Strzepnąłem lejcami Felixa, by ten trochę przyspieszył i przegonił wóz, ponieważ nie chciałem się za nim dalej wlec. Coś rwało mnie do przodu, coś dalekiego na horyzoncie mnie do siebie przyciągało. Koder był już tak blisko, że najchętniej puściłbym się galopem do granicy i z impetem wpadł na ojczystą ziemię. Jednak powstrzymywałem się, jedynie doganiając prowadzących nawigatorów, a po chwili cofając się do Valon. Mój koń zarżał, nie rozumiejąc, czemu tak nagle zmieniałem obierane tempo i trzepnął mnie końcówką ogona, na co tylko poklepałem go uspokajająco po szyi. Wziąłem głębszy wdech i ze zmęczonym uśmiechem spojrzałem się w stronę przyjaciółki, a ta odwzajemniła kontakt wzrokowy. W jej zielonych oczach oprócz udzielającej się reszcie kompani ekscytacji dostrzegłem pewne zmieszanie, może nawet lekki smutek. Moja mina od razu zrzedła, ponieważ wiedziałem, co powodowało w niej te emocje.
Odwróciłem głowę, by zlustrować wóz, a raczej jednego z jego pasażerów, z którym od wczorajszego wieczoru nie zamieniłem ani zdania bądź chociażby spojrzenia. Shi siedział w skulonej pozycji, zachowując bezwzględną ciszę oraz starając się zajmować jak najmniej przestrzeni. Rękawy jego koszuli i płaszcza były lekko podwinięte, przez co dało się dostrzec czerwone ślady po linach na jego nadgarstkach, dających świadectwo poprawnego wypełnienia rozkazu przez Valon. Fioletowe włosy opadały mu na twarz, zasłaniając jej wyraz, ale wcześniej rzuciło mi się w oczy, że miał podpuchnięte powieki, jakby przez całą noc płakał. Nadal byłem na niego wściekle zły, ale mojemu miękkiemu sercu niestety robiło się go trochę żal, z czym walczyłem niemalże od samego rana.
Zero litości, Egonie, pomyślałem. Zero litości dla kłamcy i diabelskiego egoisty. Cierp, porcelanowy książę, bo tylko na to zasłużyłeś.
Westchnąłem ciężko, wiedząc, że te słowa nigdy nie przeszłyby mi przez gardło, a i w głowie nie brzmiały zbyt przekonująco, co skłoniło mnie do refleksji. Shi był na pewno kłamcą i egoistą, ale patrząc z szerszej perspektywy, nie wyrządził swoimi działaniami dużo szkód. Gabriel przecież i tak nie chciał go poślubić, sojusz Esparu z Liuxianem bez problemu się utrzymał, a do cesarstwa on sam miał nigdy już nie wrócić. W pałacu zwyczajnie pracował jako służący i podczas naszej podróży do Koderu także się nie obijał, gotując, sprzątając, pomagając naszym rannym czy dbając o bagaże. Ostatecznie jedyną poważną zbrodnią, której się dopuścił, było nadwyrężenie mojego zaufania i złamanie mi serca. Jednak, w sumie, sam sobie mogłem wypominać winę, ponieważ to ja nalegałem na ten związek. On tylko skorzystał z danej mu szansy. Czy naprawdę ja postąpiłbym inaczej na jego miejscu?... Wspomnienie pieszczot Serafina, na które mu pozwoliłem, samo zapewniało odpowiedź na pytanie.
Jeszcze raz obejrzałem się na Shi, który przed momentem przeniósł się na drugą stronę powozu i właśnie pomagał w czymś jednemu ze służących. Chwilę później uniósł głowę i nasze oczy się spotkały, ale po kilku sekundach spuścił błękitne tęczówki, wracając do pracy. Otworzyłem usta, ponieważ moje gardło chciało go zawołać, ale po namyśle je zamknąłem. Nie miałem nic więcej sensownego do powiedzenia oprócz tego, co już zdążyłem mu wypomnieć. Zresztą, musiałem poukładać sobie na nowo żywione do niego uczucia, zanim podejmę ostateczną decyzję w sprawie „nas". Przyzwyczajenie do myśli, że nasz związek mógłby się udać i nie będę sam przez resztę życia, znacząco mi to utrudniało.
– Czy prawda aż tak wiele zmienia? – westchnęła nagle Valon, odwracając moją uwagę i spojrzała się na mnie tymi swoimi intensywnie zielonymi oczami. – Powiedz szczerze, czy to, że okazał się kimś innym, niż za kogo się podawał, cokolwiek zmienia?
Zapadła między nami chwila ciszy, ale przyjaciółka ostatecznie nie pozwoliła mi odpowiedzieć, kontynuując.
– Skoro nie przeszkadzał ci fakt, że był służącym, to tym bardziej nie powinno ci przeszkadzać, że jest księciem. Nie mordercą, nie złodziejem, tylko księciem, czyli kimś takim jak ty sam.
CZYTASZ
Książę z porcelany
FantasyW dalekowschodnim cesarstwie Liuxian panuje rozkwit, a kultywowana od tysiącleci tradycja porcelanowych lalek ułatwia trzymanie poddanych w religijnym reżimie. Jeden z książąt, wybrany w dzieciństwie zgodnie ze zwyczajem na wcielenie boga porcelany...