Rozdział: 19 | Izanagi

358 29 29
                                    

Blondyn po udanej imprezie z której mało pamiętał właśnie obudził się gdy pierwsze promienie słońca wpadły mu w oczy. Chciał wstać i zaradzić coś na suchość w gardle oraz ból głowy, ale poczuł ciężar na klatce piersiowej który mu to uniemożliwił. Spojrzał w dół i pierwsze co zobaczył to burza czarnych włosów. Od razu rozpoznał czyje to włosy i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że po podniesieniu kołdry pod którą byli przykryci nie zauważył na sobię ciuchów, a sama bogini była tylko w koronkowej bieliźnie z czego biustonosz leżał na podłodze. Od razu do głowy przyszły mu niezbyt przyzwoite myśli, a gula w gardle rosła z każdą chwilą. Wszedł do swojego umysłu, i pierwsze co zobaczył to rozbawione twarze swoich towarzyszy.

- Co się tak szczerzycie ? - zapytał z przekąsem, a oni wybuchli niepohamowanym śmiechem.

- Otóż Naru... - zaczął Kurama i starł z oka ostatnią łzę. - Wczoraj schlałeś się jak najgorsza sz... - nie dane było mu dokończyć gdyż dostał uderzenie w tył głowy od niebieskiej kotki.

- Język! - upomniała go. - Naru, nie będę owijała w bawełnę. Wczoraj ty, z resztą jak twoja towarzyszka, tak się upiliście, że najpierw ona wyznała ci miłość i cię pocałowała, a ty po maksymalnie godzinie zaproponowałeś jej ślub, a potem się oświadczyłeś. Trochę pokręciłeś kolejność, ale nieważne... Po tym teleportowaliście się do domu i zajęliście się sobą. - powiedziała.

Blondyn przez chwilę myślał, że dusza z niego uleci. Przez 10 minut starał się to przyswoić, a gdy już wreszcie się unormował zadał ostatnie pytanie które mogło przypieczętować jego los.

- A... Gdzie są prezerwatywy ? - zapytał, ale wymowne milczenie utwierdziło go w jednym przekonaniu, a mianowicie. - Skończyłem w niej ? - zapytał ostrożnie, a gdy Kurama pokiwał twierdząco głową załamał się.

Podszedł do leżącego lisa, otworzył mu buzie i do niej wskoczył. Z jego myśli domyślili się, że to miało być samobójstwo, a Kurama miał go połknąć. Wypluł go i patrzył zmartwionym wzrokiem na swój pojemnik który leżał skulony na podłodze i chyba wewnętrznie umierał. W tej chwili podszedł do blondyna jego ojciec i poklepał go po ramieniu, a gdy to nie dało efektu strzelił mu z otwartej ręki w łeb.

- Naruto! Mleko się wylało. Teraz jedyne co ci zostało to przyjąć to na klatę! - powiedział podniesionym głosem, a blondyn od razu odzyskał rezon.

- Lepiej wracaj bo się budzi. - poinformował Kurama.

Blondyn tylko uśmiechnął się blado, przełknął głośno ślinę i wrócił do świata zewnętrznego idealnie gdy czarnowłosa się obudziła. Lekko zaspana przetarła oczy, a gdy zorientowała się, że nie jest sama w łóżku oprzytomniała kompletnie i gwałtownie podniosła głowę dzięki czemu uderzyła niebieskookiego w podbródek. Zerwała się z łóżka zrzucając kołdrę na podłogę. Na światło dzienne wyszła męskość blondyna, a ona zarumieniona spostrzegła, że na ma na sobie stanika. Nagle poczuła między nogami coś mokrego i intuicyjnie dotknęła swojego łona, podniosła rękę na której były resztki jakiejś białej substancji. Złapała się za głowę i zaczęła lamentować nad swoim losem.

- Nie, nie, nie... - powtarzała jak mantrę

Blondyn postanowił, że ją uspokoi więc podszedł do niej ówcześnie coś na siebie zakładając i założył na jej ramiona szlafrok.

- Ja... Wezmę na siebie całą odpowiedzialność. - powiedział, gdy już trochę się uspokoiła.

- Tu nie chodzi o to... - jęknęła, ale kontynuowała. - Seks nie jest problemem. Ojciec już pewnie o tym wie i zaczął planować ślub. - zakryła dłońmi twarz i usiadła na rogu łóżka.

Naruto | ANBU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz