,,Falling in Love with You..."

731 43 38
                                    

Bawiłam się łyżką, słuchając przy tym ,,Can't Help Falling in Love". Przyjaciele wyszli około pół godziny temu, a gdy James wrócił do domu porwał Eddiego do siebie, na górę. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przede mną stała miska z płatkami. Nie wiem nawet czemu je sobie nałożyłam, skoro chwile temu zjadłam kawałek pizzy. Po prostu brałam jedzenie na łyżkę i wylewałam jej zawartość z powrotem do miski. Myślałam co jakiś czas, o moim pomyśle. Chciałam przywołać do siebie Vecne. W tym samym czasie reszta przeszła by na drugą stronę i go zabiła gdy byłaby w transie. Dziewczyny dowiedziały się, masę rzeczy o 001. Pokazały kawałek gazety na którym widniał dom nijakiego: Victora Creela. Części tego domu latały wtedy, w tym czerwonym dymie. Możliwe, że stamtąd Vecna kieruje wszystkim. Nie powiedziałam jeszcze nikomu o tym pomyśle, bo wiedziałam, że się nie zgodzą. Gdy będziemy już pewni, że przejście jest pod wodą, wtedy wspomnę o swoim pomyśle. Położyłam głowę na stole, a włosy swobodnie zakryły całą moją twarz. Strasznie bałam się tego, że umrę. Nie chciałam tego, chociaż jeśli ma to pomóc uratować świat, moich przyjaciół i rodzinę. Zrobię co będzie trzeba. Uderzyłam parę razy o stół. Nie były, to mocne uderzenia. Czułam jak po policzkach spływają łzy, a szczęka mocniej zaciska, by nie wydać żadnego szlochu. Jednak nieskutecznie, bo wypuściłam strasznie głośno powietrze. Poczułam nagle jak ktoś całuje tył mojej głowy. Przestraszona natychmiast ją podniosłam i spojrzałam do tyłu. Ujrzałam Eddiego. Był uśmiechnięty, do czasu gdy mnie nie zobaczył. Wiedziałam, że wyglądam okropnie, bo od łez cały makijaż mi się rozmazał, a twarz stała się czerwona. Usiadł obok mnie i chwycił moją rękę. Poczułam przyjemne ciepło. Uśmiechnęłam się smutno, po czym położyłam znowu głowę na blacie stołu. Nie byłam w stanie patrzeć na niego, gdy byłam w takim stanie. Nie może być to miły widok, a nie chce nikomu robić przykrości, czy bólu.

—Hej. Popatrz na mnie — usłyszałam jego szept. Nie wykonałam jego polecenia. — No popatrz — nie wytrzymałam i spojrzałam. Poklepał swoje kolana. — Chodź — pociągnął mnie za rękę, po czym posadził na swoich kolanach. Zanurzyłam twarz w jego szyi, wciągając jego zapach. Ten zdjął mi słuchawki z uszu. Uspokoiło mnie to, ale łzy cały czas napływały do oczu, mocząc przy tym jego koszulkę. Poczułam jak odchyla głowę, chwyta moją twarz w ręce i całuje w czoło. Odgarnął moje włosy, z twarzy, które się przy okazji do niej prszylepiły. — Chcesz powiedzieć o co chodzi?
—Boję się Vecny — wyszeptałam, wzruszając przy tym ramionami. Chłopak pocałował mój nos.
—Nie masz czego. Jestem przy tobie. Obronię cię przed nim — powiedział uśmiechając się. Sama oddałam uśmiech i zaczęłam mu się przyglądać. — No co? — zapytał po chwili.
—Nie wiem czym sobie zasłużyłam, że los mi cię zesłał, ale się bardzo z tego cieszę — powiedziałam wpatrując się w Eddiego. Widziałam jak wychodzą mu rumieńce na policzkach, a wzrok ucieka. — Taka prawda. Edwardzie Munsonie.
—Też się cieszę, że los mi cię zesłał. Susanne Smith.
—Moje nazwisko nie brzmi tak fajnie, jak twoje — oznajmiłam.
—Kiedyś będzie lepsze — powiedział. Zauważyłam jak w oku błyszczy iskierka. Nachylił się i musnął moje usta, zaciskając rękę na moim udzie. Oddałam pocałunek wręcz natychmiastowo.
—Bleh. Weźcie idźcie na górę, tu się je — usłyszałam swojego kuzyna, który rzucił paczką płatków na stół rozsypując je przy okazji. Popatrzyłam na niego. Średnio wiedziałam co zrobić. W końcu się ogarnęłam i wstałam z kolan Munsona. Chwyciłam odtwarzacz na muzykę i ruszyłam do góry.

Zamknęłam się w swoim pokoju. Wskoczyłam na łóżko i uśmiechnęłam sama do siebie. Czułam się jak mała dziewczynka, która znalazła swojego księcia z bajki. Czułam się też źle z tym, że Steve odszedł z mojego serca, tak na dobre. Nie czułam już przy nim tych motylków, co przy Eddiem. To straszne dziwne, jak szybko zaufałam temu chłopakowi i porzuciłam dla niego innego. W dodatku Harrington, naprawdę mnie kocha. Powiedział mi to. Nie wiem też do końca czy warto porzucić wszystko dla Munsona. Ile ja go znam? Kilka tygodni. Chciałam bardzo wiedzieć kim dla siebie jesteśmy, ale to nie czas na takie pytania i poważne rozmowy.

Wake Up!!! (please my love)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz