Rozdział: 26 | Zdradliwy Powrót

378 29 167
                                    

Dokładnie w tym rozdziale zaczyna się prawdziwa historia tej książki. Miłego czytania.
_______________________________________________

- Będzie mi was brakowało... - powiedział do ogromnej ilości osób stojącej przed główną bramą.

W skład tego skupiska ludzi wchodzili; Rin Nohara, jego matka Kushina Uzumaki, założyciel klanu Uzumaki Uzui wraz z jego żoną Makinoharą, Madara Uchiha, jego dziadek Tetsu Uzumaki i wiele innych osobistości którzy uczyli go przez te trzy lata pobytu.

Przez ten długi okres czasu nauczył się wielu rzeczy, ale to na fuinjutsu i kenjutsu poświęcił najwięcej czasu.

Oczywiście na inne aspekty też poświęcił dużo czasu, ale nie tyle ile na te dwa. Powodem tego jest to, że Naruto woli używać technik własnego autorstwa.

Dowiedział się, że w czasach gdy klan Uzumaki dopiero zyskiwał w oczach innych wielkich wiosek pojawił się inny klan specjalizujący się w właśnie fuinjutsu, ale ich pieczęcie, a szczególnie jedna oznaczona rangą SSS+ i od razu dodana do działu zakazanych jest niewiarygodnie potężna.

Bariera czterystu trygramów. Potężna bariera pierwotnie stworzona do ochrony terenu klanu. Nie wiadomo kto ją wymyślił, ale wiadome jest jedno. Kosztem rozstawienia bariery jest życie osoby wykonującej jutsu. Oczywiście jest to kompletne kłamstwo. Teorię tą obalił sam Naruto który postawił barierę w minimalistycznej formie. Sama bariera zabiera ogromne ilości chakry dlatego, że jest praktycznie niezniszczalna, czyli gęsta tak bardzo, że zużycie energii musi takie być.

Gdy Naruto po raz pierwszy postawił tę barierę zużył około siedemdziesiąt procent całych swoich zasobów które dzięki dziewiątce bijuu i genom Uzumaki są największe na całym świecie, a dodajmy do tego, że bariera miała tylko trzy metry średnicy.

Ale wracając, to już dzisiaj jest dzień w którym Naruto wraca do wioski i nie może się doczekać. Chcę zobaczyć swojego syna który ma teraz już dwa latka. Ostatni raz widział go przy porodzie, ale miał zaledwie trzy godziny na zapoznanie się z synem więc nie pamięta praktycznie jak wygląda.

- Ah... - westchnął. - Zbieram się... - poinformował i uwcześnie machając znikł w czarnym wirze.

Pojawił się na skalnych głowach Hokage... Dokładnie obok jego ojca chrzestnego Jiraiyi.

- Yo. - przywitał się zwyczajowo.

- Cześć dzieciaku. - odwzajemnił powitanie trochę niemrawo.

- Coś się stało? - zapytał i usiadł obok.

- Nie nic... Po prostu jestem wyczerpany. - powiedział i głęboko westchnął. - Twój dwuletni gnojek zabiera ze mnie większość energii. - zaśmiał się. - Lepiej wracaj do siebie, masz tam niezły bajzel. - poinformował i wrócił do oglądania panoramy wioski.

Naruto więcej słów nie potrzebował. Wstał i klasycznym błysku zniknął żeby pojawić się przed drzwiami do swojego domu. Dodał trochę chakry do pieczęci i wszedł. Od razu w jego uszy uderzyły głośne rozmowy i zapach jakiejś potrawy.

- Tadaima... - mruknął, a zaledwie dwie sekundy później obok niego pojawił się każdy kto przebywał w domu.

Jego żona, córka, dwuletni syn, ojciec oraz Itachi, ale niestety młody Uchiha nie mógł tego zobaczyć. Jego gałki oczne były puste. Ktoś zabrał mu oczy.

- Kurwa, Itachi co ci się stało?! - krzyknął czym przestraszył syna.

- Zmieniłem klany, a dobrze wiesz jak to się kończy u tych z kekkei genkai. - wytłumaczył z laską dla niewidomych w dłoni.

Naruto | ANBU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz