Rozdział 5

114 7 1
                                    

Oparłem głowę o brzeg wypełnionej chłodną wodą wanny, wydając z siebie ciężkie westchnięcie. Po wczorajszym bankiecie czułem się wyzuty ze wszelkich sił psychicznych, ale wiedziałem, że ten stan szybko mnie opuści, jak zjem śniadanie. Na razie jednak priorytetem było doprowadzenie mnie do stanu używalności, w tym do stanu czystości. Na szczęście wypiłem wczoraj tylko jeden kieliszek szampana i kac mnie tym samym nie dopadł. Aczkolwiek gdy w zasięgu mojego wzroku pojawił się kubek z intensywnie pachnącą kawą, posłałem Shi błogi uśmiech.

– O, z mleczkiem – zauważyłem zadowolony po wzięciu pierwszego łyku. – I posłodzona.

– Zapamiętałem, jaką książę pije – odparł Liuxianczyk, podciągając rękawy i zaczął mnie myć, stopniowo dodając do wody mydło.

– Dzięki Floriamie, że zesłałeś mi takiego anioła – zaśmiałem się, przez co służący również się uśmiechnął, a przy okazji przewrócił niebieskimi oczami.

Odchyliłem mocniej głowę, aby spojrzeć na chłopaka, a raczej kolejny raz napawać się kolorem jego pofarbowanych na nowo włosów. Kosmyki nie miały co prawda barwy intensywnego fioletu, tylko taki fiołkowy odcień, ale to jedynie dodawało mu uroku, w szczególności, że miejscami wydawały się jaśniejsze, a miejscami ciemniejsze. Shi starał się oczywiście nie skupiać na mojej wzmożonej uwadze, starannie myjąc moją skórę podłużnymi ruchami. Cała czynność trwała dłużej niż za pierwszym razem, a skończyła się dopiero wraz z opróżnieniem przeze mnie całego kubka.

Zanim służący w ogóle zdążył sięgnąć po ręcznik, drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem. Valon bez skrępowania weszła za parawan, patrząc centralnie na mnie dalej siedzącego w wannie. Widziałem, że buchała z niej energia.

– Nawet się nie zawstydzisz – rzuciłem z udawanym wyrzutem. – Tak wtargnąć komuś do pokoju podczas kąpieli.

– Przecież to nie pierwszy raz, gdy widzę cię nago – odparła, przysiadając na pobliskim krześle. – Kąp się, kąp. Przyszłam zdać raport z wczoraj i chyba chciałbyś go usłyszeć, co nie? Ty, Shi, pewnie też.

Liuxianczyk zerknął na nią, ale nic nie powiedział, po prostu wracając do mycia mojego ciała. Nie zaprotestowałem, chociaż zdążył mnie już porządnie wyszorować.

– Po pierwsze to Domingo nie wyprze się Gabriela jako swojego syna – oznajmiła, rozpinając górny guzik marynarki, by dać odetchnąć swojemu biustowi. – Jemu też w stanie pijaństwa włącza się słowotok, ale wcale nie było tak łatwo wyciągnąć właściwych informacji. Wolał rozprawiać na zupełnie inne tematy, nawet po pięciu wduszonych w siebie kieliszkach. W każdym razie udało mi się go ostatecznie przycisnąć, ale musiałam wykorzystać do tego wszystkie kobiece sposoby.

– No i czego się dowiedziałaś? – zainteresowałem się, by nie przedłużała.

– On nie miał nic wspólnego z tamtym napadem i tożsamości bandytów wcale nie zna – oświadczyła poważnie. – Jednak nie jest do końca taki niewinny. Może i nie zorganizował samego napadu, ale świadomie stopował poszukiwania zaginionego księcia. Przekupił dowódcę straży, przez co ten wysłał o wiele mniejsze patrole niż zakładano, które wcale nie przeszukały każdego esparskiego kąta. Gabriel podejrzewa, że książę musiał przeżyć, ale powiedział mi to samo co tobie na koniec herbatki: że jeśli uda mi się spotkać porcelanową lalkę, mam jej poradzić, aby pozostała w ukryciu. Tobie jednakże nie oznajmił, że w przeciwnym wypadku weźmie odwet i lalka naprawdę zginie. Poza tym zrobi to tak, aby nikt mu niczego nie udowodnił... To była ciężka noc, tyle powiem.

Pokiwałem głową, zerkając na pogrążonego w myślach Shi.

– Cieszy mnie, że to jednak nie książę Gabriel – wyszeptał po chwili ciszy. – Sojusz między Esparem i Liuxianem zdoła tak to przetrwać. Dziękuję za poświęcenie, pani Kobal.

Książę z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz