𝙰𝚕𝚖𝚘𝚗𝚍 𝙱𝚕𝚘𝚜𝚜𝚘𝚖𝚜

469 32 79
                                    

— Lloyd — Nya dotyka palcem mojego biodra, kiedy siedzę przy stole i niechętnie zajadam się płatkami. Odwracam głowę w jej stronę, siląc się na szybkie ''hm?''. — dlaczego wyglądasz, jakby coś cię bolało? Jesteś chory?

— Nie — odpowiada za mnie mama. — po prostu nie chce mu się iść do szkoły.

To wcale nie tak, że nie mogłem w nocy zasnąć, co nie jest żadną nowością. Bardziej zastanawia mnie, dlaczego Kai też wygląda, jakby też miał za sobą nieprzespaną noc.

— Jest tam aż tak źle? — brunetka pyta się mojej mamy, na co ta uśmiecha się rozbawiona.

— Wcale nie jest źle — zapewnia Kai. — zobaczysz, znajdziesz dużo nowych koleżanek — Wstaje od stołu, trzymając w dłoni miskę, z której przez chwilą jadł śniadanie dokładnie to samo, co ja. Zabiera jeszcze miskę i szklankę swojej siostry, która od momentu właśnie zjedzenia kręci się dookoła stołu, trochę zestresowana, bo idzie właśnie na swój pierwszy dzień do szkoły. Nie tylko nowej. Nowej ogólnie.

Kai ma o tyle łatwiej, że po pierwsze, zmieniał już szkołę, kilka lat temu, a po drugie, będzie chodził ze mną na zajęcia. Czy mi się to podoba? No tak średnio, ale nie jestem w stanie nic zrobić, bo kiedy osoby zajmujące się układaniem planu zauważyły, że ja i Kai mamy teraz ten sam adres zamieszkania, to stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie danie nam kilku lekcji wspólnie. A wczoraj, w poniedziałkowy poranek, zawołali mnie nawet, żeby zapytać, czy nie jesteśmy jakąś rodziną. Odpowiedziałem, że nie, co ich trochę zdziwiło, ale nie zadawali kolejnych zbędnych pytań. Wydaje mi się, że mogło chodzić o jakieś sprawy z ubezpieczeniem, dlatego mnie o to pytali.

— Na pewno? — pyta dziewczynka. Ma na sobie białą koszulkę z różowym motylem i jeansowe spodnie. — a jak mnie nie polubią?

Kai chowa naczynia do zmywarki, pocieszając swoją siostrę, że nie ma się czym martwić, a potem każe wrócić siostrze do pokoju po swój plecak.

— Podwiesić cię? — pyta się mnie, na co kręcę głową. — na pewno? Znaczy muszę najpierw zaprowadzić Nyę, ale ostatecznie i tak lądujemy w tej samej szkole.

— Zabieram kogoś po drodze — mówię spokojnie.

— Oh, um. Okej — odpowiada. — W takim razie zobaczymy się potem. Do widzenia.

— Miłego dnia — odpowiada mu mama i obdarza go jeszcze przyjemnym, delikatnym uśmiechem, kiedy ja kończę swoje śniadanie. — faktycznie kiepsko wyglądasz. Spałeś w nocy? — pyta, na co ja kręcę tylko głową. — Lloyd — zaczyna surowo, ale naprawdę to nie jest moment ani dzień, kiedy chcę o tym rozmawiać.

— Wiem, muszę spać, zdać o organizm i tak dalej — prycham. — nie moje wina, że nie mogłem zasnąć.

Wstaję, odkładam talerz do zmywarki, podobnie jak Kai wcześniej, żegnam się z mamą i wychodzę z domu. Tata jeszcze śpi, co mnie w ogóle nie dziwi, bo sam, gdybym mógł, to pospałbym jeszcze chwilę. Trochę zdziwił mnie też widok mamy na nogach, bo cała nasza trójka jest śpiochami. Znaczy, ja byłem. Jestem niemal pewien, że wstała ze względu na Kai'a i Nyę i zastanawiam się, jak długo będzie to robić. I wiem, jestem przekonany o tym w stu procentach, że kiedy tylko wyjdę, to mama wróci do spania i w ogóle mnie to nie zdziwi. Zrobiłbym to samo. A najchętniej to bym spędził cały dzień w swoim pokoju i w ogóle się z niego nie ruszał, co najwyżej wychodziłbym do drugiego pomieszczenia obok, bo to drugie takie miejsce, gdzie czuję się tak dobrze.

Wsiadam w samochód i zanim skieruje się do szkoły, wstępuję jeszcze po Harumi, jak mam w zwyczaju od naszego pierwszego dnia liceum i prawdopodobnie będziemy tak robić aż do jedno skończenia. Blondynka już na mnie czeka, jej jasne włosy jak zawsze związanego w luźnego koka na czubku głowy, który porusza się z każdym ruchem dziewczyny.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓽𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓽|𝓓𝓾𝓮𝓽 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz