Pnącza

497 28 5
                                    

Pov Susanne

Siedziałam tak w tej wannie i nie dowierzałam w to co się wydarzyło. Czułam się inaczej. Czułam się bardziej pewna siebie. Cały czas miałam w sobie posmak jego pięknych ust. Niepewnie podniosłam się, ale poczułam ból w podbrzuszu. Te ostatnie ruchy Eddiego były niepotrzebne... Chociaż. Chwyciłam ręcznik, który wisiał na wieszaku i postawiłam krok na ziemi. Poczułam wodę między palcami stóp. Przewróciłam oczami podeszłam do lustra. Wytarłam je, po czym spojrzałam na siebie. Pod oczami cały czas widniały wory, policzki były zaróżowione, tak samo jak usta, na których widniał jeszcze ogromny uśmiech. Z włosów kapały krople wody. Zawinęłam włosy w turban i wyszłam z łazienki. Słyszałam głos Steve'a, na dole, który krzyczał na Dustin'a, że mnie zostawił do góry samą. Po chwili usłyszałam bieg po schodach. Popatrzyłam w stronę swoich drzwi i ujrzałam Harrington'a. Wpatrywaliśmy się w siebie. Był ubrany w żółty sweter oraz niebieskie jeansy. Wyglądał tak dobrze i męsko, ale jedno mi nie pasowało. Był elegancki. Zauważyłam jak zamyka oczy i bierze spokojny oddech. Zaczęłam ponownie szukać ubrań w szafie. W końcu wzięłam czarną koronkową bieliznę, za dużą szarą bluzę z Nike'a oraz jeansy. Popatrzyłam ponownie na Harrington'a, który stał oparty o framugę drzwi i przyglądał mi się. Czułam się strasznie niezręcznie. Jeszcze, to co się stało przed chwilą z Eddiem.

—Będziesz tak patrzył? Chce się przebrać.
—Nie zostawię cię samej. Nie gdy Vecna ma cię na oku.
—Przesadzasz.
—Ja cię chronię!
—Nie krzycz. Nie mam siły na to.
—Ja tylko głośno mówię! — uniosłam wysoko brwi gdy znowu wrzasnął.
—O co ty jesteś taki wkurzony?
—O to że lekceważysz fakt, że możesz umrzeć i o to że nie ma cię przy mnie — wyszeptał, to ostatnie zdanie, a ja poczułam jak dostaję wyrzutów sumienia. Weszłam do łazienki, przekluczając zamek w drzwiach. Słyszałam jak chłopak w nie wali. Wkurwiona całą sytuacją otworzyłam je ponownie i popatrzyłam na niego.
—Uderz w te drzwi jeszcze raz, wrzaśnij w moim domu, a pożałujesz. Spierdalaj na dół i myśl jak wyprowadzić z tą Eddiego, tak by nikt go nie zauważył. I przestań mi pierdolić o swojej miłości! Mam tego po dziurki w nosie! — Teraz to ja wrzasnęłam trzaskając drzwiami.

Słyszałam jak Steve odchodzi. Miałam cholerne wyrzuty sumienia za to jak go traktuje. Ale prosiłam go o przestrzeń dla siebie. Nie dał mi jej. Nie chce po dobroci, to będziemy na siebie krzyczeć. Założyłam na siebie ubrania, popsikałam perfumami i pomalowałam. Gdy chciałam wysuszyć włosy usłyszałam pukanie do drzwi. Wkurwiona je otworzyłam. Moim oczom ukazał się Lucas, który wydawał się być przerażony. Powiedział, że musimy iść, bo jest już dość późno. Spojrzałam na zegarek na prawej ręce i zobaczyłam, że jest już dwudziesta druga. Chwyciłam lniana torbę i zeszłam na dół. Gdy już tam byłam mój wzrok stanął na Eddiem. Miał na sobie jeansową kurtkę, która była przemoczona od mokrych włosów, z których kapała woda, niebieskie jeansy oraz białą koszulkę z napisem coca cola. W pasie miał przewiązany pasek, który podkreślał jego smukłą talię. Przygryzłam wargę i stanęłam obok niego. Poczułam dość silny zapach wody kolońskiej, którą używa również mój kuzyn. W duszy się zaśmiałam. Nie było Willa, Jonathana oraz Mikea. Zmarszczyłam brwi

—Gdzie reszta?
—Will i Jonathan pilnują by Joyce nie podejrzewała, że Jedenastka zniknęła, a Mike... Mike musiał zostać z Holly — odpowiedziała Nancy.
—No więc jaki jest plan? — zmieniłam temat, przeczesując mokre kosmyki włosów.
—Najpierw Robin, Jedenastka, Max i ja idziemy do mojego auta odpalamy je i pokazujemy wam, że droga wolna. Eddie się schyla a wy go kryjecie. Ruszamy do najbliższego wejścia do jeziora.
—To do dzieła — klasnęłam w dłonie. Gdy Dziewczyny wyszły z domu krzyknęłam do James'a: — Kuzynie! Wychodzę. Eddie śpi, więc mu nie wchodź.
—Dobrze. Miłej zabawy! — odkrzyknął.
—Twoje słuchawki — szepnął Steve. Natychmiast je założyłam włączając piosenkę.

Wake Up!!! (please my love)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz