Rozdział 11

116 9 0
                                    

Spojrzałem przez ramię na nasz obóz, gdzie jeszcze brakowało rozstawionych namiotów, ponieważ wszyscy zbierali się do wejścia do pobliskiego jeziora. Musieliśmy się po kilku dniach przecież wykąpać, skoro jutro przekraczaliśmy granicę Koderu. Nie mogliśmy dopuścić, aby rodacy nas nie poznali, tylko dlatego że byliśmy umorusani.

– Zapewniam pana, że nic nie wiem na ten temat i po drodze nie natknęliśmy się na nikogo zgodnego z podanym opisem – powtórzyłem do esparskiego posłańca, który wdrapywał się już na swojego konia, by odjechać.

– Rozumiem, rozumiem – westchnął, moszcząc się w siodle. – Musi mi książę wybaczyć, że tak wypytuję. To tylko rozkaz, jaki dostałem. Poszukiwania się na nowo rozpoczęły. Musimy sprawdzić każdy kawałek Esparu oraz sąsiadujących z nim państw.

– Proszę popytać najlepiej wieczorem w gospodach – zasugerowałem. – Może tam zazna pan więcej szczęścia.

– Wątpię, czy dowiem się czegokolwiek sensownego, ale w każdym razie dziękuję za radę. Niech dokończy książę spokojnie swoją podróż.

Skinąłem mu głową, po czym przez dłuższy moment obserwowałem, jak znikał na biegnącym tuż obok piaskowym trakcie. Westchnąłem, odwracając się i kierując swoje kroki do brzegu obrośniętego trzcinami. Valon właśnie wskakiwała do wody, kompletnie ignorując swoją nagość przy obecności kilku facetów. Ona nie musiała się bać. Mordercze spojrzenie miała tak wyćwiczone, że każdy potencjalny kandydat na niepożądany flirt poddawał się, zanim w ogóle dobrze o tym pomyślał.

– Książę – zawołała na mnie, gdy stawałem na gęstej trawie i sam zaczynałem ściągać ubrania. – Co ten gość chciał?

– Nic takiego, Espar rozpoczął ponowne poszukiwania porcelanowej lalki i po prostu rozpytują kogo się da – wyjaśniłem, zrzucając ubrania na pobliski kamień. – Wątpię, czy cokolwiek uda im się ustalić, ale cóż... Mus to mus.

Spojrzałem w stronę siedzącego na większym głazie Shi, który rysował coś patykiem na rozmiękłym piachu. Jednak, gdy wyczuł mój wzrok na sobie, odwzajemnił spojrzenie i posłał mi niemrawy uśmiech.

– Pewnie znowu będą szukać przez kilka miesięcy, nic nie znajdą i cała sprawa ucichnie – rzuciła moja przyjaciółka, zaczesując mokre włosy do tyłu. – Za jakiś czas nikt nawet nie będzie pamiętał, o co się rozchodziło. To tylko małe poruszenie w Euloris, wątpię, by Liuxian cokolwiek słyszał o tych poszukiwaniach. Myślę, że akurat oni już dawno pogodzili się z utratą porcelanowej lalki, a Espar nic im nie napomknie o ostatnich odkryciach, aby nie przerwać sojuszu. W końcu to ktoś od nich stał za całą katastrofą. Ciekawe, jaka kara zostanie w sumie wydana na Serafina?

– Wątpię, aby było to coś bardzo poważnego – westchnął Shi, włączając się do tej rozmowy. – Zapewne pozbawią go części godności i wyślą na drugą stronę kraju, gdzie ktoś będzie go pilnował. Na pewno nie zdecydują się na karę śmierci lub coś w tym stylu, by nie ogłaszać tożsamości winowajcy. Rozwiążą całą sprawę w małym, prywatnym gronie.

– Zapewne masz rację – zgodziłem się, podchodząc do niego bliżej, gdy pozbyłem się wszystkich materiałów zakrywających moje ciało. – Chodź, umyję ci plecki.

– Co? – pisnął, zasłaniając patykiem, jakby była to broń równa mieczowi.

– Chyba nie zamierzasz się znowu kąpać na osobności? Dobrze wiesz, że przy nas nie masz się czego wstydzić.

Uśmiechnąłem się zachęcająco, ale nie wydawał się tym przekonany, przyklejając się na stałe do kamienia.

– Nie jestem oswojony ze swoją nagością przy obecności innych – westchnął, patrząc na mnie prosząco. – Nawet jako służący myłem się sam. W Liuxianie nie wolno było nam się obnosić z naszymi narządami rozrodczymi, więc wszyscy unikali ich eksponowania jak ognia, bo inaczej... Można je było po prostu stracić. A widziałem kiedyś przypadkiem taką sytuację i nadal mam po niej traumę.

Książę z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz