Daj mi czas

552 39 17
                                    

Pov Steve

  Po dwóch godzinach spędzonych w szpitalu, wreszcie mogliśmy z niego wyjść. Susanne, na szczęście tylko zwichnęła kostkę. Doktor kazał jej owijać ją bandażem, smarować maścią no i odpoczywać. Była cała spięta, ale co się jej dziwić. Pewnie przeszła na drugą stronę, gdzie walczyła z 001.

Gdy byliśmy przy samochodach, Will, Mike, Lucas, Jedenastka oraz Max, weszli do auta Nancy, która przyjechała od razu po moim telefonie. Reszta została w domu Suse, by pilnować Eddiego. Przecież nie mógł tak sobie wyjść na świeże powietrze po tym morderstwie w jego przyczepie. Brunetka wsiadła do mojego auta powoli. Między nami było spięcie. Widziałem tą nienawiść w jej oczach. Rozumiałem to. W końcu zdradziłem ją na jej oczach, w dodatku z moją byłą. Od tamtego wieczoru nie rozmawiam z Vic. Widziałem to zadowolenie w jej oczach gdy widziała jak Susanne daje mi kosza.

Jechaliśmy w ciszy. W tle leciała cicha muzyka, a dokładniej ,,Dream A Little Dream Of Me". Nuciłem cicho pod nosem, co jakiś czas spoglądając na miłość mojego życia. Wpatrywała się w okno. Była cicho, co doprowadzało mnie do białej gorączki. Już wolałem żeby powiedziała mi wszystko, co leży na jej sercu, żeby wykrzyczała jak bardzo mnie nienawidzi. Wszystko bym bardziej zniósł, ale nie tą ciszę.

—Suse? Możemy pogadać? — zapytałem niepewnie. Dziewczyna ani drgnęła.
—O czym chcesz gadać? — załamałem się. Miała zachrypnięty, zapłakany głos. Serce, aż się łamało, gdy słyszy się ten anielski głos w takim wydaniu. Zatrzymałem się na poboczu. Inni jechali dużo przed nami, więc nawet nie zauważyli, że zjechałem.
—Możesz się obrócić w moją stronę?
—Steve, przestań — wyszeptała.
—Nie Suse. Nie przestanę. Jesteś miłością mojego życia i...
—Odpuść sobie — obróciła się w moją stronę. Na policzkach miała zaschnięte łzy, a oczy przekrowione. Wyglądała jak siedem nieszczęść. — Może powiedz jeszcze, że nie chciałeś tego pocałunku.
—Bo nie chciałem.
—Zamknąłeś oczy. ,,Gdy zamykasz oczy przy pocałunku oddajesz się całym sobą. Bardziej się nim rozkoszujesz. Dlatego je zawsze zamykam gdy się całujemy" — wyrecytowała moje słowa.
—Masz racę. Zamknąłem je, ale wtedy pomyślałem sobie, że Vic, to ty...
—Steve, albo przestaniesz albo wychodzę z tego auta.
—Nie przestanę.
—Słyszysz się w ogóle?! Wyobrażasz sobie mnie w twojej byłej?
—Nie.
—Przed chwilą, to powiedziałeś!
—Potrzebuję cię, okej? Jesteś dla mnie całym światem. Nie daje sobie bez ciebie rady. Nie umiem funkcjonować, gdy nie ma cię obok. Jesteś dla mnie wszystkim. Słońcem, które powoduje, że chce mi się wstać z łóżka, sercem, dzięki któremu funkcjonuję. Jesteś pieprzonym tlenem, od którego jestem bardziej uzależniony niż normalny człowiek jest w stanie sobie wyobrazić — nachyliłem się delikatnie nad twarzą dziewczyny i musnąłem jej usta. Ona nie oddała pocałunku. Czułem jaka jest sztywna, przez co odsunąłem się. Widziałem jak pojedyncza łza spływa po jej policzku. Jej twarz wyglądała jak z kamienia. — Kocham cię — powiedziałem. To był pierwszy raz gdy wypowiedziałem te słowa w jej stronę. Nigdy jej tego nie powiedziałem, mimo iż jesteśmy ze sobą te dwa lata. Zawsze, to ona je mówiła. A ja odpowiadałem marne: ,,Ja ciebie też".
—Ty co? — zapytała skołowana.
—Kocham cię — powtórzyłem. — Kocham, kocham, kocham i nie przestanę. Proszę cię, wróćmy do siebie — chwyciłem ją za rękę, całując jej wierzch. Między nami zapadła cisza.
—Steve... Daj mi czas. To za dużo jak na jedno popołudnie. — Otarłem jej łzę, która spłynęła po policzku.
—Dobrze. Będę na ciebie czekać, tyle ile będzie trzeba.

Puściłem jej dłoń i odpaliłem auto. Muzyka ponownie się włączyła. Westchnąłem i zacząłem prowadzić. Między nami była niezręczna cisza. Tak bardzo chciałem położyć rękę na jej udzie i gładzić kciukiem, ale nie mogłem. Nie byliśmy razem, jakby nie patrzeć. Powiedziałem wszystko co myślałem. Czuję się lepiej, ale też nie na tyle, by być szczęśliwym.

Gdy stanęliśmy przed jej domem, pomogłem wysiąść z auta i odprowadziłem do drzwi. Na kanapie siedział Eddie. Był cholernie zestresowany. Dustin próbował go uspokoić, ale mu nie wychodziło. Chrząknęłam. Wtedy brunet zauważył Susanne. Przeskoczył przez kanapę i podbiegł do niej, prawie się przewracając, co wywołało u niej chichot. Wpadła mu w ramiona. Słyszałem jak zaczyna szlochać. ,,Są szczęśliwi". Może są razem? Dlatego Susanne nie chce być już ze mną. To by dużo znaczyło. Zawsze jest przy nim wesoła. Nic nie mówiąc wyszedłem z domu.

Pov Susanne

Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami ulżyło mi. Ulżyło mi, że sobie poszedł. Przez niego w mojej głowie pojawił się mętlik. On mnie naprawdę kocha, ale co z Eddiem? Pocałowaliśmy się. Dałam mu tym nadzieję. Kiedy odsunęłam się od chłopaka, ten pocałował mnie w czoło, co spowodowało, że poczułam motyle w brzuchu. Spojrzałam na resztę, którzy udawali, że zajmują się sobą.

—Dziękuję wam bardzo, że jesteście tutaj, ale chcę pobyć sama. Wiem, że chcecie pewnie się dowiedzieć, co się stało. Dlaczego się unosiłam, ale to nie dzisiaj. Za bardzo mnie to wykończyło żeby wam opowiadać.
—Rozumiemy Suanne, ale nie uważasz, że powinniśmy zacząć działać jak najszybciej? — zapytała Max. — Koniec świata nie będzie czekał, aż poczujesz się lepiej psychicznie.
—Max! — upomniał ja Lucas.
—Nie, ona ma rację. Musimy działać jak najszybciej. — Położyłam rękę na barku Eddiego, a on swoją na mojej tali i pomógł mi przejść na kanapę.

Usiadłam przed wszystkimi i opowiedziałam, to co spotkało mnie po drugiej stronie. Wszyscy słuchali mnie ze skupieniem. Nie wieżyłam sama, w to co zobaczyłam. Bo w sumie, to ja nawet nie byłam po drugiej stronie. Chyba. W końcu druga strona jest bardziej ponura, mroczna i są tam te pyłki... A tam było czerwono, a w powietrzu unosiły się części domu.

—Czyli to, co zabiło Freda, Chrissy i prawie Susanne, przyszło z drugiej strony? — zapytała Nancy.
—To pasuje — odpowiedziała Dustin . — Czemu do cholery Steve wyszedł, gdy jest potrzebny? Coś ty zrobiła mu w tym aucie?
—Gadamy o czymś innym Dustin — uśmiechnęłam się ironicznie.
—Kontynuując. Według naszej teorii rzucił na nich zaklęcie albo klątwę — dokończył Henderson. — Nie wiemy, czy pracuje dla łupieżcy umysłów, który może jest jednak przewodniczącym tego wszystkiego, czy dla samego siebie i lubi zabijać nastolatków.
—Wiemy, że na pewno, to coś innego niż łupieżca. Coś nowego. — Max mierzyła mnie wzrokiem, przez co poczułam się niezręcznie.
—To bez sensu — palnęła Nancy.
—To tylko teoria — odpowiedział Dustin.
—Nie, to bez sensu, że to Fred, Susanne i Chrissy. Dlaczego oni?
—Może znaleźli się w złym miejscu.
—Fred został zabity niedaleko jeziora, a ja prawie tutaj — dodałam.
—Może lepiej z tą iść? W sensie wiecie może on tu cały czas jest.
—Dziwnie się tu czuję — powiedział Will.
—Nawet jeśli, to gdybym widział, coś takiego, bym powiedział o tym komuś. To nie jest normalne — stwierdził Eddie.
—Może mówili. Pamiętam, że w trakcie szkoły, gdy chodziłam do psychologa szkolnego często mijałam się z Chrissy i Fredem. No bo, gdybyś zobaczył potwora, nie poszedłbyś na policję. Nie uwierzyliby. Ale poszedłbyś do...
—Psycholga, psychiatry! — krzyknął Dustin. Nagle Nance wstała z kanapy i podeszła do drzwi otwierając je.
—Ej, Nancy, gdzie ty idziesz? — zapytał Mike.
—Chcę coś sprawdzić.
—Nie powiesz nam? — Dustin założył ręce na piersi.
—Szkoda waszego czasu, to błądzenie po omacku.
—Jasne. Czyś ty oszalała? Gonisz sama, gdy grasuje Vecna? — zapytał Eddie. — To niebezpieczne. Ktoś powinien, z tobą iść
—Vecna? — zdziwiłam się.
—Potem ci powiem.
—Ja mogę iść — powiedziała Robin, która przez cały czas siedziała cicho.
—To wy we dwie pojedziecie, tam gdzie chce Nancy. Ja zadzwonię, po Steve'a, żeby przyjechał. Powiem mu co wymyśliliśmy.
—Dobry plan, Smith— uśmiechnął się Eddie.

Od autorki:

•Chciałabym serdecznie was zaprosić do opowiadania jackass-girl , jest świetne!

•Nie wiem czy w ogóle opłaca się kontynuować tą historię. Aktywność jest tak słaba, że tylko płakać się chce. Tik tok też umiera... Sama nie mam motywacji gdy widzę to wszystko. Muszę się zastanowić nad kontynuacją...

Wake Up!!! (please my love)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz