𝚃𝚑𝚎 𝙻𝚊𝚗𝚐𝚕𝚘𝚒𝚜 𝙱𝚛𝚒𝚍𝚐𝚎 𝚊𝚝 𝙰𝚛𝚕𝚎𝚜

333 31 26
                                    

Kai mieszka u nas od półtora miesiąca, rodzice przesunęli swój wyjazd po nowym roku (na zasrane dwa miesiące, prez co wrócą dopiero w marcu), opieka społeczna była u nas jeszcze dwa razy, a moja relacja z nim jest bardziej przyjacielska, niż koleżeńska.

Wciąż to nie jest jednak to, co dziesięć lat temu, ale wychodzi na to, że obaj potrzebowaliśmy czasu.

A na niebie jest już do kilkunastu gwiazd na niebie każdej nocy.

— Kai, ja nie chce tam iść — jęczy z niezadowoleniem Nya, kiedy szatyn zmęczony wchodzi do kuchni. Wygląda, jakby nie spał ostatniej nocy, jego oczy są zaczerwienione, więc musiał spędzić całą noc przed komputerem. — Jest piątek. Nie mogę sobie zrobić dnia wolnego?

— Nie, musisz iść do szkoły — mówi spokojnie. Szatyn zabiera miskę z szafki i siada koło mnie przy stole, kiedy ja siedzę cały czas na telefonie. — Serio? Masz Tindera?

Podskakuję wystraszony i rzucam telefonem ekranem do domu.

— Wydaje mi się, że zaglądanie do czyjegoś telefonu jest niekulturalne — prycham, zaczerwieniony nie mogąc spojrzeć na szatyna.

— Wybacz — rzuca tylko. Spoglądam na niego kątem oka, jak z uśmiechem wsypuje płatki do miski, by zaraz potem zalać je mlekiem.

— Jak komuś o tym powiesz, to cię zabiję — Wzdycham załamany, uderzając głową o drewniany stół.

— Nie możesz tego robić — Wtrąca się Nya — to bardzo złe.

— Tak się tylko mówi — mówię spokojnie. — nie zamierzałem mu zrobić aż takiej krzywdy.

— Poważnie? Czyli jednak mnie lubisz.

— Aż takiej — powtarzam z naciskiem, posyłając mu surowe spojrzenie. Zabieram telefon i chowam go do kieszeni, bo właśnie kończę swoje śniadanie. — Zobaczymy się w szkole.

Może jednak się dzisiaj nie spóźnię, jeśli tym razem Harumi będzie na czas.

Czerwony samochód stoi wciąż w tym samym miejscu, co zawsze. Widok czterech samochód mógłby świadczyć, że faktycznie mieszka tu bogata rodzina i fakt, moi rodzice są przecie bogaci. Jednak ja swój samochód kupiłem za pieniądze z muzyki, a Kai swój samochód kupił jeszcze w swoim mieście. Wciąż ma tablice rejestracyjne z jego starego domu.

Całą drogę po Harumi nucę melodię, która siedzi mi w głowie od kilku dni, na podstawie której staram się napisać jakąś piosenkę, ale wciąż nie mamy głównego motywu, którym możemy się kierować w naszej muzyce.

Nigdy nie sądziłem, że wymyślenie czegoś takiego będzie tak trudne. Moglibyśmy pójść tradycyjnym tropem, ale przez to będziemy mieli mniejszą siłę przebicia, a chcielibyśmy, żeby nasz duet się wybił już za pierwszym singlem.

Szczególnie że zaplanowane jest ukazanie Greena i przedstawienie go z jego nowym muzycznym wspólnikiem, więc wszyscy dowiedzą się, kim jest Green. Że to ja.

I wciąż nie udało mi się wymyślić nic kreatywnego, by to zrobić przytupem.

Harumi przychodzi na czas, ale kiedy wsiada do samochodu, wygląda na zaskoczoną. Zanim zapnie pasy bezpieczeństwa, przyciska dłoń do mojego czoła.

— Gdzie jest mój Lloyd? — pyta spokojnie. Marszczę brwi, zdziwiony jej pytaniem. — Przyjechałeś na czas.

— Miałem rano czas, żeby się ogarnąć.

Tak naprawdę nie chciałem siedzieć z Kai'em, który przyłapał mnie na przeglądaniu portalu do randkowania. I tak jak na złość nie mogę się z nikim matchować, żeby umówić się chociaż na jakąś jednorazową przygodę. Obojętne, czy z dziewczyną, czy chłopakiem. Moje życie seksualne jest teraz martwe. Moje życie uczuciowe też jest martwe.

𝓣𝓱𝓮 𝓢𝓜𝓪𝓻𝓻𝔂 𝓷𝓲𝓰𝓱𝓜|𝓓𝓟𝓮𝓜 | |𝓝𝓲𝓷𝓳𝓪𝓰𝓞|Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz