Wake Up!!! Część 2

308 34 33
                                    

  Eddie Musnon czuł się rozdarty. Po jego policzkach płynęły łzy. Czuł na sobie wzrok Steve'a, który siedział obok. Sam Harrington był zrozpaczony. Związek z Susanne, nie był mu pisany, co nie zmienia faktu, że jej nie kochał. Kochał i to jak cholera. Położył rękę na ramieniu gitarzysty. Posłał mu miły uśmiech, jednak ten nie zwrócił na to uwagi. Wpatrywał się w swoje pierścienie. Eddie zdawał sobie sprawę z tego, jak silna jest Nastka, jednak miał strasznie złe przeczucia, co do całej sytuacji.

—Przeżyje — wyszeptał Steve.
—Nie wiesz, jakie to gówno.
—Ja nie wiem? Walczę z tym czymś już prawie cztery lata. I wiem jakie to niebezpieczne, ale wiem, że Susanne przeżyje.
—Nie, Steve. Nie wiesz jaki 001 jest silny — powiedział Eddie. Nikt nie wiedział, że tak naprawdę gitarzysta ma mroczną przeszłość za sobą.
—Eddie...
—Jesteśmy — przerwała im Robin. — Już czas.

  Wszyscy spojrzeli na przyczepę. Strach zżerał ich od środka. Eddie wpatrywał się w przyczepę z nadzieją. Z nadzieją, że to tylko głupi sen. Szybko wbiegli do przyczepy, tak by nikt ich nie zauważył. Wszystko było oblepione taśmami policyjnymi. Wiele ważnych dla Munsona rzeczy było zniszczone. Czuł, że nie da rady, bez Susanne. Chciał upaść na kolana i po prostu odpuścić.

—Hej, ludzie? Tu jest przejście — z zamyślenia wyrwał, go głos Dustina. Wszyscy spojrzeli na sufit. Widzieli dziurę obleganą dziwnymi pnączami. Wyglądało niczym, to z pod wody.
—Kto idzie na pierwszy ogień?
—Ja — odezwał się Eddie.

  Miał dość tego, że cały czas uciekał. Że zostawił Chrisy martwą. Może gdyby ją jakoś uratował nie doszłoby do tego wszystkiego.

  Paczka przyjaciół ustawiła dość wysoki stolik pod sufitem. Munson na nim stanął, po czym przeskoczył przez przejście. Wylądował na drugiej stronie. Uderzył głową o podłogę, co spowodowało warknięcie z jego ust. Przeklął pod nosem.

—Eddie? Żyjesz? — zapytał Dustin.
—Tak. Poczekajcie. Muszę postawić coś, na czym wylądujecie bezpiecznie.

  Zaczął się rozglądać. Wszystko było w granatowo czarnych kolorach. Pomieszczenie wyglądało niczym wyciągnięte z horroru. Wokół niego latał dziwny biały pył, a pokój był oblepiony pnączami. Ruszył do swojego pokoju. Wziął materac z łóżka, po czym postawił go pod przejściem. Następny zleciał Dustin. Muson pomógł mu wstać.

  Gdy wszyscy byli już na drugiej stronie zorientowali się jakie to wszystko jest niebezpieczne. Już chcieli wychodzić z przyczepy, gdy zauważyli nietoperza. Był połączeniem demogorgona oraz nietoperza. Nancy od razu go zastrzeliła.

—Myślę, że jest ich więcej. Pewnie bronią domu Victora, jeśli jest tam Vecna.
—Demobaty — szepnął Henderson.
—Co? — zapytała Robin.
—Nie ważne. Nie mamy czasu na tłumaczenie tego — odpowiedział Eddie.
—W każdym razie. James, Dustin i Eddie, zostają tutaj. Macie wymyślić jakiś sposób, na odtrącenie tych demobatów, czy czegoś, a my idziemy do domu Victora. Susanne, Lucas i Max, powinny już znaleźć Vecne.
—Dobra, ale gdyby cokolwiek poszło nie tak. Wracajcie — zaczął Steve. –  Macie tylko na chwilę zwrócić uwagę demobatów. Żadnego zgrywania bohaterów. Jesteście tylko...
—Zmyłką — dokończył Dustin. — Luz bohaterstwo zostawiam tobie.
—Hej, Steve — zaczął Eddie, gdy trójka miała wychodzić. — Spalcie tego skurwysyna.

***

  W tym czasie, Susanne, Lucas oraz Max znaleźli Vecne. Był na strychu. Latarki działały im jak szalone. Migały, przez co można było dostać oczopląsu. Dziewczyna zdjęła słuchawki. Usiadła na ziemi, by się skupić. Wpatrywała się w lampę, która nagle przestała tak szybko działać. Zmarszczyła brwi i popatrzyła na przyjaciół. Ci nie wiedzieli co zrobić. Trzymali się za ręce mimo iż para zerwała kilka miesięcy temu. Susanne, westchnęła, po czym spojrzała ponownie na lampę. Wzięła głęboki wdech i skupiła się na przywołaniu 001.Miała ogromną nadzieję, że wszystko się uda i jak najszybciej wyjdą z tego pobojowiska.

Wake Up!!! (please my love)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz