Rozdział 8

111 7 1
                                    

Poprawiłem płaszcz, ostatni raz przeglądając się w lustrze na bielonej komodzie, po czym opuściłem w końcu użyczoną mi na czas pobytu w Esparze sypialnię. Raczej nie będzie mi jej brakować, skoro zaraz miałem udać się w podróż powrotną do domu. Jak dobrze pójdzie, to za około dwa tygodnie wyśpię się już we własnym łóżku. Za sześć dni powinniśmy opuścić Espar, za kolejne sześć przetniemy Wefleibar, a ostatnie dwa dni zajmie pokonanie odcinka między granicą Koderu i jego stolicą. Postaramy się jakoś ominąć możliwość wjechania do Dastrenu – państwa leżącego zaraz obok Koderu na przewężeniu lądu. Przejedziemy tym samym prawie cały kontynent Euloris, nie licząc małego królestwa Kefriotonu znajdującego się na dolnym czubku.

Zbiegłem po schodach i szybko przemierzyłem krótki labirynt korytarzy, aby wydostać się z pałacu, gdzie na dziedzińcu przed głównym wejściem czekała reszta mojej załogi wraz z przygotowanym transportem. Dostaliśmy w prezencie od Esparu dziesięć silnych koni oraz jeden spory wóz, na którym złożyliśmy niezbędne bagaże oraz usadziliśmy dwójkę służących z połamanymi kończynami. Do wozu zaprzęgliśmy dwójkę zwierząt, aby zbytnio ich nie obciążać i by podróż przebiegła sprawniej. Rozejrzałem się po zebranych, zauważając, że przyszła nas pożegnać prawie cała rodzina królewska z Esparu. Oczywiście poza uwięzionym Serafinem.

– Książę – zawołała na mnie Valon, poprawiająca ostatni raz uprzęże przy dwóch najpiękniejszych koniach. – Jesteś wreszcie. Pojedziesz na Felix'ie, w porządku? – Wskazała na tego o czarnej sierści, który prychnął, gdy wymówiła jego imię. – Dogadacie się chłopaki.

– Mam taką nadzieję – odparłem i jeszcze raz potoczyłem wzrokiem po otoczeniu. – Gdzie jest Shi?

– Spokojnie, zaraz powinien przyjść – odpowiedział mi Gabriel. – Zarządczyni właśnie go odprawia.

– Mam nadzieję, że ten Liuxianczyk dalej będzie ci tak dobrze służył, Egonie – wtrącił się Domingo, a ja zerknąłem zdziwiony na jego pierworodnego, który uniósł jeden kącik swoich ust.

Westchnąłem z niedowierzaniem. Gabriel nie powiedział swojemu ojcu prawdy o mnie i Shi. Może to i dobrze.

– Każda para rąk do pomocy się przyda – odrzekłem, posyłając królowi wyćwiczony uśmiech. – W każdym razie gorąco dziękuję za pomoc otrzymaną od Esparu i zajęcie się nami po sztormie. Mam nadzieję, że w przyszłości nadarzy się sposobność do okazania prawidłowej wdzięczności.

– Już dostatecznie się odwdzięczyłeś, również w imieniu Koderu – stwierdziła Rosario, kiwając mi głową ze zmartwieniem w oczach. – Sprawa z Serafinem jest przykra, ale dobrze, że w końcu znamy prawdę i będziemy mogli wyciągnąć konsekwencje. Gdyby nie ty, obawiam się, że nigdy byśmy nie poznali prawdziwej natury naszego syna...

– Mamo – przerwała jej Silvana, gładząc ją po dłoni. – Już nie zasypujmy Egona naszymi problemami. W każdym razie, Egonie – zwróciła się do mnie – jestem w stanie się założyć, że z twoim szczęściem uda ci się jeszcze znaleźć samą porcelanową lalkę i całkowicie zakończyć tę sprawę.

– W to akurat mocno wątpię – zaśmiałem się. – Ale kto wie? Może gdzieś wpadnę na nią po drodze... Był już u ciebie lekarz?

– Był – potwierdziła, gładząc się w zadowoleniu po brzuchu. – To co miało być blefem, jednak nim nie było. Pojawiły się symptomy i teraz wiem, że wolałabym tych symptomów uniknąć.

– Oczywiście dostaniecie zaproszenia na ślub, gdy tylko organizacja wejdzie na dobrą drogę – dodał Domingo. – Liczę również, że Gabriel zdąży się w tym czasie zapoznać ze swoją przyszłą żoną, która wczoraj do nas wyruszyła. Wolę tę sprawę rozwiązać jak najszybciej, rozumiesz?

Książę z porcelanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz