𝚅𝚊𝚜𝚎 𝚠𝚒𝚝𝚑 𝚉𝚒𝚗𝚗𝚒𝚊𝚜 𝚊𝚗𝚍 𝙾𝚝𝚑𝚎𝚛 𝙵𝚕𝚘𝚠𝚎𝚛𝚜

263 26 75
                                    

Powstrzymuję się od głośnego śmiechu, a jednocześnie chcę zsunąć się na krześle i usiąść na podłodze i naprawdę walczę ze sobą, by tego nie zrobić.

— Wydaje mi się, że dla ciebie już koniec — prycha Harumi. — może powinieneś iść się położyć?

Prycham głośnym śmiechem, bo wspomnienie o śnie w moim przypadku, to naprawdę zabawna sprawa.

— I tak nie zasnę — prycham. — Spałem dzisiaj, więc przez następne kilka dni nie zmrużę oka — dodaję.

— Bredzisz już głupoty — odpowiada mi Rain spokojnym tonem. — przecież jesteś śpioszek.

Spoglądam na niego surowym wzrokiem, bo denerwuje mnie to określenie, bo przecież nie zaliczam się do śpiochów. Mało śpię. Jedyny moment, kiedy mogę przespać dłużej, to tylko, kiedy spałem z Rain'em, naprawdę nie wiem z jakiego powodu to wynika.

— Nie prawda — mówię w końcu, zauważając jednoczenie lekkie zmieszanie na twarzy reszty. Widzę, jak Kai, wyraźnie zmęczony całym dniem, jak i pewnie całą tą nocą, mógł się trochę wyluzować, więc też popił, staje. Chcę go odprowadzić wzrokiem albo usłyszeć, jak mówi, że idzie spać, żebym mógł mu odpowiedzieć dobranoc, chociaż wcale tak dużo tej nocy nie zostało, ale ten podchodzi do mnie, łapie za nadgarstek i ciągnie za sobą. — To boli — rzucam jeszcze, czując, jak zaciska swoje palce na moim nadgarstku.

Ciągnie mnie do kuchni do pomieszczenia chyba najbardziej oddalonego pomieszczenia od tarasu, zmusza mnie, bym oparł się o blat, a potem mocno mnie całuje.

Siadam na blacie, układając dłonie na jego talii, a kiedy chce się odsunąć, nie pozwalam mu na to, tylko przyciągam jeszcze bliżej siebie. Czuję, jak zaciska dłonie na moich udach, by potem przejeżdżać po nich delikatnie. Nie przeszkadza mi zapach alkoholu z jego ust, bo ode mnie go też czuć.

— Chciałem tylko buziaka — zaczynam w końcu spokojnie — ale to podoba mi się jeszcze bardziej — Uśmiecham się i go spróbować go całować jeszcze raz, ale ten zasłania mi szybko usta, jak zwykle dłonią.

Okej, czyli wróciliśmy do standardu.

— Spałeś z nim? — pyta w końcu obojętnym tonem, a ja czuję, jak na moich policzkach pojawiają się dwie czerwone plamy.

— Nie... znaczy tak. Tak. Znaczy — Wzdycham zdesperowany. — to było jeszcze zanim... — Milknę, spuszczając wzrok na swoje nogi. — nie złość się na mnie.

— Dlaczego miałbym się na ciebie złościć? — pyta zdziwiony. — Przecież nie jesteśmy parą. Jeśli chcesz, możesz spotykać się z kimś innym. Nie mogę się z tobą umawiać, Lloyd.

Chcę coś powiedzieć, ale żadne słowa nie chcą mi przejść przez gardło. Przecież to wcale nie różni się tak bardzo od moich poprzednich relacji, z tą różnicą, że wkradły się tu uczucia i po raz pierwszy to jest nie mogę się z tobą spotkać, Lloyd, a nie Lloyd, nie chce się z tobą już więcej spotykać. Skończmy na tych kilku numerkach i tyle.

— Okej — mówię zamiast tego, co cisnęło mi się na usta jeszcze kilka sekund temu.

— Okej — powtarza.

— Zaciągnąłeś mnie tu tylko po to, żeby o to spytać? — upewniam się.

— I powiedziałem, że dam ci potem buziaka — przypomina. Ale to, co przed chwilą tu było, to nie był szybki buziak. — I chciałem zrobić na złość twojemu przyjacielowi, który siedzi wpatrzony w ciebie jak w obrazek.

— To nie prawda — prycham, krzyżując ramiona na piersi.

— Błagam, Lloyd. Wszyscy to widzą. Zobaczysz, że jak wrócimy do szkoły w poniedziałek, to będą pytać, co was łączy.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓽𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓽|𝓓𝓾𝓮𝓽 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz