17. Pod Podniebnym Ministerstwem

43 15 2
                                    

Zdjęcia, sznurki, strzały, Walenty i miłość.

Nadszedł czas na zastanowienie się również nad tym. Znajdowaliśmy się blisko Ministerstwa, więc był to czas najwyższy. Później nie będzie na to czasu, szczególnie, że będzie liczyć się każda minuta.

Chwyciłam się ramienia Gaspara, który nawet się nie wzdrygnął, dalej prowadząc w odpowiednią stronę. To dawało mi pewność, że nawet jeśli się zamyślę, to będę iść w dobrym kierunku. Szczególnie, że ten moment był idealny. Potwory nie podchodziły w pobliże Podniebnego Ministerstwa, bojąc się, że ktoś je zrani. Co innego tamci ludzie, ale wątpiłam, żeby aż tak bardzo chcieli nas ścigać. Oczywiście sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby domyślili się kim był Gaspar.

Zdjęcia, kolorowe sznurki, strzały, Walenty i miłość.

To wszystko były moje strzały. Sprawdzałam prawie każdą napotkaną po drodze i na każdej z nich było „J". Było niemożliwe, żebym nie trafiła do celu. Ktoś inny musiał to robić.

Zdjęcia. Te twarze wydawały się znajome, zwłaszcza że te fotografie zdawały się być takie jak te, które dawali nam w Dziale. Miały one oznakowanie tego złotego serduszka na rogu. Prócz tego na odwrocie znajdowały się dane. W podziemiu nie mogłam sprawdzić tyłu, ale byłam dziwnie pewna, że tam to było.

Kolorowe sznurki. Gdyby nie jaszczurki, mogłabym odkryć barwy i łatwiej byłoby zrozumieć ich znaczenie. Jednak był tam pewien schemat. Jasne kolory łączyły się ze sobą. Zaś ciemne łączyły jedynie maksymalnie dwójkę ludzi. Wątpiłam, jednak by bez wytłumaczenia znaczenia, udało mi się odkryć to, co powinnam. Chyba, że rozwiąże pozostałe zagadki.

Walenty i miłość...

Te dwa słowa łączyły to wszystko do kupy. Byłam pewna, że to było dziwnie z nimi związane. Tak nierozerwalnie...

Moment!

Stanęłam gwałtownie, zabierając rękę z ramienia Gaspara. Przeczesałam nią włosy, gorączkowo się zastanawiając. To miało piekielny sens.

Walenty przybywał tu raz na tydzień. Nie wiadomo na ile, ale to właśnie on musiał przynieść te zdjęcia i połączyć je sznurkami. Nie było innej możliwość, bo Derek nie miałby jak ich zdobyć. Ludzie z wioski zamieszkaliby w tunelach, gdyby o nich wiedzieli, a skoro żyli na powierzchni, również nie mieliby jak zdobyć zdjęć. Tym bardziej sznurków!

- Joy?

Prócz tego Walenty dużo pił, gadając na okrągło o miłości. Pijąc miał nawyk chwytania mojego łuku i strzelania. Używał do tego moich strzał, dobrze wiedząc gdzie mam ich zapas, czy – tym bardziej, że – je oznaczyłam. Pomimo tego brał moje strzały, a potem obarczał mnie winą. Winą za wystrzelenie strzał w niewłaściwe osoby...

Wystrzelenie strzał...?

Co jeśli one wcale nie trafiły do celu? Co jeśli wiedział w jaki sposób wyłączyć kamery i wykorzystać ten czas? Mógł też nie być pijany.

- Joy?!

Gaspar potrząsnął mną, aż na niego spojrzałam, ale nic nie powiedziałam. Wszystko zaczynało nabierać sensu. Wycieczki Walentego, te strzały, zdjęcia i sznurki. On znikał w noce, więc mógł tu jakoś przybywać ze zdjęciami. Mógł też łączyć je sznurkami. Ten jeden długi może oznaczać pary, które przeszły przez kryzyse, pozostając razem. Z kolei ten ciemny... rozstania.

Walenty dalej robił to po swojemu! Nie używał strzał, tylko tej starej metody, wyrzucając moje strzały na Wysypisko, gdzie nikt normalny nie chodził. Nie pozostawiał też śladu, wobec czego nikt o niczym nie wiedział. Udając pijanego mógł robić wszystko co zechciał. Zwłaszcza w nocy! Lub z pomocą inteligentnego nastolatka, któremu i tak się nudziło. Mogli jakoś się komunikować, czy coś.

Tęczowy SokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz