17. Prywatny ochroniarz

744 28 10
                                    

Obudziłam się słysząc czyjeś pochrapywanie. Przestraszona podniosłam się do pozycji siedzącej, chcąc ujrzeć kto leży obok. Zobaczyłam Martina, który spał w najlepsze. Włosy miał potargane i wtulał się w poduszkę. 

Eww, zaślini mi łóżko. Debil. 

Z zamyślenia wyrwał mnie pomruk Martina, który się rozciągał i przecierał oczy ręką zaciśniętą w pięść. Wyglądał, jak mały dzieciaczek. 

— Hej, jak się czujesz? —zapytał. Złapał moją dłoń i zaczął kciukiem masować jej wierzch. 

— Wszystko w porządku. Dziękuję, że ze mną zostałeś — uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. 

— Nie ma za co, Vivien. Od teraz będę twoim prywatnym ochroniarzem — zachichotał. Również się zaśmiałam i wstałam z łóżka, aby się ubrać.   

Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam czarne jeansy i bordową bluzę z kapturem. Jest mi zimno. Popatrzyłam na Martina, który leżał na boku i patrzył w okno, za którym szalał wiatr. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zaczęłam oglądać swoją twarz w lustrze. Ogromne sińce i wory pod oczami współgrały z bladą cerą. Popękały mi naczynka na ustach, przez ciągle przygryzanie ich, co było winą stresu. Czułam pulsujący ból w skroniach, dlatego wyszłam z łazienki, chcąc pójść wziąć tabletkę. W pokoju nie było już Martina, więc jest pewnie w kuchni. 

Zeszłam na dół i weszłam do kuchni, gdzie był chłopak, który robił śniadanie. Miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem i spodenki. Dreszcz zimna przebiegł po moim ciele. 

— Czy ty jesteś normalny? — zapytałam, przez co popatrzył na mnie zdezorientowany. 

— Wydaję mi się, że tak… — powiedział niepewnie, mrugając. 

— Nie jest ci zimno? Jak możesz chodzić w spodenkach i koszulce z krótkim rękawem, gdy jest mróz? — oburzyłam się. Popatrzył na mnie, jak na idiotkę. Podszedł do mnie i przyłożył swoją dłoń do mojego czoła. 

— Vivi, ty się dobrze czujesz? — zapytał, przyglądając mi się uważnie. 

— Wyśmienicie, za to z tobą trochę gorzej — odpowiedziałam, ten wywrócił oczami i odsunął się ode mnie. Podszedł do blatu, gdzie stał talerz z kanapkami i położył je na stół w salonie. 

— Chodź, jedz — rzekł, siadając przy stole. 

— Nie mam ochoty na jedzenie — odparłam zgodnie z prawdą. Połknęłam tabletkę i usiadłam na kanapie w salonie, włączając telewizor. 

— Ja się nastałem przy kuchni, żeby zrobić dla ciebie pyszne śniadanko, a ty mi mówisz, że głodna nie jesteś? I co ja mam to wszystko zjeść? — paplał, udając oburzonego. Wywróciłam oczami. 

— Przyjdzie Vince to zje z tobą — odparłam i właśnie w tym momencie do kuchni wszedł wcześniej wspomniany człowiek. 

— Co ja? — zapytał, podchodząc do mnie i całując moje czoło. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Kocham mojego brata najmocniej na świecie. 

— Zrobiłem śniadanie, żeby coś zjadła, a ona mi mówi, że głodna nie jest! — odpowiedział za mnie Martin, gdy przywitał się z Vincem. 

Mój brat i Martin się lubią. Traktują siebie, jak kumpli. 

— Vivien, zjedz śniadanie — rozkazał Vince. Jęknęłam i podniosłam się z kanapy, aby zasiąść do stołu. — Chociaż jedną — dodał, widząc moją skwaszoną minę. Kiwnęłam głową i zaczęłam jeść, przez co na twarzach chłopaków pojawił się uśmiech.  

Jadłam sobie spokojnie, rozmyślając, gdy chłopaki o czymś rozmawiali. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. 

— Zimno ci, Vivi? — zapytał czule brat. Pokiwałam głową, a on przyłożył rękę do mojego czoła. Przewróciłam oczami na ten gest.

— Może niech nie idzie dzisiaj do szkoły — powiedział Martin. Byłam mu bardzo wdzięczna, że wpadł na ten pomysł. Nie chciałabym spotkać Olivera. 

— Tak, to dobry pomysł — Vince przyznał mu rację i zwrócił się do mnie. — Zaraz zrobię ci herbatę, ty idź się połóż — kiwnął głową na kanapę. Skinęłam i poszłam do salonu, gdzie się położyłam. 

Nie wiem ile tak leżałam, ale przyszedł do mnie Martin w pełni ubrany. 

— Zbieram się do szkoły — powiedział i cmoknął mnie w czoło. — Przyniosę ci notatki — dodał, na co pokiwałam głową i już go nie było. 

Nasza relacja nagle stała się taka inna. Dziwna, że tak powiem. Słodkie jest to, że całuje mnie w czoło, jednak dla mnie jest to wszystko dziwne. Nie wiem co będzie dalej. 

— Przyniosłem ci herbatę — podszedł do mnie Vince z kubkiem. Położył go na stoliku i pogłaskał mnie czule po głowie. — Wszystko w porządku?

— Tak, Vince — uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. 

— Vivien, a co z Oliverem? Dalej za tobą chodzi? — zapytał niepewnie. 

O nie

— Wszystko w porządku — odpowiedziałam. Nie chcę go martwić. 

— Na pewno? — dopytywał, na co skinęłam głową. Odetchnął z ulgą. 

— To dobrze, posuń się — powiedział, więc przesunęłam się robiąc mu miejsce. Usiadł koło mnie, a moją głowę położył sobie na kolanach. Przełączył kanał i zaczęliśmy oglądać spongeboba. 

Tak, mój brat, którego wszyscy się w firmie boją, ogląda spongeboba. Śmieszne, c'nie? 

Nawet nie wiem, kiedy pogrążyłam się we śnie. Czując ciepło od Vinca i jak głaska mnie czule po głowie, po prostu odpłynęłam. 

Empire Of Power Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz