Plan idealny, no prawie...

592 40 45
                                    

   Obudził mnie potworny ból głowy i hałas. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na zegarek. Wskazywał trzecią. Jęknęłam delikatnie, z racji tego, że ból się nasilał. Usłyszałam ponownie dźwięk gitary. ,,No zrobię mu coś. Jak Boga kocham!" Resztkami sił zebrałam się i ruszyłam do pokoju kuzyna podtrzymując się ściany. Gdy weszłam do środka oniemiałam. Siedział razem z Eddiem i grali na gitarach. James był na kolanach i wpatrywał się w oczy bruneta z dołu. Złapałam się ponownie za głowę czując ból. Chrząknęłam tak by mnie zauważyli, jednak to nie nastąpiło. Podeszłam do wzmacniacz i wyłączyłam obydwa. Obydwoje spojrzeli na mnie jak na zjawę. Ponownie się skrzywiłam.

—Możecie mi wytłumaczyć co tu się do cholery dzieje? Jest kurwa trzecia w nocy.
—Gramy jak widać — odpowiedział James.
—Przepraszamy, nie chcieliśmy cię budzić — dodał Eddie.
—Ale to zrobiliście. Eddie wracasz do domu, czy zostajesz na noc? — zapytałam i jęknęłam delikatnie w jednym.
—Wszystko...
—Tak jest okej. Odpowiedz na pytanie.
—Jeśli mogę, to bym został.
—Super, stary. Jutro od rana zaczniemy grać! — krzyknął ochoczo kuzyn, na co przewróciłam oczami. 
—Pójdę ci uszykować pokój — oznajmiłam i zamknęłam drzwi.

  Weszłam do swojego pokoju, wzięłam tabletkę i popiłam wodą. Nie pamiętam kiedy ostatnio wzięłam taką dawkę leków, ale ten ból głowy był inny niż zawsze. Dziwne.
  Weszłam do pokoju, obok mojego. Rozłożyłam kanapę, wyłożyłam pościel z szafy i zaczęłam ścielić. Gdy skończyłam położyłam się na chwilę na kanapie chcąc odpocząć, bo oczy same mi się zamykały. Gdy chciałam wstać coś nie chciało mi pozwolić. Zasnęłam.

***

  Rano obudził mnie zapach świeżej kawy. Podniosłam się delikatnie i od razu rozpoznałam, że nie jestem u siebie w pokoju. Byłam w łóżku Eddiego. Przypomniałam sobie, że zasnęłam. Zdjęłam z siebie kołdrę i spojrzałam na zegarek, który wisiał przed kanapą. Wskazówki wskazywały dwunastą trzydzieści. Ziewnęłam i powoli zeszłam na dół. Ujrzałam swoją babcie, kuzyna oraz Eddiego. Mój nowo poznany znajomy coś pichcił przy blacie, a staruszka śmiała z wnukiem.

—O proszę. Księżniczka zaszczyciła nas swoją obecnością — zaśmiał się Eddie obracając w moją stronę. Pokazałam mu język, na co ten się zaśmiał.
—Susanne, zostawiam cię na jedną noc, a ty już dwóch kawalerów do mojego domu sprowadzasz? Poza tym dlaczego Eddie spał na kanapie? Mamy pokój gościnny.
—Emm...
—Nie ważne. Czyż to nie wspaniale, że twój kuzyn przyleciał w tym samym momencie co ty? Taka mała niespodzianka z mojej strony.
—Genialna — powiedziałam z ironią. — Ciekawe czy szatana ze sobą przywiózł. — Szepnęłam pod nosem.
—Ej słyszałem to! — krzyknął na co się zaśmiałam.
—Kawy? — zapytał Eddie. Kiwnęłam twierdząco głową, na co ten podał mi jeden kubek. Zauważyłam jakby oczy mu się zaświeciły. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.
—A babciu. Dostałam pracę w tej wypożyczalni. Zaczynam jutro.
—To świetnie!
—A teraz przepraszam, ale umówiłam się ze Stevem o czternastej. Muszę się szykować.

  Ruszyłam schodami na górę, wbiegając do mojego pokoju. Nie wiem czemu, ale przed oczami cały czas miałam obraz Eddiego uśmiechającego się w moją stronę. Z jednej strony strasznie słodki widok, ale z drugiej niebezpieczny zważając, na to że mam chłopaka.

  Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i ubrałam w ogrodniczki, koszulę, u której odpięłam parę guzików u góry, pokazując tym swój stanik oraz sporo biżuterii. Przeczesałam jeszcze włosy i w tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam adidasy i zbiegłam na dół. Rzuciłam się Steve'owi w ramiona, pocałowałam w policzek stając na palcach i pożegnałam się ze wszystkimi, oznajmiając, że wrócę przed dwudziestą drugą.

  Szłam ze Stevem za rękę, a każda osoba, która szła obgadywała nas. Wtedy albo całowałam chłopaka, albo bardziej się przytulałam. Bardzo dobrze wiedziałam, że wiele dziewczyn na niego leci, bo jest strasznie przystojny, jednak często jego teksty odstraszały dziewczyny. Mnie za to śmieszyły dlatego w sumie jesteśmy razem.

—Powiesz mi gdzie idziemy?
—Tak do galerii. Wybierzesz sobie coś. Ja stawiam — już chciałam zaprzeczać gdy ten mi zabronił. — Nie ma ale. Potem burgery, bo otworzyli świetną restaurację niedawno. Potem musimy iść na chwilę do wypożyczalni. Niestety, ale muszę pomóc Robin w czymś tam i potem możemy iść do mnie. Rozłożymy sobie kocyk na dworze, rzutnik, wypożyczmy komedie romantyczną i ją obejrzymy. Trochę się po tulimy i cię odprowadzę, by twoja babcia mnie nie zabiła.
—Brzmi jak plan idealny — pocałowałam chłopaka w policzek. — W ogóle wiedziałeś, że dostałam pracę w wypożyczalni?
—Serio?! Ale super kotek! — Steve podniósł mnie w tali ku górze, po czym pocałował w usta. — Cieszę się, że będziemy razem pracować.
—Ja tym bardziej.

  Kiedy weszliśmy do galerii przez półtorej godziny chodziliśmy po budynku. Wybrałam sobie dwie koszule oraz sukienkę. Bardzo dziękowałam Stevowi za te prezenty. Specjalnie dla mnie odkładał pieniądze by sprawić mi przyjemność. Kochane.
  Później poszliśmy do tej restauracji. Faktycznie burgery były cholernie dobre, przez co zjadłam całego, gdzie zawsze zjadam max ¾. Następny w planach była wypożyczalnia. Pośmiałam się trochę z Robin. Obgadywałyśmy całe miasteczko, gdy w tym czasie Steve ogarniał jakieś papiery. O dziewiętnastej zaszyliśmy się w domu chłopaka. Wszystko było idealne. Mój chłopak, poduszki, film, wszystko!

  Po godzinie film mi się znudził. Postanowiłam się trochę pobawić. Zaczęłam robić kółeczka na klatce piersiowej chłopaka. Wiedziałam, że patrzy na mnie. W końcu usiadłam na nim okrakiem. Ten chwycił mnie za uda i zaczął wpatrywać w oczy. Miał hipnotyzujący wzrok. Nachyliłam się i pocałowałam go delikatnie, jednak za każdym razem pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Zaczął odpinać guziki mojej koszuli, wcześniej pytając mnie o zgodę. Moje usta powędrowały do szyi chłopaka zostawiając na niej krwisto, czerwone ślady. W końcu zdjął ze mnie koszulę, rzucając ją na koniec koca. Zaczął mnie mierzyć wzrokiem przez co poczułam jak moje policzki się zaróżowiły.

—Jesteś piękna — szepnął mi do ucha, po czym przygryzł płatek.
  Jego pocałunki zeszły na dekolt. Zaczął całować moje piersi, co wywołało u mnie cichy jęk.
—Steve! Wróciłam! — usłyszałam nagle nieznajomy, kobiecy głos. Nie byli, to rodzice chłopaka, bo tych znałam na wylot. Spojrzałam na chłopaka, na co ten oparł się o moją klatkę piersiową. Szybko się jednak zerwałam i zaczęłam zakładać koszulę. — Tu jesteś. Wiem, że miałam być później, ale tu serio nie ma co robić. A gdzie ta twoja lafirynda?
—Ej nie nazywaj jej tak.
—Tutaj jestem — obróciłam się w jej stronę. – Jestem Susanne. — Moim oczom ukazała się przepiękna blondynka z niebieskimi oczami. Był ubrana w czarną sukienkę w białe kropki oraz czarne buty na obcasie. Była piękna.
—Miło cię poznać. jestem Victoria, ale mów mi Vic.
—Skąd się tu wzięłaś? — zapytałam.
—Jestem byłą dziewczyną tego przystojniaka. No teraz już przyjaciółką, bo zbiłaś mnie z mojego miejsca — zaśmiała się. — Jego rodzice zaproponowali, żebym przyleciała na wakacje i o to jest. —,,Że co kurwa?! Zbiłam ją z jej miejsca? Była dziewczyna? Przystojniak?! Co?!" Spojrzałam na Steve'a. Powstrzymując łzy, uśmiechnęłam się sztucznie.
—Chciałabym cię bliżej, poznać, ale muszę już lecieć. I tak się zbierałam. Mam nadzieję, że się bliżej poznamy.
—Ja też do zobaczenia — odparła.
—Pa Steve.

••••
Od autorki:
•Po pierwsze chciałam podziękować, że jest was tu tyle, w tak krótkim czasie!

•Po drugie, przepraszam, ale byłam cholernie pewna, że wstawiłam ten rozdział wczoraj dlatego przepraszam, że wprowadziłam was w błąd na tok toku.

•Po trzecie poprawiałam ten pieprzony rozdział 20
minut, a wiecie czemu? BO OGLĄDAM VIOLETTĘ. Nie da się śpiewać piosenek po hiszpańsku i poprawiać ff w jednym. Więc przepraszam za bledy

•Po czwarte, miło by mi było gdybyście czytali co pisze pod rozdziałami, ponieważ zdarza się to rzadko i gdy jest to coś ważnego!

•Po piąte, jeśli macie jakieś teorie co wydarzy się w dalszych częściach piszcie w kom!

Wake Up!!! (please my love)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz