𝚂𝚝𝚊𝚛𝚛𝚢 𝙜𝚒𝚐𝚑𝚝 𝙟𝚟𝚎𝚛 𝚝𝚑𝚎 𝚁𝚑Î𝚗𝚎

361 29 118
                                    

Kiedy uda nam się zdobyć sławę, z pewnością będą pytać, dlaczego The Starry Night.

I zastanawiam się, jak im na to odpowiadać.

Bo przecież nie mogę powiedzieć, że po prostu któregoś dnia, razem z Kai'em musieliśmy coś wybrać, więc usiedliśmy pewnego po południa przy stole w jadalni, wpisaliśmy nazwy, które nam się podobały, wadziliśmy je wszystkie do szklanego słoika i kazaliśmy wybrać Nyi jeden, zdając się na przypadek i przeznaczenie losu według Kai'a. Dla mnie to czysty przypadek.

A The Starry Night było moim pomysłem, więc cieszę się, że mój pomysł został wylosowany.

Tak naprawdę to Seven potrzebowała naszej nazwy do swojej papierkowej roboty, więc musiałem jej coś napisać i tak powstało losowanie.

— Już wiem, co chcę dostać na święta od Mikołaja — Nya przerywa robienie swojego zadania i spogląda na Kai'a błagalnym wzrokiem. — pomożesz mi napisać list?

— Najpierw musisz skończyć zadanie — upomina ją.

— Ale ja nie chcę. Ręka mnie już boli.

— Okej, to zrób sobie chwilę przerwy — Wzdycha i przenosi wzrok na swoje zadanie. Sam powinienem zrobić to samo, ale zamiast tego jeszcze chwilę przyglądam się Kai'owi, który próbuje robić zadanie z chemii, kiedy ja męczę się nad matematyką. — To, co byś chciała? Od Mikołaja?

— Duży dom dla lalek. Ale taki, żeby wyglądał, jak nasz stary dom. Przecież to brzmi super! — Woła radośnie, szatyn wzdycha głośno, a kiedy chce coś powiedzieć, cała nasza trójka słyszy dzwonek do drzwi. Chcę wstać, bo rodzice są w pracy, więc żadne z nich nie może przyjść i otworzyć, więc muszę to zrobić ja, ale Nya zrywa się pierwsza, prawdopodobnie tylko po to, żeby nie pisać dalszej części zadania. — Ja otworzę.

— A ciebie przypadkiem coś nie bolało? — prycha z oburzeniem szatyn, podczas kiedy jego siostra niemal zeskanuje z krzesła i podbiega w stronę drzwi.

— To pewnie tylko listonosz — zapewniam, w tym samym czasie słysząc, jak dziewczyna otwiera drzwi, a kilka sekund później słyszę tylko:

— Kai! Jakiś ładny pan do nas przyszedł!

Ładny pan?

— Hej, ty musisz być Nya — zaczyna spokojnie ten Ładny Pan, a ja powstrzymuję się przed głośnym jękiem — Lloyd mi o tobie opowiadał.

— Serio? — dziwi się, a w tym samym czasie, Kai wstaje ze swojego krzesła. — O rety, dziękuję. Kai, patrz, dostałam lizaka.

— Super — Rzuca leniwie, trochę zbyt oschłym tonem, jak na Kaia, bo do tej pory nie słyszałem, żeby był taki oziębły dla kogokolwiek. Czasami zezłości się na swoją siostrę, co jest całkiem normalne, e jeszcze nigdy nie słyszałem takiego tonu. — A ty jesteś...?

— Rain — Widzę, jak chłopak pojawia się przed szatynem, wyciągając do niego rękę w ramach powitania. — jestem przyjacielem Lloyda. Nie opowiadał ci?

A w tym samym czasie Nya prosi swojego brata, żeby otworzył jej lizaka, którego dostała, ale kiedy zostaje zignorowana, podbiega do mnie, więc jestem zmuszony otworzyć jej tego durnego lizaka, ale nie odwracam wzroku z dwójki chłopaków. Wydają się być dokładnie tego samego wzrostu, oboje mają na sobie koszulki, przez co mam wrażenie, że są też podobnej figury, chociaż figurę Raina znam bez koszulki bardzo dobrze.

— Nie — odpowiada. — Nic nie mówił.

Widzę, jak oboje przenoszą na mnie wzrok, przez co przechodzą mnie dreszcze po całym ciele, co wcale nie jest tak przyjemne.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓜𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓜|𝓓𝓟𝓮𝓜 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓞|Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz