— Co my robimy?
— Udajemy, że się uczymy, bo mam jutro super ważny sprawdzian — odpowiada spokojnie Harumi, poprawiając się na łóżku, na którym oboje leżymy i właściwie to oglądamy jakiś film, zajadając się chipsami, ale jednocześnie czekamy jeszcze na nasze zamówione przez nas jedzenie. — A przynajmniej to powiedziałam rodzicom.
— A co powiesz, jak przyjedzie nam pizza? — dziwię się.
— Że karmimy komórki mózgowe, które są zmęczone po całym popołudniu przyswajania wiedzy.
— Ma sens — odpowiadam spokojnie, wzruszając przy okazji ramionami.
Nie miałem żadnego planu na to popołudnie, podobnie jak Harumi (chociaż nie, ona powinna się uczyć), więc stwierdziliśmy, że posiedzimy razem i tak siedzimy już dość długo, bo jeszcze trochę i zacznie się ściemniać, więc powinienem jechać już do domu.
Normalnie, gdyby tu był, zobaczyłabym się z Rainem. Z pewnością znalazłby jakieś zajęcie, które nie opierałoby się na seksie, bo nie zawsze uprawiemy seks.
Mógłbym powiedzieć, żebyśmy spędzili ten czas u mnie, jak było zazwyczaj. Harumi zawsze mówiła, ze spotkania u mnie są lepsze, rodzice nie wchodzą w razie czego pokoju, chociaż nie robimy niczego nieprzyzwoitego, a tylko leżymy razem w jednym łóżku.
Teraz jest jeden mały problem, który niezbyt nam na to pozwala.
A raczej dwa problemy, jeden mały i jeden duży.
Smithowie w moim domu.
Nie chciałbym, żeby Harumi na niego trafiła, tym bardziej że dalej jest zdania, że umówiłaby się z nim, gdyby tylko była taka okazja. Wątpię, że Harumi zapała do niego jakąś wielką miłością, to nie jest kompletnie jej typ chłopaka (ja niestety dokładnie znam ten typ, w którym gustuje). Nie wiem więc, dlaczego tak jej na tym zależy. Prawdopodobnie tylko dlatego, że Kai jest naprawdę przystojnym facetem.
Kolejne kilkanaście minut leżymy w łóżku w kompletnej ciszy. Znaczy my nic nie mówimy, jedyny dźwięk, który słyszymy, to z laptopa dziewczyny i film, który oglądamy.
W końcu dostajemy powiadomienie od kuriera, że jest już pod drzwiami, dodatkowo cicho słyszymy cichy dzwonek do drzwi. Dziewczyna zrywa się energicznie z materaca, wybiega z pokoju i słyszę, jak zbiega na dół, żeby odebrać nasze zamówienie. Słyszę, jak wymienia jeszcze kilka zdań z rodzicami, a potem wraca do mnie do pokoju.
— A co u twojego kolegi? — pyta, nogą zamykają drzwi. Na kartonowym opakowaniu trzyma jeszcze dwa talerze. Siada na łóżku. Marszczę brwi, zastanawiając się nad jego pytaniem.
Aha. Okej.
— U Jay'a wszystko w porządku — prycham, poprawiając się na materacu, mając nadzieję, że Harumi nie powie, że chodzi o Kai'a.
Ale na co ja mogę liczyć.
— Nie chodziło mi o Jay'a. Ani o Zane'a — Kładzie karton na materacu i krzyżuje ramiona na piersi.
— No, u niego normalnie — Mówię w końcu. — mówiłem ci, że mało ze sobą rozmawiamy.
Powinienem powiedzieć jej o duecie. Powinienem powiedzieć jej o Greenie i powinienem zrobić to już dawno.
Czy to odpowiedni moment, żeby zrobić to teraz?
— Serio? — dziwi się. — Wydawało mi się, że nie mas już do niego żalu, ze się wyprowadził. I że wróciła wasza wieeeelka przyjaźń. — Bierze jeden z kawałków pizzy i od razu zaczyna jeść.
— Mówiłem ci przecież, że wątpię, że ta wieeelka przyjaźń wróci — prycham. — on po prostu zostanie u nas na kilka miesięcy. Prawdopodobnie dopóki nie skończymy szkoły.
CZYTASZ
ð£ð±ð® ð¢ðœðªð»ð»ð ð·ð²ð°ð±ðœ|ððŸð®ðœ | |ðð²ð·ð³ðªð°ðž|
FanfictionWERSJA DRUGA DUETU Lloyd nie Äwiczy na wfie, czÄsto boli go serce z niewiadomego powodu (tak naprawdÄ wie, ale nigdy o tym nie mówi, ÅŒeby nie wracaÄ wspomnieniami do kilku miesiÄcy ÅŒycia, które straciÅ), kilka lat temu musiaÅ powtarzaÄ klasÄ i juÅŒ...