Rozdział: 16 | Ewolucja

414 43 6
                                    

Inauguracja na Godaime Hokage minęła 4 dni temu, a sam blondyn ostatnimi czasy, w głowie miał tylko jedno, a mianowicie dojutsu które chciał przebudzić. Kiedy już Hashirama nauczył go medytacji 3 stopnia przypomniał sobie, że właśnie ten sposób medytacji jest potrzebny do odblokowania tego kekkei genkai. Wtedy właśnie usiadł na podłodze i zaczął medytować, od jego postanowienia minęły już 2 dni, a on nie ruszył się nawet o milimetr. Trochę się denerwował tą bezczynnością więc obiecał sobie, że jeżeli do końca dnia nic z tego nie będzie to dopiero po porządnym odpoczynku zacznie od nowa. Mijały kolejne godziny, a porządnego efektu nie było widać już miał zaprzestać gdy poczuł lekkie pieczenie w oczach które po każdej następnej sekundzie przybierało na sile. Zaprzestał medytacji i odruchowo złapał się za oczodoły, a z jego gardła wydobył się krótki krzyk gdy pieczenie przerodziło się w ogromny ból porównywalny do wyrywania za żywca zębów. Pobiegł do łazienki i zamglonym wzrokiem spojrzał się w lustro. Zamiast koloru nieba zobaczył w oku 3 zakrzywione kosy które wirowały bez przerwy, a gdy mrugnął wzór się zmienił i było widać kwadraty, a w tych kwadratach 4-ramienne gwiazdy. Za każdym razem gdy tylko mrugnął wzór się zmieniał na to inny.

- Kurama, co się dzieje ?! - lekko wykrzyknął przerażony nastolatek.

- Przebudziłeś Elternal Mangekyo Sharingana dzieciaku. - powiedział z dumnym uśmieszkiem.

- Ale dlaczego za każdym razem wzór jest inny ? - powiedział już spokojnie gdy tylko lekkie pieczenie mu doskwierało.

- Nie wiem. Poczekaj sprawdzę to. - powiedział i zaczął sprawdzać stan zdrowia blondyna. Wiadomość, którą otrzymał była bardzo niespodziewana. - Ykhym, jakby to... Twój sharingan ewoluował.

- A czasami ostatnią wersją sharingana nie jest rinnegan ?

- Dokładnie tak, ale twój ojciec zebrał tyle sharinganów, że jego ciało powoli się wyniszczało, a on nie chcąc tego zablokował dojutsu pieczęciami, dzięki czemu musiały wyewoluować.

- Rozumiem, no cóż muszę iść z tym do Uchihów. - powiedział i zakrył prawe oko które najbardziej go piekło swoim hitai-ate.

Jak powiedział tak zrobił. Napił się Jeszcze wody i po zamknięciu drzwi praktycznie biegł do dzielnicy klanu Uchiha. Po minucie biegu zorientował się, że przecież Itachi wyruszył na misję więc odwrócił się i zaczął biec w kierunku wieży z napisem "Ho". Wbiegł do budynku i nie czekając na specjalne zaproszenie wbił się do środka.

- Shisui pomó... - nie dokończył gdyż zemdlał z bólu.

Shisui zerwał się z biurka i zaczął biec w stronę przyjaciela, ale zanim dobiegł w spirali ognia pojawiła się piękna kobieta o wręcz kremowej jeżeli nie białej cerze, czarne włosy miała rozpuszczone, a piękna, szeroka yukata sięgającą ziemi w kolorze białym zaczęła lekko falować jakby była na wietrze. Chwyciła Naruto i tak samo jak się pojawiła tak samo zniknęła. Nowy Hokage od razu popadł w panikę i zwołał 8 najlepszych tropiących ANBU którym kazał przeszukać każdy zakątek w poszukiwaniu blondyna.

W tym samym czasie niebieskooki obudził się i spojrzał tępo w sufit który jak w gabinecie Hokage powinien być biały, a ten tu miał strukturę drewna. Szybko przeanalizował swoję położenie s sytuacji i wyjął tanto, a do tego jego ulubiony miecz i stanął w pozycji obronnej. Blondyn był świadomy swego słabego położenia. Nie wie gdzie jest. Jest obolały. Widzenie ma zamglone, a w dodatku kręci mu się w głowie jakby pierwszy raz używał shunsin. Po chwili drzwi do pokoju w którym przebywał się otworzyły, a on wzmocnił uścisk na broni. Między futryną, a drzwiami wyłoniła się ta sama kobieta która zabrała Naruto z biura Shisuiego.

Naruto | ANBU Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz