𝙲𝚢𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜𝚎𝚜

327 32 143
                                    

Ostatecznie jednak mama ma rację i łapię przeziębienie od Kai'a w momencie pod koniec tygodnia, kiedy on i Nya czują się już o wiele lepiej, ale cała nasza trójka zostaje w domach i nie wybiera się do szkół. Oni do końca tygodnia. Ja prawdopodobnie zostanę w domu aż do świąt, więc wrócę do szkoły dopiero po przerwie świątecznej i sylwestrze, na których już nie będzie moich rodziców i na dwa miesiące zostaniemy sami.

Muszę jednak przyznać mamie rację, że gdyby nie te głupie kroplówki to przechodziłbym to zasrane przeziębienie o wiele gorzej. Co nie zmienia faktu, że nie jestem w stanie na nie patrzeć.

A ja tak się cieszyłem, że tyle nie było mnie już w szpitalu, a tu szpital przyjechał do mnie i wcale mnie to nie ciszy.

Chciałbym być zdrowym, zwykłym facetem, który nie musi się martwić o takie rzeczy.

Jest środek nocy, ja próbuję pisać piosenkę, bo to jedyne, co mogę robić o tej porze uziemiony do łóżka przez statyw z kroplówką przy moim łóżku. Przez godzinę, która jest dziwi mnie cichy, charakterystyczny mój dzwonek do telefonu.

Kiedy zauważam kontakt Rain, waham się, czy powinienem to odebrać. Ostatecznie jednak odbieram, chociaż nie jestem do końca pewien, czy to taki dobry pomysł.

— Hej — zaczynam pierwszy, zaraz po wciśnięciu zielonej słuchawki i mocnym przyciśnięciu telefonu do ucha.

— Hej — odpowiada mi. — Szczerze, to nie sądziłem, że odbierzesz. Myślałem, że śpisz — Chociaż go nie widzę, to jestem pewien, że na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Rozpoznaję po tonie, którym mówi te słowa.

— Sen jest dla słabiaków — prycham.

Z tego mi się przypomina, to kiedy jesteś ze mną, to jesteś strasznym śpiochem.

— Możliwe, że jest tak tylko wtedy, kiedy jestem z tobą — rzucam w odpowiedzi. Opieram się plecami o ścianę, przy której postawione mam łóżko i wzdycham cicho i po raz pierwszy od kilku dni, mam wrażenie, że serce nie wyrywa mi się z piersi i wcale nie boli mnie miejsce, gdzie sam musiałem wsadzić sobie kroplówkę. O wiele bardziej wolę, kiedy robią mi to inne osoby, gdy jestem nieprzytomny.

— Chciałem się dowiedzieć, czy dalej jesteś na mnie zły? Nie odzywasz się po naszym ostatnim spotkaniu.

— Zły? Nie, nie jestem na ciebie zły.

— To dobrze. Pewnie sobie myślisz, że powiedziałem ostatnio głupotę, która nie jest prawdą.

— Niby skąd wiesz, co sobie myślę — prycham z uśmiechem.

— Znam cię już dość długo — przypomina z uśmiechem na twarzy, rozbawionym tonem. — Ale... nawet jeśli mówiłem prawdę, możemy o tym zapomnieć. I udawać, że w ogóle tego nie powiedziałem. Co ty na to?

— Dlaczego?

— Bo nie chcę znowu stracić z tobą kontaktu? — odpowiada, ale takim tonem, jakby to było pytanie retoryczne. — Już ostatnio, kiedy wyjechałem było mi smutno, że nie miałem z tobą kontaktu.

W mojej głowie nie jest w stanie wykreować się myśl, że ktoś mógłby za mną tęsknić, że komuś mogłoby być smutno, bo ze mną nie rozmawiał. Dla mojego mózgu zbyt abstrakcyjne jest, by wyobrazić sobie, że ktoś w ogóle może czuć do mnie więcej niż przyjaźń, czy ochotę na szybki seks.

— Okej — mówię w końcu, bo muszę coś powiedzieć, by Rain był pewien, że nie przerwało naszego połączenia. — a ty dlaczego nie śpisz? Jest już późno.

— Ryba mnie obudziła. Zwaliła jakąś szklankę, którą zostawiłem w kuchni.

— Jak się czuje? — pytam.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓽𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓽|𝓓𝓾𝓮𝓽 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓸|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz