𝚂𝚎𝚕𝚏-𝙿𝚘𝚛𝚝𝚛𝚊𝚒𝚝 𝚠𝚒𝚝𝚑 𝙵𝚎𝚕𝚝 𝙷𝚊𝚝

354 28 54
                                    

Erica podaje mi kubek z gorącą czekoladą, jakbym znowu był małym dzieckiem, ale nie protestuję. Sama ma kawę, której ja nie piję, więc uznaję, że jest na równi, bo czekolada to taka trochę kawa dla dzieci.

— Mogę wiedzieć skąd masz tę książkę? — pytam spokojnie, kiedy starsza kobieta zajmuje miejsce obok mnie i upija sporego łyka swojej kawy. Jej aromat zaczyna unosić się po pomieszczeniu. Jeszcze raz spogląda na książkę, którą specjalnie dla mnie przyniosła ze wszystkimi obrazami, które kiedykolwiek namalował bądź narysował Vincent van Gogh. Druga część tej dość grubej księgi to cytaty, które mimo wszystko mogą mi się przydać.

— Pożyczyłam od znajomej — macha ręka. — nie musisz się martwić, możesz ją trzymać, ile tylko chcesz.

— Naprawdę? — upewniam się, na co ta kiwa głową. — Trochę dziwne by było, gdybym trzymał ją u siebie przez dziesięć lat — prycham.

— Oh, ale zabawne — prycha z ironią w głosie, kiedy ja przerwcam kolejne strony.

— Chciałbym kochać coś tak, jak on kochał sztukę — mówię cicho.

— Przecież kochasz muzykę — zauważa spokojnie. — moim starym, aczkolwiek skromnym zdaniem idzie ci naprawdę dobrze.

— Dzięki — odpowiadam. I fakt, naprawdę kocham muzykę, od początku wiedziałem, że to jest coś, co chcę robić i nigdy nie kwestionowałem tego, że kocham tworzyć. Nie kocham tylko tej otoczki, która teraz będzie. Powinienem podać już pomysł (kreatywny pomysł, podkreślili PRowcy), na ujawnienie tożsamości Greena, czyli mojej, przy okazji delikatnie zapowiedzieć swój nowy duet, by ludzie nie mogli się doczekać i wyczekiwali tego ode mnie i od chłopaka, którego dopiero poznają, czyli Kai'a. — Czasami mam wrażenie, że jednak nie idzie mi tak dobrze w duecie, jak samemu. Za każdym razem, kiedy czytam tekst tej piosenki wydaje mi się tandetna.

— Wydaje mi się, że to samo miałeś z Greenem — przypomina, na co ja kiwam głową, przewracając na kolejną stronę. Już zauważyłem kilka obrazów, które spodobały mi się za pierwszym razem, kiedy przeglądałem w internecie listę. Ta jednak nie była tak długa, jak ta księga. — A jak serce?

Nie wiem dlaczego, ale moje ciało kamienieje od razu. Przecież przy Erice nie muszę się niczym stresować, przecież wie wszystko. Przecież to serce jej syna mam, chociaż wcale nie jestem jej synem.

— Dobrze — odpowiadam w końcu. — Od dwóch tygodni nie byłem w szpitalu — dopowiadam dumnie, bo jakkolwiek głupie by to nie było, to jest dla mnie powód do domu.

Dla mnie to ważne, bo przez te tygodnie nie przeszło mi ani razu do głowy, że jestem dzieciakiem, które wyleczyło się z nowotworu cudem, bo inny chłopiec w moim wieku zginął w wypadku.

— To super — odpowiada ze szczerym uśmiechem i wiem, że naprawdę się z tego cieszy. — A co u tego chłopaka, z którym przyjechałeś tu ostatnio? — dopytuje. — może przyjedziesz z nim następnym razem? Jest naprawdę miły.

— Też wszystko okej — mówię. — daje mieszka ze mną i ze swoją siostrą i pewnie do końca roku szkolnego tam zostaną. A potem się wyprowadzą i... i ja pewnie też się wyprowadzę — Wzdycham.

— Nie jesteś z tego zadowolony? — dziwi się. — Będziesz miał dwadzieścia jeden lat, to chyba odpowiedni moment, żeby się wyprowadzić, nie? — uśmiecha się.

— Fakt — wzdycham. — nie wiem, dlaczego się tym przejmuje — prycham.

Kobieta nic nie odpowiada na moje słowa, tylko głaszcze mnie pocieszająco po głowie, podobnie jak moja mama i w tym momencie moje serce uspokaja się jeszcze bardziej. Tak naprawdę nigdy jej nie powiedziałem, że jej dotyk zawsze działa na serce Vincenta uspokajająco, jakby wiedziało, kto mnie teraz dotyka. Podobnie reaguje w momencie, kiedy jestem z Rainem. Z Kai'em nigdy tak nie było, ale przecież nie mogę się do tego przyznać komukolwiek.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓜𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓜|𝓓𝓟𝓮𝓜 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓞|Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz