie powiedzą – jęknął Dyzma. Jego ciemnobrązowe włosy były rozczochrane przez ręce, a spod nich widać było zmartwioną twarz. – Byleby nie byli takimi idiotami, żeby to zrobić. Co za durnie!

Starszy brat wstał, jakby zamierzał ruszyć na górę, żeby dodać swoje, ale się zawahał. Wpatrzył się w naszą siedzącą trójkę i swojego młodszego brata, który właśnie zmarkotniał. Ta jego poważna mina była trochę przerażająca, zwłaszcza, że nieczęsto ją pokazywał. Jedynie w sytuacjach tak znaczących jak ta.

- Wy nie róbcie podobnie. Nawet jeśli chcecie pośpiesznie być ze sobą, macie przystąpić do Uroczystości Tęczy. Jeśli tego nie zrobicie na czas, zmuszę was do rozwodu.

Spuściłam głowę, dobrze wiedząc, że ten „rozwód" będzie ekstremalny. O ile w ogóle da się coś podobnego zrobić.

Przytaknęłam dalej czując wzrok Dyzmy na naszej zgrai. Dopiero po zgodzie wszystkich, starszy brat odszedł, ciężko stawiając kroki. I tak, jak podejrzewałam ruszył na piętro, żeby nakrzyczeć na siostrę, która zapewne będzie musiała wyjechać, zakładając rodzinę w zupełnie innym miejscu niż Tęczowa Dolina. A to oznaczało, że jedynie ich dzieci będą mogły tu przyjeżdżać. My z kolei będziemy mogli ich odwiedzać w obcym miejscu.

- Co ona myślała?!

- Jest w ciąży – rzucił Derek. – Mogło to...

- Poważnie? – spytałam gwałtownie unosząc wzrok.

Tęczowy SokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz