Pomogłem Valon wysiąść z powozu, po czym poinformowałem woźnicę, że wrócimy już na własną rękę. Późnowiosenna pogoda w stolicy była piękna, więc szkoda by się nie przejść, w szczególności, że do pałacu nie dzieliła nas wcale aż tak długa droga. Konie odciągnęły po chwili wóz w jedną stronę, a ja z przyjaciółką udaliśmy się w drugą. Tym razem ominęliśmy wolnostojące stragany, aczkolwiek nie opuściliśmy części targu ze spożywczymi sklepami.
– Mogę w końcu się dowiedzieć, po co mnie kolejny raz ciągniesz do miasta? – westchnęła trochę zniecierpliwiona Valon, idąc powoli za mną. – Jeśli chcesz kolejny raz uwieść Gabriela, to sukienkę już posiadam. Nie dam się drugi raz wciągnąć do butiku.
– Nie idziemy do butiku – odparłem, odnajdując wreszcie wzrokiem pożądaną lokalizację. – Idziemy do cukierni.
– Do cukierni? – zdziwiła się, zerkając na budynek, do którego się kierowałem. – Chyba w pałacu znajduje się dostateczna ilość słodyczy.
– Nie idę tam, aby nam coś kupić – wyjaśniłem, chwytając za klamkę i pchnąłem drzwi. – To znaczy, jeśli ty będziesz coś chciała, to mogę ci kupić. Jednak moim celem jest zdobycie konkretnego wyrobu cukierniczego na... prezent.
– Prezent? Dla kogo? – Spojrzała na mnie z kompletnym zdezorientowaniem, ale po kilku sekundach namysłu, uśmiechnęła się pod nosem. – Aaa... Pojmuję już.
Skinęła głową, sugerując mi podejście do lady w pomieszczeniu, przy której stała młoda dziewczyna, uśmiechając się przyjaźnie do naszej dwójki.
– Witam w krainie słodkości – powiedziała, gdy zbliżyłem się do wypolerowanego stołu. – Co panu podać? Może coś panu zaproponować? Właśnie studzi nam się ciasto czekoladowe z nowego autorskiego przepisu mojego taty. Polecam także naszą masę truskawkową, która dzisiaj jest dodawana do większości wypieków.
– Tak właściwie to szukam babeczek – wyjaśniłem, także przyjmując uśmiech.
– Duże czy małe mają być te babeczki?
– A jakie lepiej nadają się na prezent?
Dziewczyna wydała z siebie pomruk, wycierając nieświadomie ubrudzone trochę mąką ręce w biały fartuch.
– Na prezent lepsze będą duże – oświadczyła fachowym tonem. – Małe bardziej nadają się na przyjęcia. W takim razie, ile ma być tych babeczek?
– Ze trzy, cztery babeczki – zadecydowałem. – Prosiłbym również o ładne zapakowanie.
– Oczywiście. Zajrzę tylko na zaplecze i zobaczę na jakim etapie tata jest wypiekami. Zapewne będzie musiał pan poczekać kilka minut, ponieważ dopiero co dzisiaj otworzyliśmy.
– Nie ma problemu – zapewniłem, więc dziewczyna zniknęła za małymi drzwiami w rogu, a ja podszedłem do szyby, gdzie znajdowała się Valon.
Przyjaciółka uważnie obserwowała ulicę oraz przemieszczających się nią ludzi z zamyślonym wyrazem twarzy, choć na jej ustach błąkał się niewielki uśmiech.
– Shi potrafi być równie złośliwy co ty – westchnąłem, na co zaśmiała się. – Poza tym jest świadomy, że próbuję go poderwać.
– Wiem, przecież z nim rozmawiałam. Domyślam się, że wczoraj udało się wam postawić krok do przodu, skoro kupujesz mu prezencik i to tak konkretny.
– Pocałowałem go w rękę – przyznałem się.
– Jak szarmancko – prychnęła, po czym nagle ściągnęła brwi, jakby dopatrzyła się czegoś za oknem. – Czy to nie Serafin?
CZYTASZ
Książę z porcelany
FantasyW dalekowschodnim cesarstwie Liuxian panuje rozkwit, a kultywowana od tysiącleci tradycja porcelanowych lalek ułatwia trzymanie poddanych w religijnym reżimie. Jeden z książąt, wybrany w dzieciństwie zgodnie ze zwyczajem na wcielenie boga porcelany...